piątek, 22 lutego 2013

Nieznany autor

"Wyzwól mnie, Panie,
z dbałości o pozory.
Przebacz mi, że się zbytnio troszczę
o zewnętrzny efekt,
o wrażenie, jakie wywieram na innych,
o to, co o mnie myślą i mówią.
Przebacz, że próbuję się do nich upodobnić
zapominając o byciu sobą;
że zazdroszczę im talentów
zaniedbując w ten sposób swoje.
Przebacz mi czas stracony na to,
aby udawać kogoś ważnego;
czas zmarnowany na to,
aby stać się "osobistością".
Spraw, Panie,
abym wreszcie otworzył się w pełni
na moich braci.
Wówczas, Ty, wraz z nimi,
będziesz mógł przyjść do mnie,
jak do swego przyjaciela.
I uczynisz mnie
tym człowiekiem,
którego umiłowałeś w swoich marzeniach.
I będę, Ojcze, Twoim synem,
i bratem moich braci."

środa, 20 lutego 2013

św. Augustyn: Wyznania I, V, 6; VI, 7

Za ciasny jest dom duszy mojej, byś mógł do niego wstąpić, rozszerz go! Grozi upadkiem; napraw go! Jest tam niejedno, co może razić oczy Twoje; wiem o tym i wyznaję to. Lecz któż go oczyści? A do kogóż innego jak nie do Ciebie wołać będę: od skrytych grzechów moich oczyść mnie, Panie, i od obcych ustrzeż sługę Twego? Wierzę, przeto mówię. Panie, Ty wiesz! Czym nie wyznał przed Tobą, Boże mój, grzechów moich? a Ty czyś nie odpuścił niezbożności serca mojego? Nie będę się spierał z Tobą, który prawdą jesteś; i nie chcę oszukiwać siebie samego, aby nie kłamała sobie nieprawość moja. Nie będę się przeto spierał z Tobą, albowiem jeśli będziesz baczył na nieprawości moje, Panie, Panie, któż wydzierży?
   Pozwól mi jednak mówić w obliczu miłosierdzia Twego, mnie, który jestem ziemią i prochem. Pozwól mi mówić, bo oto mówię do miłosierdzia Twego, a nie do człowieka, który ze mnie szydzi... Ty spojrzawszy na mnie ulitujesz się nade mną.

niedziela, 17 lutego 2013

Magnificat

Uwielbiaj, duszo moja, sławę Pana mego,
Chwal Boga Stworzyciela tak bardzo dobrego.
Bóg mój, zbawienie moje, jedyna otucha,
Bóg mi rozkoszą serca i weselem ducha.
Bo mile przyjąć raczył Swej sługi pokorę,
Łaskawym okiem wejrzał na Dawida córę.
Przeto wszystkie narody, co ziemię osiądą,
Odtąd błogoslawioną mnie nazywac będą.
Bo wielkimi darami uczczonam od Tego,
Którego moc przedziwna, święte Imię Jego.
Którzy się Pana boją, szczęśliwi na wieki,
Bo z nimi miłosierdzie z rodu w ród daleki.
Na cały świat pokazał moc Swych ramion świętych,
Rozproszył dumne myśli głów pychą nadętych.
Wyniosłych złożył z tronu, znikczemnił wielmożne,
Wywyższył, uwielmożnił w pokorę zamożne.
Głodnych nasycił hojnie i w dobra spanoszył,
Bogaczów z niczym puścił i nędznie rozproszył.
Przyjął do łaski sługę Izraela cnego,
Wspomniał nań, użyczył mu miłosierdzia Swego.
Wypełnił, co był przyrzekł niegdyś ojcom naszym:
Abrahamowi z potomstwem jego, wiecznym czasem.
Wszyscy śpiewajmy Bogu w Trójcy Jedynemu,
Chwała Ojcu, Synowi, Duchowi Świętemu.
Jak była na początku, tak zawsze niech będzie,
Teraz i na wiek wieków niechaj słynie wszędzie.
 
