czwartek, 31 października 2013

Panie, Ty wybrałeś właśnie to, co niemocne, aby mocnych poniżyć, podtrzymuj moją słabość (1 Kor 1, 27)

“Głosimy Ewangelię, aby się podobać nie ludziom, ale Bogu, który bada nasze serca. Nie szukaliśmy ludzkiej chwały ani pośród was, ani pośród innych” (1 Tes 2, 4. 6). Aby apostolstwo było szczerym wykonywaniem miłości, a zatem środkiem do coraz większego postępu w miłości Boga i bliźniego, wymaga bezwzględnej prawości intencji. Pan “doświadcza”, bada serca swoich apostołów i nie chce w nich widzieć ani śladu skrzywionych, drugorzędnych intencji, ukrywających się pod szatą gorliwości fałszywej, jaka często wypływa z zarozumiałości. Wymaga to, aby człowiek co dzień umierał wszelkiej miłości własnej, egoizmowi, pysze, dla osiągnięcia tej czystości i prostoty wewnętrznej, jakiej Jezus żądał od uczniów, gdy sprzeczali się o pierwszeństwo: “Zaprawdę powiadam wam: Jeśli się nie odmienicie i nie staniecie jak dzieci, nie wejdziecie do królestwa niebieskiego” (Mt 18, 3). Wymaga też urzeczywistnienia tej istotnej pokory, która stopniowo czyni apostoła całkowicie wolnym od szukania siebie samego, własnej chwały, a zaprzęga go do pracy jako doskonałego “ubogiego w duchu”, skłonnego oddać wszystko i dla siebie nie żądać niczego. Nie czyni to apostoła zimnym i jakby bezcielesnym w obcowaniu z braćmi; owszem, staje się on tym bardziej do nich podobny, troskliwy o ich dobro, im bardziej jest wolny od siebie samego. Doniosłe znaczenie ma nie osobisty sukces, lecz dobro dusz; nie uznanie stworzeń, lecz Boga, nie podkreślanie siebie, lecz Ewangelii.

Kiedy matka Jakuba i Jana wystąpiła w imieniu synów z prośbą o zaszczytne miejsce, Jezus zwracając się do Apostołów upomina ich: “kto by chciał być pierwszym między wami, niech będzie niewolnikiem waszym” (Mt 20, 27); a w wieczór Ostatniej Wieczerzy umywając nogi, pokazał swoim przykładem, do jakiego stopnia apostołowie powinni stać się sługami.

Tylko wówczas gdy apostołowie staną się dziećmi przez prostotę serca, ubogimi w duchu przez całkowite oderwanie, sługami przez pokorną i ofiarną miłość, będą w pełni przygotowani do służby Bogu i do zbawienia braci.

"Nic, nic! To nic rozbrzmiewa w duszy mojej bezkresnym echem i objawia mi wymaganie czystości, która winna uduchowić wszystkie moje czynności i pozbawić je własnej nędzy, wszelkiego własnego pragnienia! Boże mój, Ty dajesz mi odczuć to żądanie z tak wielką siłą, jakiej dotąd nigdy nie odczuwałem! Co pocznę, Boże mój, co pocznę?... Wszystko jest nieczyste... Pragnienie wdzięczności, nadzieja poznania, radość odczuwania wokół siebie pokoju dusz, które oświeciłem... Ach, Panie... to jest pragnienie ziemi i nadzieja skończonego, lecz w duszy odczuwam tę tętniącą nieodpartą Twoją moc: nihil, nihil sperantes. Spraw je Ty, o mój Boże, spraw Twoje nic w każdej mojej czynności; abym we wszystkim spodziewał się tylko Ciebie, Ciebie samego, merces magna nimis... O próżnio, o ogołocenie, o samotności, o duszo sama z Bogiem samym, o ideale, o mój Mistrzu, niech przyjdzie, abym to posiadł, abym tego dosięgnął w takiej pełni, w jakiej Ty tego ode mnie oczekujesz; obym umarł i aby Twój płomień mnie oczyścił!" G. Canovai

"O Boże mój, Tyś nieskończenie mądry i nieskończenie święty, chciałeś, aby Twoi słudzy byli ludźmi nędznymi jak inni i aby rozbudzili w sercu swoim głębokie poczucie własnej nędzy, by móc współczuć zawsze, szczerze z tymi, którzy grzeszą i błądzą... Chciałeś, aby przeciwieństwo między potrzebą człowieka grzesznego a blaskiem jego posługi ukazywało wszystkim jasno, że sukcesy Twojej łaski wyśpiewują tylko Twoją chwałę. Każdy apostoł, świadomy własnych słabości i zdumiony zwycięstwami Twojej mocy, będzie powtarzał z młodzieńcami w piecu ognistym: “Nie zawstydzaj nas, lecz postępuj z nami według swej łagodności, wylej na nas bogactwa swego miłosierdzia, wybaw nas swoją mocą z niebezpieczeństwa i uczyń swe imię sławne, o Panie”... My pokładamy w Tobie, o Panie Jezu, tylko w Tobie, całą naszą nadzieję." D. Mercier

środa, 30 października 2013

Błogosławieni słabi

„Usiłujcie wejść przez ciasne drzwi” – mówi Jezus. Myślimy może: znowu trud, cierpienie, wyrzeczenie. Z pewnością tak, ale niekoniecznie cierpiętnictwo. Ciasne drzwi to też nasze słabości, nasza niemoc. Chcielibyśmy być mocni, zdobyć królestwo Boże za jednym zamachem. A Jezus mówi: wchodźcie przez drzwi waszych słabości. Bo właśnie gdy jesteście słabi, pragniecie Mnie, a Ja mogę wam pokazywać, jak bardzo Mi na was zależy. Siłacze nie potrzebują nikogo, wchodzą sami. My potrzebujemy Jezusa, bo drzwi naszych serc są bardzo wąskie, a dzięki Niemu się poszerzają.


Źródło: http://mateusz.pl/czytania/2013/20131030.htm

niedziela, 27 października 2013

Czytania na każdy dzień

To, że żyję tak, jak żyję jest łaską od Boga. Nie grzeszę tym, co kiedyś ale nadal grzeszę i nie mam prawa oceniać innych, osądzać.

Kto ufa i stawia na siebie, otrzyma to, na co go stać, a wiemy, że w skali wieczności jest to niewiele. Kto postawi na Boga, może być pewien Jego miłosierdzia i dlatego powinien czuć się zobowiązany do przemiany swego życia, aby okazać wdzięczność i szacunek miłosiernemu Bogu.”


„Mały człowiek zawsze znajdzie mniejszego od siebie, aby na jego tle chełpić się swą wielkością. To znak, że nie stanął przed Bogiem. Gdyby to uczynił, nigdy nawet nie próbowałby zestawiać się z innymi.”

„Największy święty i największy grzesznik w świątyni winni dostrzec dzieła Boga, a nie tylko swoje. Jeśli święty zatrzyma się jedynie na swoich czynach, choćby największych, łatwo zapomni, co Bóg dla niego uczynił. Jego dzieła są zaledwie kroplą wobec oceanu dobrodziejstw, jakimi Bóg zalewa świat, a to, co on nazwie „swoim”, w większej mierze należy do Boga, aniżeli do niego. Jeśli natomiast grzesznik zatrzyma się na swoich dziełach, a nie dostrzeże wielkiej przebaczającej miłości, nie potrafi wzbudzić prawdziwego żalu. Żal ten pojawia się bowiem dopiero w odkryciu swej niewdzięczności wobec niepojętej dobroci i miłosierdzia Boga. Gdyby i on zestawiał się z innymi, nabawi się tylko kompleksów i będzie spoglądał w przepaść rozpaczy nie widząc dla siebie ratunku.  

Tylko pełne uwielbienia i dziękczynienia spojrzenie na to, co Bóg dla nas uczynił, jest w stanie wyzwolić człowieka z jego egoizmu i napełnić go prawdziwym szczęściem.”

Pozwólmy Bogu działać w nas. Świątynia to miejsce Jego ubogacającego działania. Otwórzmy serca na nie, abyśmy mogli wrócić do domu usprawiedliwieni, czyli udoskonaleni przez samego Boga.”

wtorek, 22 października 2013

So 3, 11-20

"W dniu tym
nie będziesz się wstydzić wszystkich twoich uczynków,
przez które dopuściłaś się względem Mnie niewierności;
usunę bowiem wtedy spośród ciebie
pysznych samochwalców twoich
i nie będziesz się więcej wywyższać
na świętej mej górze.
I zostawię pośród ciebie lud pokorny i biedny,
a szukać będą schronienia w imieniu Pana.
Reszta Izraela nie będzie czynić nieprawości
ani mówić kłamstwa.
I nie znajdzie się w ich ustach zwodniczy język,
gdy paść się będą i wylegiwać,
a nie będzie nikogo, kto by [ich] przestraszył.
Wyśpiewuj, Córo Syjońska!
Podnieś radosny okrzyk, Izraelu!
Ciesz się i wesel z całego serca,
Córo Jeruzalem!
Oddalił Pan wyroki na ciebie,
usunął twego nieprzyjaciela:
król Izraela, Pan, jest pośród ciebie,
nie będziesz już bała się złego.
Owego dnia powiedzą Jerozolimie:
«Nie bój się, Syjonie!
Niech nie słabną twe ręce!»
Pan, twój Bóg jest pośród ciebie,
Mocarz - On zbawi,
uniesie się weselem nad tobą,
odnowi swą miłość,
wzniesie okrzyk radości,
<jak w dniu uroczystego święta>.
Zabiorę od ciebie niedolę,
abyś już nie nosiła brzemienia zniewagi.
Oto Ja sprawię [zagładę] wszystkim,
którzy cię uciskali w owym czasie,
a zachowam chromych i wygnanych zgromadzę;
i zgotuję z nich chwałę i sławę na całej ziemi,
gdzie doznawali zawstydzenia.
W owym czasie was przywiodę,
w czasie, gdy was zgromadzę;
albowiem dam wam imię i chwałę
u wszystkich narodów ziemi,
gdy odmienię wasz los
na waszych oczach - mówi Pan."

Księga Daniela 10,15-19

"Gdy on jeszcze mówił do mnie te słowa, padłem twarzą ku ziemi i oniemiałem. A oto jakby postać ludzka dotknęła moich warg. Otworzyłem więc usta i mówiłem do tego, który stał przede mną: «Panie mój, od tego widzenia ogarnęły mnie boleści i opadłem z sił. Jakże więc może taki sługa mojego pana mówić tu z panem moim, skoro nie ma teraz siły i oddech we mnie ustaje?» Powtórnie dotknął mnie ten, który podobny był do człowieka, umacniając mnie. Potem powiedział: «Nie lękaj się, mężu umiłowany! Pokój tobie! Bądź pełen mocy!» Gdy on jeszcze rozmawiał ze mną, nabrałem sił, mówiąc: «Niech mój pan mówi, bo mnie wzmocniłeś». I powiedział: «Czy wiesz, dlaczego przyszedłem do ciebie? 21a Jednak oznajmię tobie to, co zostało napisane w Księdze Prawdy."

niedziela, 20 października 2013

Psalm 121

Wznoszę swe oczy ku górom:
Skądże nadejdzie mi pomoc?
Pomoc mi przyjdzie od Pana,
co stworzył niebo i ziemię.
On nie pozwoli zachwiać się twej nodze
ani się zdrzemnie Ten, który cię strzeże.
Oto nie zdrzemnie się
ani nie zaśnie
Ten, który czuwa nad Izraelem.
Pan cię strzeże,
Pan twoim cieniem
przy twym boku prawym.
Za dnia nie porazi cię słońce
ni księżyc wśród nocy.
Pan cię uchroni od zła wszelkiego:
czuwa nad twoim życiem.
Pan będzie strzegł
twego wyjścia i przyjścia
teraz i po wszystkie czasy.

niedziela, 6 października 2013

Dzienniczek św. Faustyny

"-Jesteś winna jednego dnia czyśćcowego. Natychmiast chciałam się rzucić w płomienie ognia czyśćcowego, ale Jezus powstrzymywał mnie i rzekł: co chcesz, czy teraz cierpieć jeden dzień, czy przez krótki czas na ziemi? – Odpowiedziałam: - Jezu, chcę cierpieć w czyśćcu i chcę cierpieć na ziemi chociażby do końca świata największe męki. Jezus rzekł: wystarczy jedno. Zejdziesz na ziemię i cierpieć będziesz wiele, ale niedługo i spełnisz wolę Moja i życzenia Moje, a dopomoże ci ją spełnić jeden wierny sługa Mój. Teraz połóż głowę na piersiach Moich, na Sercu Moim i zaczerpnij z niego siły i mocy na wszystkie cierpienia, bo gdzie indziej nie znajdziesz ulgi, pomocy, ani pociechy. Wiedz o tym, ze wiele, wiele cierpieć będziesz, ale niech cię to nie przeraża. (Dz 36)

W krótkim czasie po tym, zapadłam na zdrowiu. Niedomagania fizyczne były szkolą cierpliwości dla mnie. Jezus tylko wie, ile wysiłków woli musiałam zrobić, żeby spełnić obowiązek. (Dz 37)

Jezus, chcąc oczyścić duszę, używa, jakich zechce narzędzi. Dusza moja doznaje zupełnego opuszczenia od stworzeń. Nieraz najczystsza intencja na złą tłumaczona przez siostry. Cierpienie to jest bardzo bolesne, ale Bóg je dopuszcza i trzeba je przyjąć, bo przez to lepiej upodabniamy się do Jezusa. Jednego nie mogłam zrozumieć przez długi czas – to jest, że Jezus kazał mi o wszystkim mówić przełożonym, a przełożeni nie dowierzali słowom moim, ale okazywali mi litość, jakobym była w złudzeniu, albo pod wpływem wyobraźni. Z tego powodu, że jestem w złudzeniu, postanowiłam unikać wewnętrznie Boga – lękając się złudzeń. Jednak laska Boża ścigała mnie na każdym kroku. A wtenczas kiedy się najmniej spodziewałam, Bóg przemawiał do mnie. (Dz 38)"



6.10.2013

(Ha 1,2-3;2,2-4)
Dokądże, Panie, wzywać Cię będę, a Ty nie wysłuchujesz? Wołać będę ku Tobie: Krzywda (mi się dzieje)! - a Ty nie pomagasz? Czemu każesz mi patrzeć na nieprawość i na zło spoglądasz bezczynnie? Oto ucisk i przemoc przede mną, powstają spory, wybuchają waśnie. I odpowiedział Pan tymi słowami: Zapisz widzenie, na tablicach wyryj, by można było łatwo je odczytać. Jest to widzenie na czas oznaczony, lecz wypełnienie jego niechybnie nastąpi; a jeśli się opóźnia, ty go oczekuj, bo w krótkim czasie przyjdzie niezawodnie. Oto zginie ten, co jest ducha nieprawego, a sprawiedliwy żyć będzie dzięki swej wierności.

(Ps 95,1-2.6-9)
REFREN: Słysząc głos Pana, serc nie zatwardzajcie

Przyjdźcie, radośnie śpiewajmy Panu,
wznośmy okrzyki ku chwale Opoki naszego zbawienia.
Stańmy przed obliczem Jego z uwielbieniem,
radośnie śpiewajmy Mu pieśni.


Przyjdźcie, uwielbiajmy Go padając na twarze,
zegnijmy kolana przed Panem, który nas stworzył.
Albowiem On jest naszym Bogiem,
a my ludem Jego pastwiska i owcami w Jego ręku.


Obyście dzisiaj usłyszeli głos Jego:
„Niech nie twardnieją wasze serca jak w Meriba,
jak na pustyni w dniu Massa,
gdzie Mnie kusili wasi ojcowie,
doświadczali Mnie, choć widzieli moje dzieła”. 

