Rano trzeba wstać… Tak, od 9 do 10 leżąc w łóżku i co chwilę
przysypiając zadawałam sobie pytanie, ale, po co? Gdy w końcu podniosłam moje
rozleniwione ciało z wyra dopadła mnie rzeczywistość przyszłego tygodnia. Tak,
znowu trzy dni w biurze z koleżanką, której nie trawię i zaliczenia w
poniedziałek, czwartek i piątek, a ja naprawdę nie mam pojęcia jak zagadać o
wolne na tyle czasu… Najwygodniej byłoby żyć z dnia na dzień. Nie troszcząc się
o następny dzień, bo on „sam się o siebie zatroszczy”… Ale Panie Jezu, pierwsze
zaliczenie jest jutro i jeśli chcę powalczyć o wolne na ten dzień i pójść tam,
to wypadałoby się przygotować… A moja głowa, moja głowa jest ciężka i
przytłoczona i jakoś nie pali się do nauki. Wiem, Ty wszystko wiesz. I możesz wszystko.
I ja mogę wszystko, jeśli trwam w Tobie, bo wtedy i Ty trwasz we mnie. Więc
Boże spraw by ten dzień był owocny, bym nie marnowała tego limitowanego czasu
na ziemi na rzeczy mało ważne, ale skupiła się na spełnianiu życiowego
powołania, na rozwijaniu talentów, na pomocy bliźnim i na nauce miłości. Tak,
Panie, ucz mnie kochać też tych, z którymi tak trudno mi wytrzymać… Ponadto
proszę Cię o łaskę odróżniania tych, którzy potrzebują mojej pomocy, od tych,
którzy chcą mnie tylko wykorzystać. I spraw bym nie zatraciła siebie, bym była
prawdziwa i nie udawała kogoś, kim nie jestem. I bym nie straciła kontaktu z
Tobą, byś Ty był zawsze moim Bogiem, zawsze przed moimi oczami. Bym nie
wsiąknęła w towarzystwo ludzi obłudnych, robiących karierę za wszelką cenę,
poniżających innych, kopiących pod nimi dołki i ciągle ścigających się ze sobą
i konkurujących o to, kto jest lepszy, ma więcej, może więcej. Boże daj mi
łaskę szanowania wszystkich ludzi, nieobgadywania, nieoczerniania, traktowania
wszystkich równo, bo przecież nikt z nas nie jest lepszy ani gorszy. Trzymaj
mnie Boże z daleka od osiągania zysku kosztem innych. Strzeż moich myśli, języka
i serca. Boże, strzeż. I daj mi swojego Ducha, żebym nie zgubiła Twojej Ścieżki.
Amen.
\
\
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz