"Matka Boża: "Dusze w Czyśćcu cierpią tak bardzo. Wy nie pojmujecie tego, bo na ziemi nie ma takiego cierpienia, z którym by można porównać cierpienia czyśćcowe. Dla nich tam czas nie istnieje. A wasze modlitwy to jakby ocean spadający na ogień. Rozważajcie to często i pamiętajcie zawsze o duszach czyśćcowych, zwłaszcza w dniach, w których się radujecie. One bez przerwy modlą się za was, ale same za siebie nie mogą się modlić."
Pan Jezus objawił Świętej Gertrudzie Wielkiej, że jednorazowe odmówienie tej modlitwy, uwalnia 1000 (tysiąc) dusz z czyśćca:
"Ojcze Przedwieczny, ofiaruję Ci najdrogocenniejszą Krew Boskiego Syna Twego, Pana naszego, Jezusa Chrystusa w połączeniu ze wszystkimi Mszami Świętymi na całym świecie dzisiaj odprawianymi, za dusze w czyśćcu cierpiące, za umierających, za grzeszników na świecie, za grzeszników w kościele powszechnym, za grzeszników w mojej rodzinie, a także w moim domu. Amen."
piątek, 13 września 2013
Modlitwa do Najświętszej Rany Ramienia Pana Jezusa
"Kilka myśli wyjętych z książki „Tajemnica Ojca Pio i Karola Wojtyły” (Święty Paweł, Andrea Tornielli, 2008)
Jan Paweł II:
„…Z Ojcem Pio rozmawialiśmy jedynie o jego stygmatach. Zapytałem go tylko: który ze stygmatów sprawia największy ból. Byłem przekonany, że to ten na sercu. Ojciec Pio bardzo mnie zaskoczył, mówiąc: „nie, najbardziej boli mnie ten na ramieniu, o którym nikt nie wie, i który nie jest nawet opatrywany”. Ten stygmat sprawiał największy ból.”
Kobieta Cleonice Morcaldi zadała Ojcu Pio pytanie: „Chrystus niósł krzyż na obu ramionach czy tylko na jednym”. „Tylko na jednym” – odpowiedział Ojciec Pio.
Podobne doświadczenie wedle tradycji i pobożności ludowej spotkało również św. Bernarda z Clairvaux. Istotnie, święty opat w trakcie modlitwy zapytał Pana Jezusa, jaki był największy ból, którego fizycznie doznawał w czasie swojej Męki. Pytanie podobne jest do tego, które Wojtyła i Morcaldi zadali „świętemu z Gargano.” Święty Bernard otrzymał odpowiedź:
„Miałem ranę na ramieniu, głęboką na trzy palce i trzy kości były odkryte przez dźwiganie krzyża: ta rana powodowała największy ból i cierpienie. Ludzie o niej nie wiedzieli. Lecz ty powiedz o tym wiernym chrześcijanom. Wiedz, ze o jakąkolwiek łaskę zostanę poproszony w imię tej rany, zostanie ona udzielona, a wszystkim tym, którzy przez jej miłość czcić mnie będą, odmawiając 3x Ojcze nasz, 3x Zdrowaś Maryjo, 3x Chwała Ojcu codziennie, przebaczę grzechy powszednie i nie będę pamiętać o grzechach śmiertelnych. Nie umrą oni niespodziana śmiercią, a w jej momencie przyjdzie do nich Błogosławiona Dziewica i dostąpią łaski miłosierdzia.”
Istnieje także modlitwa, kiedyś drukowana na obrazkach z imprimatur władz kościelnych, o następującej treści:
„Modlitwa do Rany Ramienia naszego Pana Najmilszego Jezusa Chrystusa najłagodniejszego Baranka Bożego:
Ja nędzny grzesznik, wielbię i czczę najświętszą Twoją Ran, którą ucierpiałeś na ramieniu, dźwigając najcięższy krzyż na Kalwarię, przez którą to Ranę odsłonięte zostają trzy najświętsze Kości, przyczyniając Ci niezmiernego bólu. Błagam Cię, mocą zasług tej Rany, o miłosierdzie dla mnie i przebaczenie wszystkich moich grzechów, tak śmiertelnych jak powszednich, i towarzyszenie mi w godzinie mojej śmierci oraz, abyś doprowadził mnie do Twego Błogosławionego Królestwa. Amen."
Źródło: http://www.malirycerze.koszalin.opoka.org.pl/start/index.php/pl/dzielmy-sie-wiara/wiadkowie-wiary/2074-rana-ramienia-kilka-myli-wyjtych-z-ksiki-tajemnica-ojca-pio-i-karola-wojtyy
Jan Paweł II:
„…Z Ojcem Pio rozmawialiśmy jedynie o jego stygmatach. Zapytałem go tylko: który ze stygmatów sprawia największy ból. Byłem przekonany, że to ten na sercu. Ojciec Pio bardzo mnie zaskoczył, mówiąc: „nie, najbardziej boli mnie ten na ramieniu, o którym nikt nie wie, i który nie jest nawet opatrywany”. Ten stygmat sprawiał największy ból.”
Kobieta Cleonice Morcaldi zadała Ojcu Pio pytanie: „Chrystus niósł krzyż na obu ramionach czy tylko na jednym”. „Tylko na jednym” – odpowiedział Ojciec Pio.
Podobne doświadczenie wedle tradycji i pobożności ludowej spotkało również św. Bernarda z Clairvaux. Istotnie, święty opat w trakcie modlitwy zapytał Pana Jezusa, jaki był największy ból, którego fizycznie doznawał w czasie swojej Męki. Pytanie podobne jest do tego, które Wojtyła i Morcaldi zadali „świętemu z Gargano.” Święty Bernard otrzymał odpowiedź:
„Miałem ranę na ramieniu, głęboką na trzy palce i trzy kości były odkryte przez dźwiganie krzyża: ta rana powodowała największy ból i cierpienie. Ludzie o niej nie wiedzieli. Lecz ty powiedz o tym wiernym chrześcijanom. Wiedz, ze o jakąkolwiek łaskę zostanę poproszony w imię tej rany, zostanie ona udzielona, a wszystkim tym, którzy przez jej miłość czcić mnie będą, odmawiając 3x Ojcze nasz, 3x Zdrowaś Maryjo, 3x Chwała Ojcu codziennie, przebaczę grzechy powszednie i nie będę pamiętać o grzechach śmiertelnych. Nie umrą oni niespodziana śmiercią, a w jej momencie przyjdzie do nich Błogosławiona Dziewica i dostąpią łaski miłosierdzia.”
