sobota, 26 kwietnia 2014

Miłość jest wychodzeniem od siebie, aby pójść na spotkanie z drugim człowiekiem.

Gdy miłość cię woła, idź za jej głosem, choćby cię wiodła po ostrych kamieniach.
Uwierz miłości, gdy mówi do ciebie, choćby jej wołanie rozwiało sny twoje, choćby jej wicher polamał twoje gałęzie.
Bo miłość wywyższa , nawet gdy krzyżuje, bo miłość umacnia i otwiera oczy.
Ogień milości jest święty, a kiedy spala,czyni cię chlebem dla Boga.
Miłość przemienia, odsłania tajemnicę serca, daje ci udział w sercu Życia.
Miłość daje siebie i tylko siebie, w niej wszystko się zawiera.
Miłość nic nie pochłania i nie da się pochłonąć, bo miłość samą miłością się napełnia.
Miłości nie zdołasz za nos wodzić, pozwól - niech ona - ciebie wiedzie.
Marzeniem miłości - płonąć nawet do unicestwienia siebie, Czy kochasz szczerze?
Oto wołanie miłości: wstawaj o świcie i leć na skrzydłach serca, by powitać dziękczynieniem dzień miłości, by nie zasnąć przed nocą bez modlitwy za umiłowanych, bez hymnu uwielbienia.

Khalil Gibran

" Jesteś jak wzburzone morze, które nie może się uciszyć i którego fale wyrzucają muł i błoto." S. Fausti SJ

W życiu wewnętrznym doświadczamy różnorodnych poruszeń, odczuć, doświadczeń. Często stajemy wobec nich bezradni. Pytamy: jak je ocenić? Jak rozpoznać ich źródło? Jak poznać, które z nich są emocjami, które pochodzą od Boga, a które podsuwa szatan?

Na życie ludzkie ma wpływ Duch Święty (duch dobry); ma również wpływ szatan (zły duch). Umiejętność rozróżniania, który z nich w danej chwili oddziałuje nie należy do rzeczy łatwych. Św. Paweł zalicza rozeznanie duchowe do charyzmatów, a więc szczególnych darów Boga. Tylko człowiek, który wsłuchuje się w słowo Boże, jest zdolny rozpoznawać działanie Boga w swoim życiu. Zdolność duchowego rozeznania jest dyspozycją dojrzałej wiary, słuchania i gotowości odpowiadania. Jest więc ono możliwe w życiu człowieka wolnego, oczyszczonego, który dokonał fundamentalnego wyboru, a więc wyboru Boga.
W Regułach o rozeznawaniu duchów św. Ignacy pisze, że duch dobry pociesza, a duch zły trapi (Ćwiczenia Duchowne, 313nn) . Gdy mówimy o pociesze lub strapieniu nie chodzi nam o naturalne odczucia, które mają swe źródło w dobrym czy złym samopoczuciu, uwarunkowanym przyczynami czysto naturalnymi; chociaż one również mogą być bazą działania duchów. Istotne są odczucia, które powstają w wyniku konfrontacji człowieka z Bogiem, z reakcji na Jego wezwanie.

Pociecha duchowa, pocieszenie duchowe polega na wzroście życia teologalnego, czyli na ukierunkowaniu człowieka ku Bogu w wierze, nadziei i miłości. Pociecha dotyczy przede wszystkim poziomu wiary. Zmusza niejako do ciągłego przekraczania siebie, by odpowiadać Bogu hojniej, bezinteresownie i w wolności. Pociesze mogą towarzyszyć odczucia fizyczne, zmysłowe, np. miłości, pokoju, łzy. Nie są jednak konieczne ani najważniejsze.

Strapienie jest stanem przeciwnym do pociechy duchowej, a więc polega na pomniejszeniu życia wiarą, nadzieją i miłością. Towarzyszą mu: oschłość, oziębłość, smutek, skłonność do zniechęcenia, poczucie odłączania od Boga. Rodzą się myśli i uczucia ciemności, zakłócenia, pragnienia rzeczy przyziemnych, niskich, różnego rodzaju niepokoje. Oddzielony od Boga, którego jesteś obrazem, tracisz swoją tożsamość. Po zerwaniu twej podstawowej relacji, rwą się również inne. Pozostajesz sam, opuszczony, w samotności coraz większej i bez granic. Ogarnięty ciemnością nicości, nie wiesz, kim jesteś, skąd pochodzisz i dokąd zmierzasz. Jesteś zakłopotany i wzburzony, napełniony strachem, zawieszony w żarłocznej pustce, którą bezskutecznie starasz się wypełnić iluzorycznymi przyjemnościami. Jesteś niespokojny, niezdolny do działania, pozbawiony nadziei, wiary i miłości. Jesteś jak wzburzone morze, które nie może się uciszyć i którego fale wyrzucają muł i błoto (S. Fausti SJ).

Jednym słowem strapienie deprymuje człowieka. Oczywiście należy pamiętać, że nie każda trudność życiowa, problem czy kryzys jest strapieniem. W życiu wewnętrznym wyraża się ona w braku jakiegokolwiek smaku i upodobania w sprawach duchowych, w rodzącej się niechęci do modlitwy, Eucharystii, sakramentu pojednania, rozmów o sprawach duchowych... Zycie duchowe wydaje się wówczas nierealnym albo niemożliwym do urzeczywistnienia. Strapienie demaskuje wszelkie iluzje człowieka. Odzywają się namiętności, skrywane pragnienia, żądze.