 

Kol 3, 12-17

"Jako więc wybrańcy Boży - święci i umiłowani - obleczcie się w serdeczne miłosierdzie, dobroć, pokorę, cichość, cierpliwość, znosząc jedni drugich i wybaczając sobie nawzajem, jeśliby miał ktoś zarzut przeciw drugiemu: jak Pan wybaczył wam, tak i wy! Na to zaś wszystko [przyobleczcie] miłość, która jest więzią doskonałości. A sercami waszymi niech rządzi pokój Chrystusowy, do którego też zostaliście wezwani w jednym Ciele. I bądźcie wdzięczni! Słowo Chrystusa niech w was przebywa z [całym swym] bogactwem: z wszelką mądrością nauczajcie i napominajcie samych siebie przez psalmy, hymny, pieśni pełne ducha, pod wpływem łaski śpiewając Bogu w waszych sercach. I wszystko, cokolwiek działacie słowem lub czynem, wszystko [czyńcie] w imię Pana Jezusa, dziękując Bogu Ojcu przez Niego."



piątek, 8 lutego 2013

8.01.2013

(Hbr 13,1-8)
Niech trwa braterska miłość. Nie zapominajmy też o gościnności, gdyż przez nią niektórzy, nie wiedząc, aniołom dali gościnę. Pamiętajcie o uwięzionych, jakbyście byli sami uwięzieni, i o tych, co cierpią, bo i sami jesteście w ciele. We czci niech będzie małżeństwo pod każdym względem i łoże nieskalane, gdyż rozpustników i cudzołożników osądzi Bóg. Postępowanie wasze niech będzie wolne od chciwości na pieniądze: zadowalajcie się tym, co macie. Sam bowiem powiedział: Nie opuszczę cię ani pozostawię. Śmiało więc mówić możemy: Pan jest wspomożycielem moim, nie ulęknę się, bo cóż może mi uczynić człowiek? Pamiętajcie o swych przełożonych, którzy głosili wam słowo Boże, i rozpamiętując koniec ich życia, naśladujcie ich wiarę! Jezus Chrystus wczoraj i dziś, ten sam także na wieki.

(Ps 27,1.3.5.8-9)
REFREN: Pan moim światłem i zbawieniem moim
Pan moim światłem i zbawieniem moim,
kogo miałbym się lękać?
Pan obrońcą mego życia,
przed kim miałbym czuć trwogę?

Nawet gdy wrogowie staną przeciw mnie obozem,
moje serce nie poczuje strachu.
Choćby napadnięto mnie zbrojnie,
nawet wtedy zachowam swą ufność.

W namiocie swoim mnie ukryje
w chwili nieszczęścia,
schowa w głębi przybytku,
na skałę mnie wydźwignie.

Będę szukał oblicza Twego, Panie.
Nie zakrywaj przede mną swojej twarzy.
Nie odtrącaj w gniewie Twojego sługi,
Ty jesteś moją pomocą, więc mnie nie odrzucaj.


(2 Tm 1,10b)
Nasz Zbawiciel, Jezus Chrystus śmierć zwyciężył, a na życie rzucił światło przez Ewangelię.

(Mk 6,14-29)
Król Herod posłyszał o Jezusie, gdyż Jego imię nabrało rozgłosu, i mówił: Jan Chrzciciel powstał z martwych i dlatego moce cudotwórcze działają w Nim. Inni zaś mówili: To jest Eliasz; jeszcze inni utrzymywali, że to prorok, jak jeden z dawnych proroków. Herod, słysząc to, twierdził: To Jan, którego ściąć kazałem, zmartwychwstał. Ten bowiem Herod kazał pochwycić Jana i związanego trzymał w więzieniu, z powodu Herodiady, żony brata swego Filipa, którą wziął za żonę. Jan bowiem wypominał Herodowi: Nie wolno ci mieć żony twego brata. A Herodiada zawzięła się na niego i rada byłaby go zgładzić, lecz nie mogła. Herod bowiem czuł lęk przed Janem, znając go jako męża prawego i świętego, i brał go w obronę. Ilekroć go posłyszał, odczuwał duży niepokój, a przecież chętnie go słuchał. Otóż chwila sposobna nadeszła, kiedy Herod w dzień swoich urodzin wyprawił ucztę swym dostojnikom, dowódcom wojskowym i osobom znakomitym w Galilei. córka tej Herodiady weszła i tańczyła, spodobała się Herodowi i współbiesiadnikom. Król rzekł do dziewczęcia: Proś mię, o co chcesz, a dam ci. Nawet jej przysiągł: Dam ci, o co tylko poprosisz, nawet połowę mojego królestwa. Ona wyszła i zapytała swą matkę: O co mam prosić? Ta odpowiedziała: O głowę Jana Chrzciciela. Natychmiast weszła z pośpiechem do króla i prosiła: Chcę, żebyś mi zaraz dał na misie głowę Jana Chrzciciela. A król bardzo się zasmucił, ale przez wzgląd na przysięgę i biesiadników nie chciał jej odmówić. Zaraz też król posłał kata i polecił przynieść głowę jego. Ten poszedł, ściął go w więzieniu i przyniósł głowę jego na misie; dał ją dziewczęciu, a dziewczę dało swej matce. Uczniowie Jana, dowiedziawszy się o tym, przyszli, zabrali jego ciało i złożyli je w grobie.



„Jak Ojciec Mnie posłał, tak i Ja was posyłam. — Kto was słucha, Mnie słucha, a kto wami gardzi, Mną gardzi” (J 20, 21; Łk 10, 16).

 „W imieniu Chrystusa spełniamy posłannictwo jakby Boga samego, który przez nas udziela napomnień” (2 Kor 5, 20), pisze św. Paweł, ukazując dokładnie znaczenie władzy i godności kapłańskiej Apostołów. A św. Katarzyna ze Sieny zachęcała swych uczniów, aby na kapłanów patrzyli tylko jako na „szafarzy krwi pokornego i niepokalanego Baranka”, nie zwracając uwagi na błędy, które mogą popełniać. Kapłan zawsze pozostaje człowiekiem omylnym, mogącym błądzić, ale nie przestaje być przez to pomazańcem Pańskim: „wyświęcani są, aby głosić Ewangelię, być pasterzami wiernych i sprawować kult Boży” (KK 28).

Źródło:http://mateusz.pl/czytania/2013/20130208.htm

czwartek, 7 lutego 2013

św. Grzegorz Wielki

"Miłość rozpoczyna się dwoma przykazaniami, ale rozszerza się na wiele przykazań. Miłość jest cierpliwa, gdyż spokojnie znosi wyrządzone krzywdy. Jest łaskawa, gdyż hojnie świadczy dobro w zamian za wyrządzone zło. Nie jest zazdrosna, gdyż nie pragnie niczego na tym świecie, nie umie zazdrości żadnej doczesnej pomyślności. Nie unosi się pychą, gdyż usilnie zabiegając o dobra wewnętrzne, nie wynosi się z powodu posiadanych dóbr zewnętrznych. Nie działa przewrotnie, gdyż zabiegając jedynie o miłość Boga i bliźniego, nie czyni niczego, co sprzeciwiałoby się uczciwości. Nie pragnie zaszczytów, gdyż im gorliwej zabiega o dobra wewnętrzne, tym mniej pragnie bogactw zewnętrznych. Nie szuka swego, gdyż nie uznając za swoje niczego prócz tego, co może pozostać z nią na zawsze, nie dba o to, co przejściowo posiada na tym świecie. Nie unosi się gniewem, gdyż zawsze zraniona niesprawiedliwością nie wywołuje w sobie uczucia zemsty, bo wie, iż za wielkie utrapienia tym większą otrzyma nagrodę. Nie zmyśla zła, gdyż umacniając duszę w miłowaniu prawości i usuwając zeń wszelką nienawiść, nie wprowadza do niej niczego, co mogłoby ją skalać. Nie cieszy się z niesprawiedliwości, gdyż w swym pragnieniu miłowania wszystkich, nawet w zgubie swych nieprzyjaciół nie znajduje przyjemności. Współweseli się z prawdy, gdyż miłując innych jak siebie samą raduje się dostrzeżonym w nich dobrem jakby pomnożeniem osobistej doskonałości".

Z Dzienniczka św. Faustyny

"Przed ważniejszą czynnością na chwilę zastanowię się, jaki ona ma związek z życiem wiecznym, co jest powodem głównym w jej przedsięwzięciu: czy chwała Boża, czy jakieś dobro duszy własnej, czy dobro innych dusz. Jeżeli serce mi powie: tak, wtenczas będę nieugięta w wykonaniu danej czynności, nie zważając na żadne przeszkody ani ofiary." 



poniedziałek, 4 lutego 2013

4.01.2013r.

(Hbr 11,32-40)
I co jeszcze mam powiedzieć? Nie wystarczyłoby mi bowiem czasu na opowiadanie o Gedeonie, Baraku, Samsonie, Jeftem, Dawidzie, Samuelu i o prorokach, którzy przez wiarę pokonali królestwa, dokonali czynów sprawiedliwych, otrzymali obietnicę, zamknęli paszcze lwom, przygasili żar ognia; uniknęli ostrza miecza i wyleczyli się z niemocy, stali się bohaterami w wojnie i do ucieczki zmusili nieprzyjacielskie szyki. Dzięki dokonanym przez nich wskrzeszeniom niewiasty otrzymały swoich zmarłych. Jedni ponieśli katusze, nie przyjąwszy uwolnienia, aby otrzymać lepsze zmartwychwstanie. Inni zaś doznali zelżywości i biczowania, a nadto kajdan i więzienia. Kamienowano ich, przerzynano piłą, <kuszono>, przebijano mieczem; tułali się w skórach owczych, kozich, w nędzy, w utrapieniu, w ucisku - świat nie był ich wart - i błąkali się po pustyniach i górach, po jaskiniach i rozpadlinach ziemi. A ci wszyscy, choć ze względu na swą wiarę stali się godni pochwały, nie otrzymali przyrzeczonej obietnicy, gdyż Bóg, który nam lepszy los zgotował, nie chciał, aby oni doszli do doskonałości bez nas.

(Ps 31,20-24)
REFREN: Nabierzcie ducha ufający Panu
Jakże jest wielka dobroć Twoja, Panie,
którą zachowałeś dla bogobojnych.
Okazujesz ją tym, którzy uciekają się do Ciebie
na oczach ludzi.
Osłaniasz ich Twą obecnością od spisku mężów,
ukrywasz ich w swoim namiocie przed swarliwym językiem.
Niech będzie Pan błogosławiony,
On cuda swoje i łaskę okazał mi w mieście warownym.
Ja zaś w przerażeniu mówiłem,
„Odtrącony jestem od Twego oblicza”,
lecz Ty wysłuchałeś mój głos błagalny,
gdy wołałem do Ciebie.
Miłujcie Pana wszyscy,
którzy Go czcicie.
Pan chroni wiernych,
a pysznym z nawiązką odpłaca.

 
(Łk 7,61)
Wielki porok powstał między nami i Bóg nawiedził lud swój.