Istnieje także modlitwa, kiedyś drukowana na obrazkach z imprimatur władz kościelnych, o następującej treści:
„Modlitwa do Rany Ramienia naszego Pana Najmilszego Jezusa Chrystusa najłagodniejszego Baranka Bożego:
Ja nędzny grzesznik, wielbię i czczę najświętszą Twoją Ran, którą ucierpiałeś na ramieniu, dźwigając najcięższy krzyż na Kalwarię, przez którą to Ranę odsłonięte zostają trzy najświętsze Kości, przyczyniając Ci niezmiernego bólu. Błagam Cię, mocą zasług tej Rany, o miłosierdzie dla mnie i przebaczenie wszystkich moich grzechów, tak śmiertelnych jak powszednich, i towarzyszenie mi w godzinie mojej śmierci oraz, abyś doprowadził mnie do Twego Błogosławionego Królestwa. Amen."
Źródło: http://www.malirycerze.koszalin.opoka.org.pl/start/index.php/pl/dzielmy-sie-wiara/wiadkowie-wiary/2074-rana-ramienia-kilka-myli-wyjtych-z-ksiki-tajemnica-ojca-pio-i-karola-wojtyy
Orędzia św. Charbela
"Istnieje Bóg i Jego królestwo. Każdy człowiek jest powołany, aby w nim uczestniczyć przez zjednoczenie się w miłości z Bogiem. Jest tylko jedna droga, która tam prowadzi, a jest nią Jezus Chrystus, najprawdziwszy Bóg, który stał się najprawdziwszym człowiekiem. Ta droga dojrzewania do miłości jest trudną duchową wspinaczką. Powinniśmy wzajemnie się kochać miłością bezinteresowną, bezwarunkową i nieograniczoną. Aby dojrzewać do takiej miłości, trzeba nieustannie czerpać z jej Źródła, którym jest Jezus Chrystus. Z tego jedynego Źródła mogą czerpać wszyscy bez wyjątku – przez codzienną, wytrwałą modlitwę oraz sakramenty pokuty i Eucharystii.
Tylko Jezus może uwolnić człowieka od wszystkich grzechów, problemów i zmartwień. On bardzo cierpi, gdy człowiek odkupiony Jego krwią upada w grzechu. Bóg pragnie, abyśmy byli wolni i szczęśliwi. Ludzie jednak szukają szczęścia tam, gdzie go nigdy nie znajdą, a więc na ziemi, w dobrach materialnych lub w innych ludziach. Pełnię szczęścia można odnaleźć tylko przez zjednoczenie się w miłości z Chrystusem.
W chwili śmierci grzesznik najbardziej będzie się obawiał swego braku odpowiedzi na nieskończoną miłość Boga i będzie to opłakiwał. Każdy człowiek, który nie kocha, gdyż przez grzechy zniszczył w sobie zdolność do miłości, jest w stanie śmierci ducha, ponieważ dobrowolnie zerwał więzy życia i miłości, które jednoczyły go z Bogiem. Miłość jest jedynym skarbem, który możecie zgromadzić w ciągu ziemskiego życia i który będzie trwał na wieki. Wszystkie bogactwa materialne, sława, władza, pozycja społeczna i najróżniejsze sukcesy wraz ze śmiercią pozostaną na tym świecie. W chwili śmierci będzie się liczyła tylko miłość. Kto stanie przed Bogiem bez miłości, będzie musiał ponieść wszystkie konsekwencje swoich grzesznych wyborów i egoistycznego postępowania. To będzie straszne doświadczenie prawdziwej śmierci ducha, zmarnowania całego życia. Miłość powinna królować w Waszych sercach, a pokora w Waszych umysłach. Arogancja zawsze prowadzi do grzechu, a brak przebaczenia i nienawiść – do potępienia wiecznego. Módlcie się i nawracajcie.
Módlcie się z głębi serca, a Bóg Was wysłucha. Otwórzcie dla Chrystusa bramy Waszych serc, aby mógł On tam zamieszkać i obdarzyć Was pokojem. Pamiętajcie: módlcie się sercem, szczerze i z ufnością, a nie tylko wargami. Szybciej do Boga dotrze dźwięk rechotu żab aniżeli puste słowa, które nie płyną z serca człowieka. Na modlitwie wsłuchujcie się w głos Boga. Niestety, niewielu jest takich, którzy słuchają i rozumieją, jeszcze mniej takich, którzy słuchając, rozumieją i wprowadzają w życie. Wsłuchujcie się więc w to, co nieustannie i w różnoraki sposób mówi do Was Bóg, starając się zrozumieć i do końca wypełnić Jego świętą wolę.
Każdy człowiek jest jakby lampą Boga. Jego zadaniem jest rozświetlanie ciemności w świecie. Pan Bóg stworzył każdą lampę z jasnym i przezroczystym szkłem, aby umożliwić światłu przenikanie i oświecanie ciemności świata. Ludzie jednak zapominają o świetle, a dbają tylko o szkło. Tak je kolorują i dekorują, aż staje się tak zaciemnione, że nie pozwala na przenikanie światła. I dlatego tak wielkie ciemności panują w świecie. Szkło Waszych lamp powinno na nowo stać się przezroczyste, aby Wasze światło świeciło w świecie. Dlatego po każdym upadku natychmiast trzeba pójść do spowiedzi, aby zawsze trwać w stanie łaski uświęcającej."
Tylko Jezus może uwolnić człowieka od wszystkich grzechów, problemów i zmartwień. On bardzo cierpi, gdy człowiek odkupiony Jego krwią upada w grzechu. Bóg pragnie, abyśmy byli wolni i szczęśliwi. Ludzie jednak szukają szczęścia tam, gdzie go nigdy nie znajdą, a więc na ziemi, w dobrach materialnych lub w innych ludziach. Pełnię szczęścia można odnaleźć tylko przez zjednoczenie się w miłości z Chrystusem.
W chwili śmierci grzesznik najbardziej będzie się obawiał swego braku odpowiedzi na nieskończoną miłość Boga i będzie to opłakiwał. Każdy człowiek, który nie kocha, gdyż przez grzechy zniszczył w sobie zdolność do miłości, jest w stanie śmierci ducha, ponieważ dobrowolnie zerwał więzy życia i miłości, które jednoczyły go z Bogiem. Miłość jest jedynym skarbem, który możecie zgromadzić w ciągu ziemskiego życia i który będzie trwał na wieki. Wszystkie bogactwa materialne, sława, władza, pozycja społeczna i najróżniejsze sukcesy wraz ze śmiercią pozostaną na tym świecie. W chwili śmierci będzie się liczyła tylko miłość. Kto stanie przed Bogiem bez miłości, będzie musiał ponieść wszystkie konsekwencje swoich grzesznych wyborów i egoistycznego postępowania. To będzie straszne doświadczenie prawdziwej śmierci ducha, zmarnowania całego życia. Miłość powinna królować w Waszych sercach, a pokora w Waszych umysłach. Arogancja zawsze prowadzi do grzechu, a brak przebaczenia i nienawiść – do potępienia wiecznego. Módlcie się i nawracajcie.
Módlcie się z głębi serca, a Bóg Was wysłucha. Otwórzcie dla Chrystusa bramy Waszych serc, aby mógł On tam zamieszkać i obdarzyć Was pokojem. Pamiętajcie: módlcie się sercem, szczerze i z ufnością, a nie tylko wargami. Szybciej do Boga dotrze dźwięk rechotu żab aniżeli puste słowa, które nie płyną z serca człowieka. Na modlitwie wsłuchujcie się w głos Boga. Niestety, niewielu jest takich, którzy słuchają i rozumieją, jeszcze mniej takich, którzy słuchając, rozumieją i wprowadzają w życie. Wsłuchujcie się więc w to, co nieustannie i w różnoraki sposób mówi do Was Bóg, starając się zrozumieć i do końca wypełnić Jego świętą wolę.
Każdy człowiek jest jakby lampą Boga. Jego zadaniem jest rozświetlanie ciemności w świecie. Pan Bóg stworzył każdą lampę z jasnym i przezroczystym szkłem, aby umożliwić światłu przenikanie i oświecanie ciemności świata. Ludzie jednak zapominają o świetle, a dbają tylko o szkło. Tak je kolorują i dekorują, aż staje się tak zaciemnione, że nie pozwala na przenikanie światła. I dlatego tak wielkie ciemności panują w świecie. Szkło Waszych lamp powinno na nowo stać się przezroczyste, aby Wasze światło świeciło w świecie. Dlatego po każdym upadku natychmiast trzeba pójść do spowiedzi, aby zawsze trwać w stanie łaski uświęcającej."
Święta Rafka (Rebeka)
"Podróżujemy jedną z najpiękniejszych dróg, jakie zdarzyło mi się oglądać. Przebiega ona nad samym brzegiem Morza Śródziemnego, wzdłuż łańcucha gór Libanu – ich stopy oblewa lazurowa woda o wszelkich odcieniach niebieskości. W okolicy miasta Al-Batroun autokar wiozący uczestników pielgrzymki wspólnoty syriacko - maronickiej przy kościele Notre Dame de Tartous (Matki Bożej Tartuskiej) skręca na wschód, w góry.
Zmierzamy do klasztoru i grobowca świętej wywodzącej się z tej ziemi, kanonizowanej w czerwcu 2001 roku przez Papieża Jana Pawła II – pokornej mniszki Rafki z Hamlaja.
Po porannej modlitwie i hymnie do Matki Bożej autokar wypełnił wspaniały, o pięknej barwie głos jednej z najsłynniejszych piosenkarek Libanu i Bliskiego Wschodu – Fejruz. Pniemy się w górę serpentynami, coraz bardziej ulegając urokowi tych miejsc... Góry ciemnozielone, szmaragdowe. Doliny przesłonięte przejrzystą mgłą... Po obu stronach drogi zadbane białe wioski, tarasy pól uprawnych. Ogrody morwowe, figowe, winnice, gaje oliwne, rozłożyste drzewa orzechowe. Gdzieniegdzie dostojny święty cedr libański. Wyspy pinii niekiedy malowniczo powykręcanych przez wiatr. Jasne sylwety klasztorów, kościołów, liczne kapliczki przydrożne, krzyże. Żyją tu dumni, niezależni i odważni górale libańscy uważani za niezdobytą twierdzę chrześcijaństwa, której fale muzułmańskie w różnych okresach historii nie były w stanie zalać.
Klasztor
Duży zespół klasztorny św. Józefa Al-Dahr w Jrabta (Żrabta) z XIX wieku, zbudowany z jasnych kamieni wapiennych, jest doskonale przygotowany na przyjęcie licznie odwiedzających go pielgrzymów. Wyjątkowo zadbany, wśród rozłożystych drzew górskiego dębu (sindjan), pinii, kwiecia, dobrze oznakowany tablicami informacyjnymi. Szerokie tarasowe schody wiodą do niewielkiego kościoła klasztornego zbudowanego z zaledwie ociosanych kamieni wapiennych. Skromny wystrój z ikoną św. Józefa z Dzieciątkiem w ołtarzu głównym. Po prawej stronie ołtarza w kamiennej, łukowato sklepionej wnęce syriacko-maronickiej – obraz św. Rafki, mniszki libańskiej. W tym kościele święta córa gór Libanu do końca swych chwil na ziemi, mimo boleści i cierpień, całkowicie niesprawna, uczestniczyła żarliwie w Eucharystii. Przyjmowała Krew i Ciało Ukrzyżowanego niekiedy jako jedyne pożywienie.
Obok kościoła klasztornego sklepiona łukowato kaplica, gdzie w niszy znajduje się grób świętej. Na frontonie kaplicy, nad wejściem do grobowca ogromny wizerunek mniszki. W głębi, za żelazną kratą i szkłem sarkofag z różowego marmuru w kształcie okrętu fenickiego z symbolem męki Pańskiej w miejscu żagla odsyła pielgrzyma do bogatej historii tej ziemi.
W skromnej przyklasztornej nekropolii, pod wiekowymi dębami zaznaczone krzyżem dawne miejsce pochówku mniszki. Na dole biała statua św. Rafki z różańcem w ręku wśród wypielęgnowanego kwiecia. Gdzie spojrzeć, rozmodleni pielgrzymi, którzy przybyli oddać hołd św. Rafce.
Mimo późnej pory liczni pielgrzymi goszczą w monasterze. W kościele klasztornym nocna modlitwa mniszek ze wspólnoty – Sióstr św. Rafki. Wspólnota liczy 30 osób. Sympatyczna przełożona opowiada o świętej, o życiu mniszek i ich pracy, z rozrzewnieniem wspomina czasy swego nowicjatu, kiedy przebywała z zakonnicami, które osobiście znały Rafkę.
Wizerunki świętej
Ikona syriacko-maronicka przedstawia mniszkę w czarnym habicie. Jest to postać pełna pokory, skromności, delikatna. Pochylona pokornie głowa, uduchowiona twarz o bizantyjskich rysach, oczy zapatrzone w przestrzeń, ręce uniesione ku górze w geście otwarcia się na łaskę i wolę Bożą. W lewej ręce różaniec. Wokół symbole starochrześcijańskie: góra z pustelnią-grotą, z której tryska źródło życia i wiary, na szczycie cedr. Napis aramejski ,,Mart Rafka”, czyli ,,Pani Rafka”.
Drugi wizerunek przedstawia młodą mniszkę z księgą świętą i różańcem w dłoni. Twarz dobra, łagodna, o pięknych, zadumanych, nieobecnych oczach patrzących w dal. Po lewej stronie symbol Męki Pańskiej, na prawo w medalionie ikona syriacko-maronicka Madonny libańskiej – Pani z Ilige (X wiek), z monasteru Matki Bożej z Mayfouq. Wokół postaci na dole symbole starochrześcijańskie (kiść winogron, pszeniczne kłosy), w oddali góry Libanu i wspaniałe cedry. Po prawej stronie zabudowania klasztoru św. Józefa w Jrabta wśród malowniczych pinii.
Św. Rafka, maronitka, wywodziła się z majestatycznych gór pięknej ziemi libańskiej. Sekretem jej świętości jest proste, surowe życie zakonne z obrazem Chrystusa w sercu i gorące umiłowanie Eucharystii. Jest solą tej pięknej ziemi, którą niszczyły lata okrutnej wojny. Świętość Rafki to podkreślenie, że Liban niesie przesłanie cywilizacji i miłości chrześcijańskiej dla tego regionu i całego świata.
Życie
Urodziła się 29 czerwca 1832 roku w Hamlaja blisko Bikfaya na północy kraju w ubogiej rodzinie maronickiej. Miała głęboko wierzących rodziców. Sakrament chrztu otrzymała z rąk o. Hanna Al-Rayes w kościele św. Jaurjiosa w Hamlaja 7 lipca 1832 roku. Ponieważ urodziła się w dniu świętych Piotra i Pawła – nazwano ją Butrosyje (od Butros – Piotr). Dzieciństwo miała pogodne i spokojne. Ukochana matka jedynaczki zmarła jednak, gdy ta miała 7 lat. Dziewczynka została z ojcem do 11. roku życia.
Góry libańskie były w tym czasie miejscem walk. Nędza i głód zmusiły ojca małej Butrosyje do oddania córki na służbę do maronickiej rodziny zamieszkałej w Damaszku w Syrii. Przebywała tam w latach 1842–1846. W tym okresie ojciec Butrosyje zawarł nowy związek małżeński.
Butrosyje wróciła do Hamlaja, mając 14 lat. Była wysoka, odznaczała się bardzo miłą powierzchownością, łagodnością, wdziękiem oraz melodyjnym głosem. Cechowała ją wielka sympatia do ludzi, łatwość nawiązywania kontaktów. Nowa rodzina ojca była dla niej jednak w pewnym stopniu szokiem. Modliła się gorąco i marzyła, aby wyjechać do rodziny swej matki. Jej marzenie wkrótce się spełniło, gdy ksiądz z rodziny matki, o. Józef Gemayel, zabrał ją z rodzinnego domu do Bikfaya. W o. Józefie znalazła oparcie i opiekę. Zaczęła uczęszczać do zgromadzenia św. Michała w Bikfaya i do klasztoru Saidy Najat (Nazat) – Matki Bożej Pomocy, przy którym o. Gemayel założył wraz z jezuitami w roku 1853 nową żeńską wspólnotę maronicką Córek Maryi.
Wzorem dla zakonnic była męczennica-dziewica z czasów Dioklecjana – św. Dorota (284–305). Celem mniszek była praca duchowa, katecheza, nauka, kształcenie dziewcząt. Tu właśnie Rafka zdecydowała o wstąpieniu do zakonu, mimo że rodzina chciała ją wydać za mąż. O. Józef, jej spowiednik, przewodnik duchowy i nauczyciel, odkrył w niej czystość duszy, pociąg do samotności, niespotykaną religijność i chęć poświęcenia się życiu zakonnemu. Nazywał ją Lilią z Hamlaja.
Habit zakonny wdziała 19 marca 1860 roku. W roku 1860 wysłano ją do miasteczka Deir Kamar do pomocy jezuitom w rekolekcjach. Była wtedy świadkiem masakry chrześcijan w górach libańskich. Kroniki wspominają, że w czasie pogromu uratowała dziecko, które uciekając, znalazło schronienie w fałdach jej habitu. Mieszkańcy miasteczka zauważyli jej nieustanną chęć niesienia pomocy. Dziś w Deir El-Kamar, nazywanym inaczej Asima El-Umara (Stolica Książąt), miasteczku ukrytym wśród gór Szuf, w galerii figur woskowych w muzeum Marie Baz można zobaczyć oprócz figury Jana Pawła II figurę św. Rafki.
19 marca 1862 roku s. Butrosyje została wysłana z misją do klasztoru i szkoły jezuitów w Ghazir, gdzie powierzono jej opiekę i obsługę kuchni klasztornej. Pracowała ciężko i z poświęceniem. W wolnych chwilach pogłębiała naukę języka arabskiego, uczyła się księgowości. Na początku września 1863 roku przeniosła się do szkoły dla dziewcząt w Maad. Oprócz pracy wychowawczej, nauczania katechezy pomagała chorym w całej okolicy. We wspomnieniach swych wychowanek pozostała jako osoba bardzo łagodna, przystępna, niepodnosząca głosu, starająca się pomóc każdemu potrzebującemu. W Maad spędziła 7 lat (1863–1871).
Wspólnoty zakonne przeżywały w tym okresie wielkie trudności materialne (wstrzymanie pomocy z Zachodu dla chrześcijan Wschodu), część duchowieństwa zginęła podczas wydarzeń 1860 roku, wielu jezuitów opuściło Liban. Wspólnotę służebnic Maryi w Bikfaya i wspólnotę Najświętszego Serca Jezusa w Zahle połączono w roku 1875 w jedną, pod wezwaniem Dwóch Najświętszych Serc. Mniszki mogły wstąpić do nowej wspólnoty o tym samym profilu działania. O tych wydarzeniach siostra Butrosyje dowiedziała się, będąc w Maad. Ukochanie samotności, modlitwy i kontemplacji spowodowało, że wstąpiła do libańskiego zgromadzenia maronickiego w klasztorze Mar Samaan (św. Szymona) w Karm, w pobliżu Aitou.
Do wspólnoty została przyjęta 6 lipca 1871 roku. 25 sierpnia 1872 roku przywdziała czarny habit i złożyła uroczyste śluby zakonne. Na pamiątkę swej ukochanej matki przyjęła jej imię – Rafka. W klasztorze św. Szymona spędziła 26 lat (1871–1897).
Przestrzegała sumiennie surowej reguły zakonu wywodzącej się z 1732 roku, z okresu Klemensa XII, a nawiązującej do życia eremitów wczesnochrześcijańskich: samotność, modlitwa indywidualna, ścisły post do południa przez cały rok, modlitwa wspólna, liturgia, Eucharystia, cicha modlitwa popołudniowa, czytanie świętych ksiąg, praca fizyczna na roli, obsługa klasztoru, hodowla jedwabników, praca w szwalni.
Cierpienie
Surowy klimat, bardzo ostre zimy, trudne warunki, niedożywienie powodowały ciężkie choroby wśród mniszek. Rafka uważała, że przez wielkie cierpienie zbliży się do Chrystusa, połączy swe cierpienie z Jego cierpieniem. Marzyła o noszeniu krzyża wspólnie z Jezusem. W pierwszą niedzielę października 1885 roku prosiła szczególnie gorąco i długo przed ołtarzem, aby Chrystus zesłał jej upragnione cierpienie. W tym właśnie momencie poczuła ogromny ból nad oczami rozsadzający czaszkę. W następstwie ociemniała. Rafka, ciesząca się dotychczas doskonałym zdrowiem, nagle ciężko zaniemogła. Gorąco dziękowała w modlitwie za ten dar cierpienia.
Przyjęła cierpienie jako radość i przez 4 lata (1885–1889) odmawiała jakiejkolwiek pomocy. Przełożona zdecydowała się jednak leczyć Rafkę. Zabrała ją do Trypolisu, skąd mniszka wróciła bez widocznej poprawy. Stwierdzono nieuleczalne zapalenie nerwu wzrokowego. Próbowano jeszcze leczenia w Bejrucie; w efekcie operacji usunięto chore, wystające z twarzy oko, nastąpił ciężki krwotok. Mniszka odmówiła znieczulenia w czasie zabiegu chirurgicznego. Szeptała jedynie w czasie operacji: ,,Ofiaruję swój ból Tobie, Chryste”. W klasztorze Sióstr Lazarytek spędziła okres po operacji. Wróciła do swego klasztoru już pozbawiona jednego oka, zaś po dwóch latach cierpień straciła wzrok zupełnie. Przebywała w całkowicie zaciemnionej celi, żarliwie modląc się, nigdy nie skarżąc się na nic, lecz dziękując Chrystusowi za cierpienie, którym ją hojnie obdarzył.
W okolicy Batroun w tym okresie nie było żeńskiego klasztoru. Patriarchat syriano-maronicki podjął decyzję o budowie nowego klasztoru w Jrabta (Żrabta). Prace rozpoczęto w marcu 1896 roku. 3 listopada 1897 roku za zgodą patriarchy maronickiego Juhanna El-Hajj przeniesiono Rafkę wraz z pięcioma mniszkami z klasztoru św. Szymona do nowego klasztoru św. Józefa w Jrabta. Nowy klasztor malowniczo wkomponowany w górski krajobraz dzięki wytrwałej i ciężkiej pracy mniszek stał się w krótkim czasie po prostu rajem na ziemi: uporządkowany, zadbany kwitnący.
S. Rafka, stopniowo tracąc zdrowie, modliła się żarliwie i gorąco. Będąc już zupełnie niesprawna, uczestniczyła w Eucharystii. Gdy nie mogła chodzić, czołgała się ze swej celi (dziś w powiększonej niszy znajduje się jej grobowiec) do kościoła klasztornego. Zupełnie niesprawna starała się pomagać innym – dobrą radą, modlitwą w różnych intencjach. Jej prawe oko było jedynie pustym oczodołem, a lewym dostrzegała tylko blask światła. Doszły jeszcze inne boleści i cierpienia, jak powtarzające się krwotoki z nosa, zniekształcenie stawów, otwarte złamania. W roku 1906 sprawne były jedynie ręce, słuch i melodyjny głos. Ten stan trwał do roku 1911. Cały organizm Rafki był chory, a ona coraz bardziej cierpiała, poświęcając to Ukrzyżowanemu. W dalszym ciągu odmawiała pomocy medycznej. Całą swą istotą pomagała nieść krzyż Chrystusowi.
Prosiła jednak Pana, aby przed śmiercią pozwolił jej choć raz ujrzeć współtowarzyszki i klasztor, w którym spędziła lata. Pan wysłuchał jej żarliwej prośby. Przez całą godzinę oglądała klasztor, siostry i otoczenie. Poczytano to za jeden z cudów, jakie miały się tu dokonać za jej wstawiennictwem. Na trzy dni przed śmiercią zaniemówiła, a w dniu śmierci dała znak, że pragnie pożegnać siostry i przyjąć Komunię św. Zmarła nad ranem 23 marca 1914 roku.
