"Paweł przybył do Koryntu po druzgocącej porażce, jaką poniósł na areopagu w Atenach. Sądził, że ewangeliczna mądrość zostanie przyjęta przez mędrców tego świata. Tymczasem jego przemówienie zakończone wyznaniem wiary w Zmartwychwstałego Jezusa skwitowano uśmiechem politowania.
Nie wiodło się Pawłowi ani w środowiskach żydowskich, ani wśród inteligencji ateńskiej. Opuszczając areopag wiedział, że mądrość krzyża nigdy nie zostanie zaakceptowana przez wielbicieli potęgi ludzkiego umysłu. Odtąd postanowił zrezygnować z przepowiadania Ewangelii w kategoriach wypracowanych przez filozofów. Głosił będzie Chrystusa, i to Ukrzyżowanego, który jest zgorszeniem dla Żydów i głupstwem dla pogan.
W Koryncie po trudnej przeprawie z Żydami zwrócił się wyłącznie do pogan i tu, wsparty łaską, przez osiemnaście miesięcy głosił Dobrą Nowinę.
Budował Kościół, trzeci na europejskiej ziemi po Filippi i
Tesalonikach. Spośród wszystkich założonych przez Pawła Kościołów,
Koryncki znamy najlepiej. Apostoł Narodów napisał bowiem wkrótce po jego
opuszczeniu, dwa długie listy do chrześcijan Koryntu. Oba są
poświęcone wyjaśnieniu ewangelicznie rozumianej miłości, zarówno w
aspekcie życia jednostki, jak i społeczeństwa. Ponieważ pisze w nich
o konkretnych sprawach, jakimi żyła wspólnota w Koryncie, pośrednio
dostarcza cennych wiadomości na temat nowo powstałego Kościoła.
Dzieje Kościoła Korynckiego znamy jednak nie tylko z listów Pawła. Pod koniec I wieku w Korynckim Kościele doszło do przewrotu.
Część wiernych niezadowolona z podeszłych w latach swoich duszpasterzy,
odsunęła ich od władzy i w ich miejsce wybrała młodych, bardziej
operatywnych przełożonych.
Kościół w Koryncie podzielił się na dwie części, a wiedząc, że taki stan rzeczy nie odpowiada duchowi Ewangelii, zwrócił się do Kościoła w Rzymie z prośbą o pomoc w rozstrzygnięciu lokalnego konfliktu.
Trzecim następcą św. Piotra i św. Pawła w Rzymie był wówczas św. Klemens. Ten, czując się odpowiedzialnym za losy Ewangelii w świecie i rozwój Kościoła w Koryncie, napisał do niego list. Jest on wzorowany na listach Apostoła Narodów, a zmierza do jasnego ustawienia całej sprawy. Papież Klemens zda się w pewnej mierze rozumieć tych, którzy dokonali zmiany, ale przypomina im prawdę, o której zapomnieli.
Kościół
nie jest instytucją ludzką. Człowiek nie powołał jej do istnienia i
dlatego nie może decydować o tym, czego nie ustanowił. Rozumowanie
Klemensa jest bardzo proste. Bóg Ojciec zesłał na świat Syna, Syn
powołał Apostołów, Apostołowie wybrali i mianowali swoich następców.
Wszyscy oni uczestniczą więc w posłannictwie Syna Bożego.
Wierni Kościoła w Koryncie chcieli mieć młodych i energicznych duszpasterzy. Odsuwając starych, odsunęli i tę rękę Boga działającego wśród nich. Wybrali sobie innych. I tu Klemens stawia pytanie zasadnicze: Czy
ci nowo wybrani są narzędziem Boga? Czy są przedłużeniem Jego zbawczej
ręki? Niestety, nie reprezentują oni Boga lecz tych, którzy ich wybrali.
Są bardzo sprawnymi rękami, ale tylko ludzkimi, nie uczestniczą bowiem
we władzy płynącej z Boga.
Logika wywodów
Klemensa była tak ścisła, że wierni Koryntu najprawdopodobniej pojednali
się z odsuniętymi duszpasterzami, o czym świadczy fakt, że blisko sto
lat później list Klemensa był nie tylko przechowywany w Koryncie, ale i z
czcią odczytywany w czasie zgromadzeń liturgicznych.
Całe to wydarzenie pomaga nam odkryć jeden z podstawowych wymiarów Kościoła Chrystusowego, a mianowicie jego apostolskość. Kościół
Chrystusa jest tam gdzie sięga ręka Chrystusa przedłużona w sukcesji
apostolskiej. Święcenia kapłańskie są udzielane przez włożenie rąk na
głowę kandydata. Ten łańcuch rąk jest nieprzerwany od czasów
apostolskich."
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz