Bitwa, jedna z miliona, ale kiedy przychodzi jej czas zmagamy się jakby to była pierwsza. Przychodzi ciemność, zwątpienie. I z każdą sekundą jest gorzej. Atak myśli, wciąż odpierany. Ale na ile czasu jeszcze wystarczy sił? By wytrwać w dobrym, by utrzymać dłonie, które z całych sił trzymają się Jego płaszcza? Boże, nie kuś ponad siły, bo nie wytrzymam. Nie możesz na to pozwolić! Przecież mnie kochasz, przecież za mnie umarłeś. W ogromie Twego Miłosierdzia Jezusie Nazarejczyku ulituj się nade mną! I pozostaje trwać, trwać przy Tobie, robić wszystko by Cię nie utracić. Bo jesteś Życiem, bo bez Ciebie nie wiem gdzie iść i trudno przychodzi mi rozróżnienie prawdy od fałszu. W ogromie swojej bezradności przytulić się do Krzyża, mimo że Bóg wydaję się być wtedy tak daleko. Pamiętać, że On nigdy nie zostawi, nie zapomni. By już po tych wszystkich bitwach rzec: w dobrej wojnie brałem udział, misje wypełniłem i wiary ustrzegłem.