(Mk 5,1-20)
Jezus i uczniowie Jego przybyli na drugą stronę jeziora do kraju Gerazeńczyków. Ledwie wysiadł z łodzi, zaraz wybiegł Mu naprzeciw z grobów człowiek opętany przez ducha nieczystego. Mieszkał on stale w grobach i nawet łańcuchem nie mógł go już nikt związać. Często bowiem wiązano go w pęta i łańcuchy; ale łańcuchy kruszył, a pęta rozrywał, i nikt nie zdołał go poskromić. Wciąż dniem i nocą krzyczał, tłukł się kamieniami w grobach i po górach. Skoro z daleka ujrzał Jezusa, przybiegł, oddał Mu pokłon i zawołał wniebogłosy: Czego chcesz ode mnie, Jezusie, Synu Boga Najwyższego? Zaklinam Cię na Boga, nie dręcz mnie! Powiedział mu bowiem: Wyjdź, duchu nieczysty, z tego człowieka. I zapytał go: Jak ci na imię? Odpowiedział Mu: Na imię mi "Legion", bo nas jest wielu. I prosił Go na wszystko, żeby ich nie wyganiał z tej okolicy. A pasła się tam na górze wielka trzoda świń. Prosili Go więc: Poślij nas w świnie, żebyśmy w nie wejść mogli. I pozwolił im. Tak duchy nieczyste wyszły i weszły w świnie. A trzoda około dwutysięczna ruszyła pędem po urwistym zboczu do jeziora. I potonęły w jeziorze. Pasterze zaś uciekli i rozpowiedzieli to w mieście i po zagrodach, a ludzie wyszli zobaczyć, co się stało. Gdy przyszli do Jezusa, ujrzeli opętanego, który miał w sobie legion, jak siedział ubrany i przy zdrowych zmysłach. Strach ich ogarnął. A ci, którzy widzieli, opowiedzieli im, co się stało z opętanym, a także o świniach. Wtedy zaczęli Go prosić, żeby odszedł z ich granic. Gdy wsiadł do łodzi, prosił Go opętany, żeby mógł zostać przy Nim. Ale nie zgodził się na to, tylko rzekł do niego: Wracaj do domu, do swoich, i opowiadaj im wszystko, co Pan ci uczynił i jak ulitował się nad tobą. Poszedł więc i zaczął rozgłaszać w Dekapolu wszystko, co Jezus z nim uczynił, a wszyscy się dziwili.



Człowiek nieczysty, żyjący, a niemający w sobie życia, bo już mieszkający na cmentarzu. Niespokojny, nieokiełznany, cierpiący, krzyczący, zwracający na siebie uwagę. Inni ludzie próbowali go jeszcze bardziej zniewolić, spętać, podczas gdy ten człowiek już miał na gardle i na sercu łańcuchy i to o wiele cięższe. Jednak opętany biegnie przy pomocy łaski by stanąć przed Jezusem. Wtedy odzywa się demon. Demon, który pada na twarz przed Bogiem, którego widzi w Chrystusie. Ale nie chce wyjść z człowieka, nie chce wracać skąd przyszedł. Zaklina na Pana Boga, by pozwolił mu wejść w świnie, by nie pozbawiał go tego terenu działalności, tej dobrej do działania okolicy. I w końcu świnie giną, utopione w jeziorze. Ludzie przecież musieli się bać opętanego, gdy miotał się i miał w sobie ducha nieczystego, ale naprawdę przestraszyli się dopiero, gdy ujrzeli go przy zdrowych zmysłach w dodatku normalnie ubranego. Wolny, uzdrowiony człowiek, a jednak budzi lęk? Lęk, przed czym? Przed zmianą życia, przed cudami? Strach przed wolnością? Przychodzi Bóg, który uwalnia z wszelkich więzów, z nałogów, a ludzie boją się. Przywiązani do majątków, żal im świń. Dzieją się na ich oczach rzeczy niewyobrażalne, których nie pojmują, które przekraczają ich codzienność. A oni nie chcą zmian. Dobrze im było. To, co stare jest, chociaż znane. Zatrważa ich lęk przed czymś nowym. Przed tym Nowym Przybyszem, o którym świadectwo dają nawet demony. Nie chcą Jezusa, nie chcą Syna Boga. Chcą dalej wieść swoje dotychczasowe życie, w okolicy, w której tak bardzo lubi przebywać legion.





Tylko niegdyś opętany chciał iść za Jezusem. On tu nie pasował. Chciał coś zmienić, chciał się uwolnić i dlatego przybiegł do Syna Boga i chciał z nim uciec. A Jezus, każe mu wracać i dawać świadectwo wśród swoich, w tej tak trudnej do ewangelizacji okolicy. Iść i głosić jak bardzo jego życie przemienił Bóg, jak wielkiej dostąpił łaski. I robi to. Wypełnia polecenie Boga, zasiewa ziarno, którego pierwszym owocem jest zdziwienie.