Następnego dnia po skromnej ceremonii pogrzebowej z udziałem licznych mieszkańców z całej okolicy jej doczesne szczątki spoczęły pod starymi dębami górskimi na ubogim cmentarzu przyklasztornym.
Po trzech dniach od śmierci grób pokornej i skromnej mniszki promieniał nocą zaczął promieniować dziwną jasnością. Zaczęły dziać się cuda. Chorzy doznawali niewytłumaczalnych medycznie uzdrowień. Ziemia z grobu bogobojnej mniszki dała zdrowie wielu nieuleczalnie chorym. W roku 1925 przesłano do papieża prośbę o uznanie świętości libańskiej mniszki Rafki. 17 listopada 1985 roku Jan Paweł II ogłosił ją błogosławioną. 2 czerwca 1999 roku Papież przedstawił światu chrześcijańskiemu Rafkę jako przykład i wzór dla wiernych w wielkim umiłowaniu Eucharystii. 10 czerwca 2001 roku podczas uroczystości w Watykanie skromna mniszka, wielka córka ziemi libańskiej została wyniesiona na ołtarze. Ponownie zabłysło mocne światło chrześcijaństwa na szczytach gór Libanu."
Barbara Anna Hajjar
Zmierzamy do klasztoru i grobowca świętej wywodzącej się z tej ziemi, kanonizowanej w czerwcu 2001 roku przez Papieża Jana Pawła II – pokornej mniszki Rafki z Hamlaja.
Po porannej modlitwie i hymnie do Matki Bożej autokar wypełnił wspaniały, o pięknej barwie głos jednej z najsłynniejszych piosenkarek Libanu i Bliskiego Wschodu – Fejruz. Pniemy się w górę serpentynami, coraz bardziej ulegając urokowi tych miejsc... Góry ciemnozielone, szmaragdowe. Doliny przesłonięte przejrzystą mgłą... Po obu stronach drogi zadbane białe wioski, tarasy pól uprawnych. Ogrody morwowe, figowe, winnice, gaje oliwne, rozłożyste drzewa orzechowe. Gdzieniegdzie dostojny święty cedr libański. Wyspy pinii niekiedy malowniczo powykręcanych przez wiatr. Jasne sylwety klasztorów, kościołów, liczne kapliczki przydrożne, krzyże. Żyją tu dumni, niezależni i odważni górale libańscy uważani za niezdobytą twierdzę chrześcijaństwa, której fale muzułmańskie w różnych okresach historii nie były w stanie zalać.
Klasztor
Duży zespół klasztorny św. Józefa Al-Dahr w Jrabta (Żrabta) z XIX wieku, zbudowany z jasnych kamieni wapiennych, jest doskonale przygotowany na przyjęcie licznie odwiedzających go pielgrzymów. Wyjątkowo zadbany, wśród rozłożystych drzew górskiego dębu (sindjan), pinii, kwiecia, dobrze oznakowany tablicami informacyjnymi. Szerokie tarasowe schody wiodą do niewielkiego kościoła klasztornego zbudowanego z zaledwie ociosanych kamieni wapiennych. Skromny wystrój z ikoną św. Józefa z Dzieciątkiem w ołtarzu głównym. Po prawej stronie ołtarza w kamiennej, łukowato sklepionej wnęce syriacko-maronickiej – obraz św. Rafki, mniszki libańskiej. W tym kościele święta córa gór Libanu do końca swych chwil na ziemi, mimo boleści i cierpień, całkowicie niesprawna, uczestniczyła żarliwie w Eucharystii. Przyjmowała Krew i Ciało Ukrzyżowanego niekiedy jako jedyne pożywienie.
Obok kościoła klasztornego sklepiona łukowato kaplica, gdzie w niszy znajduje się grób świętej. Na frontonie kaplicy, nad wejściem do grobowca ogromny wizerunek mniszki. W głębi, za żelazną kratą i szkłem sarkofag z różowego marmuru w kształcie okrętu fenickiego z symbolem męki Pańskiej w miejscu żagla odsyła pielgrzyma do bogatej historii tej ziemi.
W skromnej przyklasztornej nekropolii, pod wiekowymi dębami zaznaczone krzyżem dawne miejsce pochówku mniszki. Na dole biała statua św. Rafki z różańcem w ręku wśród wypielęgnowanego kwiecia. Gdzie spojrzeć, rozmodleni pielgrzymi, którzy przybyli oddać hołd św. Rafce.
Mimo późnej pory liczni pielgrzymi goszczą w monasterze. W kościele klasztornym nocna modlitwa mniszek ze wspólnoty – Sióstr św. Rafki. Wspólnota liczy 30 osób. Sympatyczna przełożona opowiada o świętej, o życiu mniszek i ich pracy, z rozrzewnieniem wspomina czasy swego nowicjatu, kiedy przebywała z zakonnicami, które osobiście znały Rafkę.
Wizerunki świętej
Ikona syriacko-maronicka przedstawia mniszkę w czarnym habicie. Jest to postać pełna pokory, skromności, delikatna. Pochylona pokornie głowa, uduchowiona twarz o bizantyjskich rysach, oczy zapatrzone w przestrzeń, ręce uniesione ku górze w geście otwarcia się na łaskę i wolę Bożą. W lewej ręce różaniec. Wokół symbole starochrześcijańskie: góra z pustelnią-grotą, z której tryska źródło życia i wiary, na szczycie cedr. Napis aramejski ,,Mart Rafka”, czyli ,,Pani Rafka”.
Drugi wizerunek przedstawia młodą mniszkę z księgą świętą i różańcem w dłoni. Twarz dobra, łagodna, o pięknych, zadumanych, nieobecnych oczach patrzących w dal. Po lewej stronie symbol Męki Pańskiej, na prawo w medalionie ikona syriacko-maronicka Madonny libańskiej – Pani z Ilige (X wiek), z monasteru Matki Bożej z Mayfouq. Wokół postaci na dole symbole starochrześcijańskie (kiść winogron, pszeniczne kłosy), w oddali góry Libanu i wspaniałe cedry. Po prawej stronie zabudowania klasztoru św. Józefa w Jrabta wśród malowniczych pinii.
Św. Rafka, maronitka, wywodziła się z majestatycznych gór pięknej ziemi libańskiej. Sekretem jej świętości jest proste, surowe życie zakonne z obrazem Chrystusa w sercu i gorące umiłowanie Eucharystii. Jest solą tej pięknej ziemi, którą niszczyły lata okrutnej wojny. Świętość Rafki to podkreślenie, że Liban niesie przesłanie cywilizacji i miłości chrześcijańskiej dla tego regionu i całego świata.
Życie
Urodziła się 29 czerwca 1832 roku w Hamlaja blisko Bikfaya na północy kraju w ubogiej rodzinie maronickiej. Miała głęboko wierzących rodziców. Sakrament chrztu otrzymała z rąk o. Hanna Al-Rayes w kościele św. Jaurjiosa w Hamlaja 7 lipca 1832 roku. Ponieważ urodziła się w dniu świętych Piotra i Pawła – nazwano ją Butrosyje (od Butros – Piotr). Dzieciństwo miała pogodne i spokojne. Ukochana matka jedynaczki zmarła jednak, gdy ta miała 7 lat. Dziewczynka została z ojcem do 11. roku życia.
Góry libańskie były w tym czasie miejscem walk. Nędza i głód zmusiły ojca małej Butrosyje do oddania córki na służbę do maronickiej rodziny zamieszkałej w Damaszku w Syrii. Przebywała tam w latach 1842–1846. W tym okresie ojciec Butrosyje zawarł nowy związek małżeński.
Butrosyje wróciła do Hamlaja, mając 14 lat. Była wysoka, odznaczała się bardzo miłą powierzchownością, łagodnością, wdziękiem oraz melodyjnym głosem. Cechowała ją wielka sympatia do ludzi, łatwość nawiązywania kontaktów. Nowa rodzina ojca była dla niej jednak w pewnym stopniu szokiem. Modliła się gorąco i marzyła, aby wyjechać do rodziny swej matki. Jej marzenie wkrótce się spełniło, gdy ksiądz z rodziny matki, o. Józef Gemayel, zabrał ją z rodzinnego domu do Bikfaya. W o. Józefie znalazła oparcie i opiekę. Zaczęła uczęszczać do zgromadzenia św. Michała w Bikfaya i do klasztoru Saidy Najat (Nazat) – Matki Bożej Pomocy, przy którym o. Gemayel założył wraz z jezuitami w roku 1853 nową żeńską wspólnotę maronicką Córek Maryi.
Wzorem dla zakonnic była męczennica-dziewica z czasów Dioklecjana – św. Dorota (284–305). Celem mniszek była praca duchowa, katecheza, nauka, kształcenie dziewcząt. Tu właśnie Rafka zdecydowała o wstąpieniu do zakonu, mimo że rodzina chciała ją wydać za mąż. O. Józef, jej spowiednik, przewodnik duchowy i nauczyciel, odkrył w niej czystość duszy, pociąg do samotności, niespotykaną religijność i chęć poświęcenia się życiu zakonnemu. Nazywał ją Lilią z Hamlaja.
Habit zakonny wdziała 19 marca 1860 roku. W roku 1860 wysłano ją do miasteczka Deir Kamar do pomocy jezuitom w rekolekcjach. Była wtedy świadkiem masakry chrześcijan w górach libańskich. Kroniki wspominają, że w czasie pogromu uratowała dziecko, które uciekając, znalazło schronienie w fałdach jej habitu. Mieszkańcy miasteczka zauważyli jej nieustanną chęć niesienia pomocy. Dziś w Deir El-Kamar, nazywanym inaczej Asima El-Umara (Stolica Książąt), miasteczku ukrytym wśród gór Szuf, w galerii figur woskowych w muzeum Marie Baz można zobaczyć oprócz figury Jana Pawła II figurę św. Rafki.
19 marca 1862 roku s. Butrosyje została wysłana z misją do klasztoru i szkoły jezuitów w Ghazir, gdzie powierzono jej opiekę i obsługę kuchni klasztornej. Pracowała ciężko i z poświęceniem. W wolnych chwilach pogłębiała naukę języka arabskiego, uczyła się księgowości. Na początku września 1863 roku przeniosła się do szkoły dla dziewcząt w Maad. Oprócz pracy wychowawczej, nauczania katechezy pomagała chorym w całej okolicy. We wspomnieniach swych wychowanek pozostała jako osoba bardzo łagodna, przystępna, niepodnosząca głosu, starająca się pomóc każdemu potrzebującemu. W Maad spędziła 7 lat (1863–1871).
Wspólnoty zakonne przeżywały w tym okresie wielkie trudności materialne (wstrzymanie pomocy z Zachodu dla chrześcijan Wschodu), część duchowieństwa zginęła podczas wydarzeń 1860 roku, wielu jezuitów opuściło Liban. Wspólnotę służebnic Maryi w Bikfaya i wspólnotę Najświętszego Serca Jezusa w Zahle połączono w roku 1875 w jedną, pod wezwaniem Dwóch Najświętszych Serc. Mniszki mogły wstąpić do nowej wspólnoty o tym samym profilu działania. O tych wydarzeniach siostra Butrosyje dowiedziała się, będąc w Maad. Ukochanie samotności, modlitwy i kontemplacji spowodowało, że wstąpiła do libańskiego zgromadzenia maronickiego w klasztorze Mar Samaan (św. Szymona) w Karm, w pobliżu Aitou.
Do wspólnoty została przyjęta 6 lipca 1871 roku. 25 sierpnia 1872 roku przywdziała czarny habit i złożyła uroczyste śluby zakonne. Na pamiątkę swej ukochanej matki przyjęła jej imię – Rafka. W klasztorze św. Szymona spędziła 26 lat (1871–1897).
Przestrzegała sumiennie surowej reguły zakonu wywodzącej się z 1732 roku, z okresu Klemensa XII, a nawiązującej do życia eremitów wczesnochrześcijańskich: samotność, modlitwa indywidualna, ścisły post do południa przez cały rok, modlitwa wspólna, liturgia, Eucharystia, cicha modlitwa popołudniowa, czytanie świętych ksiąg, praca fizyczna na roli, obsługa klasztoru, hodowla jedwabników, praca w szwalni.
