"Panie, moja mocy i tarczo! Moje serce Tobie zaufało (Ps 28, 7)
„Ktokolwiek przykłada rękę do pługa, a wstecz się ogląda, nie nadaje się do królestwa Bożego” (Łk 9, 62). Ktokolwiek cofa się z powodu trudności, jakie napotyka na drodze modlitwy, nie zdobędzie nigdy tego królestwa Bożego, którym jest zażyłość z Panem. Św. Teresa mówi: „Należy przystąpić do rzeczy z niezachwianym postanowieniem, że nie spocznie się nigdy, dopóki nie dojdzie się do źródła”, do źródła żywej wody obiecanej przez Jezusa tym, którzy, Jego spragnieni, szukają Go wytrwale. Trzeba być stanowczym i oddawać się modlitwie nie tylko w chwilach uniesienia i pobożności uczuciowej, lecz także w oschłości, w smutku, niechęci; i to nie tylko przez jakiś okres, lecz zawsze, każdego dnia, całe życie. „Niech przyjdzie, co chce, niech stanie się to, co ma się stać, niech szemrze, kto chce, niech się trudzi, ile się trzeba trudzić: lecz nawet za cenę śmierci w połowie drogi... niech dąży do celu” (Dr.d. 21, 2). Bez mocnego postanowienia bardzo łatwo o preteksty, by opuszczać modlitwę. Nieudolność i oschłość mogą podsuwać myśli, że oddawać się modlitwie to czas stracony, że lepiej pracować, zwłaszcza gdy się jest obciążonym wieloma zajęciami. Nawet poczucie własnej nędzy i niegodności może prowadzić do przekonania, że pragnienie zażyłości z Bogiem to lekkomyślne złudzenie, a trwanie w modlitwie jest całkiem bezużyteczne. Lecz to nieprzyjaciel usiłuje tymi pokusami na wszelki sposób odciągnąć nas od modlitwy. Jest to „największa z pokus — oświadcza św. Teresa — i nie da się określić zła, jakie czyni” (Ż. 7, 11; 8, 7). Nawet gdyby oschłość była zawiniona, jako następstwo niewierności, braku ofiarności lub roztargnienia, także i wtedy nie należy ustawać. „Kto raz zaczął ćwiczyć się w modlitwie wewnętrznej, niech jej nie porzuca, jakkolwiek by liczne i wielkie popełniał grzechy. Dzięki rozmyślaniu podniesie się szybko, a bez niego poprawa będzie o wiele trudniejsza. Niechaj nie poddaje się pokusie diabelskiej, by opuszczać modlitwę wewnętrzną przez pokorę... jeśli naprawdę żałujemy za grzechy swoje i postanawiamy nie obrażać Go więcej, On przywróci nam dawną przyjaźń swoją” (tamże 5)."