Św. Ignacy w liście do siostry Teresy Rejadell w taki sposób opisuje strapienie: Nieprzyjaciel dręczy nas bez przerwy, wywołuje smutek, którego przyczyn zupełnie nie rozumiemy. Nie odczuwamy żadnej pobożności ani w modlitwie, ani w kontemplacji, żadnego smaku i upodobania wewnętrznego w mówieniu i słuchaniu o rzeczach Bożych. Na tym jednak jeszcze nie koniec, bo gdy nieprzyjaciel spostrzeże, że jesteśmy osłabieni i upokorzeni przez tego rodzaju przykre przeżycia, wówczas podsuwa nam myśl, że Bóg, nasz Pan, zupełnie o nas zapomniał. W takich chwilach zaczyna nam się wydawać, że jesteśmy daleko od Pana naszego i że wszystko, co zrobiliśmy i co chcielibyśmy jeszcze zrobić, nie ma żadnej wartości.

W Ćwiczeniach Duchownych (nr 332) św. Ignacy wylicza cechy strapienia duchowego. Należy do nich ciemność w duszy, którą charakteryzuje głęboki duchowy smutek, brak światła Bożego. Pojawia się bezradność; poczucie opuszczenia; wszystko wydaje się bezsensowne. Taka forma strapienia występuje u Eliasza, który czuje się rozczarowany, zniechęcony, zagubiony. Przeżywa kryzys nerwowy. Pragnie umrzeć i modli się do Boga: Wielki już czas, o Panie! Odbierz mi życie, bo nie jestem lepszy od moich przodków (1Krl 19, 4). Podobne ciemności przeżywa prorok Jonasz.

Strapienie powoduje zakłócenie w duszy. Zakłócenie dotyczy świadomości, wymiaru racjonalnego. Wszystkie idee, wartości, uczucia są pomieszane. Trudno obiektywnie wartościować i podejmować decyzje. Pojawia się poruszenie do rzeczy niskich i ziemskich. Ponieważ Bóg wydaje się odległy, rodzi się pragnienie oparcia na wartościach dotykalnych, zewnętrznych, np. na człowieku, posiadaniu, ambicjach, szeroko rozumianej konsumpcji. Św. Jan mówi o trzech żądzach - pożądliwość ciała, oczu i pycha (por. 1J 2, 16). Te trzy pożądliwości są szczególnie aktywne w czasie strapienia.

Kolejną cechą strapienia jest niepokój. Strapienie pozbawia pokoju i harmonii wewnętrznej. Pojawiają się wątpliwości, zakłócenia w prawidłowym funkcjonowaniu sumienia. Wątpliwości przypominają przyjaciół Hioba, którzy przychodzą, by go pocieszyć, a w rzeczywistości wprowadzają w jego życie rozdźwięk i niepokój, ogarniający umysł i serce. Im bardziej osoba jest wrażliwa, tym większy niepokój, a nawet tendencje do skrupułów.

Niepokój rodzi podniety i pokusy skłaniające do nieufności, beznadziei i braku miłości. Św. Ignacy mówi o trzech przyczynach pokus. Są nimi: szatan, świat w ujęciu św. Jana, a więc w znaczeniu negatywnym, dalekim od Boga oraz własne pożądliwości. Czujemy się wówczas letni, leniwi, smutni, jakby oddaleni od Boga. Wydaje się, że On o nas zapomniał, albo że jest poza naszym zasięgiem. Podobne doświadczenie było udziałem uczniów z Emaus po śmierci Jezusa. Byli smutni, rozczarowani, sfrustrowani, rozbici wewnętrznie. Jezus zarzucił im lenistwo duchowe. O nierozumni (inni tłumaczą: leniwi sercem, albo wręcz głupi), jak nieskore są wasze serca do wierzenia we wszystko, co powiedzieli prorocy! (Łk 24, 25). Przyczyną strapienia uczniów było lenistwo duchowe i brak wiary słowom Pisma Świętego.

I jeszcze przykład z życia św. Ignacego. W swoim Dzienniku duchowym pod datą 12 III 1544 pisze: Po skończeniu Mszy i potem w pokoju czułem się całkowicie opuszczony i bez żadnej pomocy, nie mogłem mieć żadnego smaku duchowego w Pośrednikach, ani Osobach Boskich, tak bardzo byłem oddalony i odłączony od nich, jakbym nigdy niczego nie odczuł od nich, albo nigdy w przyszłości nie miał odczuwać. Natomiast przychodziły mi myśli, już to przeciw Jezusowi, już to przeciw komu innemu; i czułem się zmieszany różnymi myślami. I w niczym nie znajdowałem spokoju. Św. Ignacy doświadczał wcześniej stanów mistycznych. Zwykle ponad godzinę przygotowywał się do Mszy świętej, a po jej zakończeniu trwał w modlitwie dziękczynnej ponad dwie godziny. A mimo to w czasie strapienia czuł się całkowicie opuszczony i oddalony od Boga; nie czuł żadnego smaku duchowego.


o. Przemysław Ciesielski OP

Sporo się Jezus musiał natrudzić, by uczniowie uwierzyli, że zmartwychwstał. Wyrzucał im brak wiary, ale ich nie opuścił, nie zniechęcił się, nie zwątpił w nich. Właśnie ich, którzy musieli pokonać naprawdę wielkie ciemności niewiary, uczynił Jezus świadkami swego zmartwychwstania. A oni bardziej uwierzyli Jemu niż własnym wątpliwościom, i dlatego później nie ulegli groźbom tych, którzy zabraniali im głosić Ewangelię, lecz opierając się na wierze, „bardziej słuchali Boga niż ludzi”.