Cierpienie
Surowy klimat, bardzo ostre zimy, trudne warunki, niedożywienie powodowały ciężkie choroby wśród mniszek. Rafka uważała, że przez wielkie cierpienie zbliży się do Chrystusa, połączy swe cierpienie z Jego cierpieniem. Marzyła o noszeniu krzyża wspólnie z Jezusem. W pierwszą niedzielę października 1885 roku prosiła szczególnie gorąco i długo przed ołtarzem, aby Chrystus zesłał jej upragnione cierpienie. W tym właśnie momencie poczuła ogromny ból nad oczami rozsadzający czaszkę. W następstwie ociemniała. Rafka, ciesząca się dotychczas doskonałym zdrowiem, nagle ciężko zaniemogła. Gorąco dziękowała w modlitwie za ten dar cierpienia.
Przyjęła cierpienie jako radość i przez 4 lata (1885–1889) odmawiała jakiejkolwiek pomocy. Przełożona zdecydowała się jednak leczyć Rafkę. Zabrała ją do Trypolisu, skąd mniszka wróciła bez widocznej poprawy. Stwierdzono nieuleczalne zapalenie nerwu wzrokowego. Próbowano jeszcze leczenia w Bejrucie; w efekcie operacji usunięto chore, wystające z twarzy oko, nastąpił ciężki krwotok. Mniszka odmówiła znieczulenia w czasie zabiegu chirurgicznego. Szeptała jedynie w czasie operacji: ,,Ofiaruję swój ból Tobie, Chryste”. W klasztorze Sióstr Lazarytek spędziła okres po operacji. Wróciła do swego klasztoru już pozbawiona jednego oka, zaś po dwóch latach cierpień straciła wzrok zupełnie. Przebywała w całkowicie zaciemnionej celi, żarliwie modląc się, nigdy nie skarżąc się na nic, lecz dziękując Chrystusowi za cierpienie, którym ją hojnie obdarzył.
W okolicy Batroun w tym okresie nie było żeńskiego klasztoru. Patriarchat syriano-maronicki podjął decyzję o budowie nowego klasztoru w Jrabta (Żrabta). Prace rozpoczęto w marcu 1896 roku. 3 listopada 1897 roku za zgodą patriarchy maronickiego Juhanna El-Hajj przeniesiono Rafkę wraz z pięcioma mniszkami z klasztoru św. Szymona do nowego klasztoru św. Józefa w Jrabta. Nowy klasztor malowniczo wkomponowany w górski krajobraz dzięki wytrwałej i ciężkiej pracy mniszek stał się w krótkim czasie po prostu rajem na ziemi: uporządkowany, zadbany kwitnący.
S. Rafka, stopniowo tracąc zdrowie, modliła się żarliwie i gorąco. Będąc już zupełnie niesprawna, uczestniczyła w Eucharystii. Gdy nie mogła chodzić, czołgała się ze swej celi (dziś w powiększonej niszy znajduje się jej grobowiec) do kościoła klasztornego. Zupełnie niesprawna starała się pomagać innym – dobrą radą, modlitwą w różnych intencjach. Jej prawe oko było jedynie pustym oczodołem, a lewym dostrzegała tylko blask światła. Doszły jeszcze inne boleści i cierpienia, jak powtarzające się krwotoki z nosa, zniekształcenie stawów, otwarte złamania. W roku 1906 sprawne były jedynie ręce, słuch i melodyjny głos. Ten stan trwał do roku 1911. Cały organizm Rafki był chory, a ona coraz bardziej cierpiała, poświęcając to Ukrzyżowanemu. W dalszym ciągu odmawiała pomocy medycznej. Całą swą istotą pomagała nieść krzyż Chrystusowi.
Prosiła jednak Pana, aby przed śmiercią pozwolił jej choć raz ujrzeć współtowarzyszki i klasztor, w którym spędziła lata. Pan wysłuchał jej żarliwej prośby. Przez całą godzinę oglądała klasztor, siostry i otoczenie. Poczytano to za jeden z cudów, jakie miały się tu dokonać za jej wstawiennictwem. Na trzy dni przed śmiercią zaniemówiła, a w dniu śmierci dała znak, że pragnie pożegnać siostry i przyjąć Komunię św. Zmarła nad ranem 23 marca 1914 roku.
Następnego dnia po skromnej ceremonii pogrzebowej z udziałem licznych mieszkańców z całej okolicy jej doczesne szczątki spoczęły pod starymi dębami górskimi na ubogim cmentarzu przyklasztornym.
Po trzech dniach od śmierci grób pokornej i skromnej mniszki promieniał nocą zaczął promieniować dziwną jasnością. Zaczęły dziać się cuda. Chorzy doznawali niewytłumaczalnych medycznie uzdrowień. Ziemia z grobu bogobojnej mniszki dała zdrowie wielu nieuleczalnie chorym. W roku 1925 przesłano do papieża prośbę o uznanie świętości libańskiej mniszki Rafki. 17 listopada 1985 roku Jan Paweł II ogłosił ją błogosławioną. 2 czerwca 1999 roku Papież przedstawił światu chrześcijańskiemu Rafkę jako przykład i wzór dla wiernych w wielkim umiłowaniu Eucharystii. 10 czerwca 2001 roku podczas uroczystości w Watykanie skromna mniszka, wielka córka ziemi libańskiej została wyniesiona na ołtarze. Ponownie zabłysło mocne światło chrześcijaństwa na szczytach gór Libanu."
Barbara Anna Hajjar
"Częstym nabożeństwem Rafki była modlitwa do sześciu Ran Jezusa.
Powtarzała siostrom, aby nie zapominać o tej szóstej ranie, jaka
powstała od dźwigania krzyża. "
"Odtąd ziemia z grobu św. Rafki stała się źródłem łask, zwłaszcza uzdrowienia z chorób."
"Rafka została kanonizowana przez Jana Pawła II w roku 2001. Jej wstawiennictwo obejmuje szczególnie ludzi cierpiących.Do dziś siostry z klasztoru św. Józefa w Jrabta rozdają w małych
torebeczkach ziemię z miejsca, gdzie znajduje się jej grób. Przed
klasztorem stoi piękna, biała figura – postać św. Rafki, zakonnicy
dźwigającej na prawym ramieniu krzyż."
Subskrybuj:
Posty (Atom)