(2 Tm 1,6-8.13-14)
Przypominam ci, abyś rozpalił na nowo charyzmat Boży, który jest w tobie przez włożenie moich rąk. Albowiem nie dał nam Bóg ducha bojaźni, ale mocy i miłości, i trzeźwego myślenia. Nie wstydź się zatem świadectwa Pana naszego ani mnie, Jego więźnia, lecz weź udział w trudach i przeciwnościach znoszonych dla Ewangelii według mocy Boga! Zdrowe zasady, któreś posłyszał ode mnie, miej za wzorzec w wierze i miłości w Chrystusie Jezusie! Dobrego depozytu strzeż z pomocą Ducha Świętego, który w nas mieszka. 

(1 P 1,25)
Słowo Pana trwa na wieki, to słowo ogłoszono wam jako Dobrą Nowinę.

(Łk 17,5-10)
Apostołowie prosili Pana: Przymnóż nam wiary. Pan rzekł: Gdybyście mieli wiarę jak ziarnko gorczycy, powiedzielibyście tej morwie: Wyrwij się z korzeniem i przesadź się w morze, a byłaby wam posłuszna. Kto z was, mając sługę, który orze lub pasie, powie mu, gdy on wróci z pola: Pójdź i siądź do stołu? Czy nie powie mu raczej: Przygotuj mi wieczerzę, przepasz się i usługuj mi, aż zjem i napiję się, a potem ty będziesz jadł i pił? Czy dziękuje słudze za to, że wykonał to, co mu polecono? Tak mówcie i wy, gdy uczynicie wszystko, co wam polecono: Słudzy nieużyteczni jesteśmy; wykonaliśmy to, co powinniśmy wykonać.

Nieraz jak prorok Habakuk wołamy do Boga: Oto ucisk i przemoc... Krzywda mi się dzieje, a Ty nie odpowiadasz. Pan zachęca proroka, ale też każdego z nas, by w obliczu cierpienia wytrwać w wierze, złożyć w Nim całą nadzieję. Dla tego, kto wierzy, naprawdę nie ma nic niemożliwego: „Gdybyście mieli wiarę jak ziarnko gorczycy, powiedzielibyście tej górze: «przesadź się w morze», a byłaby wam posłuszna”. Wiara przeprowadza nas przez sytuacje, których po ludzku nie rozumiemy i przeciw którym się buntujemy. Kiedy przechodzimy je z Bogiem, w zawierzeniu Jemu, nie tylko nas nie zabijają, ale ostatecznie prowadzą nas do pełni życia, która jest w Chrystusie zmartwychwstałym. 

„Przymnóż nam wiary” ks. Edward Staniek

Skończył studia, założył rodzinę, ceniono go w pracy. Dziś prawie że nie wychodzi z mieszkania. Chory, opuszczony przez żonę, dzieci i kolegów, szuka zapomnienia w butelce. Kiedy się upije, mówi o swoim nieszczęściu. Jego wyznań słucha opiekująca się nim siostra. Gdy wytrzeźwiał, postawiła mu pytanie: „A czy ja jestem szczęśliwa mając takiego brata?”. Odpowiedział z nutą smutku: „Tak, ponieważ ty masz wiarę”. W tej odpowiedzi zawarł wyznanie swego najgłębszego nieszczęścia. Nie jest nim ani choroba, ani rozbite małżeństwo, brak rodziny, kolegów, nałóg — jest nim brak wiary.

Rzadko kto odkrywa wielkość skarbu wiary. Rzadko kto dostrzega ścisły związek istniejący między szczęściem a zawierzeniem. Podświadomie wyczuwamy, że do szczęścia jest potrzebny ktoś, komu można zawierzyć, lecz rzadko kiedy szukamy oparcia w Bogu. Ludzie zawodzą, nawet wtedy gdy są pełni dobrej woli, zawodzą z racji swej słabości, ograniczoności, bezradności. Jedynie Bóg nie zawodzi. Jemu można zawierzyć całkowicie.

Często się sądzi, że wiara jest darem na wzór upominku imieninowego. Tymczasem wiara to trudne dzieło budowania zaufania. Z doskonaleniem wiary jest podobnie jak z budową połączenia między dwoma brzegami szerokiej i głębokiej rzeki. Pierwszy kontakt mieszkańców jednego i drugiego brzegu może mieć miejsce przy pomocy łodzi — ale nie jest to jeszcze połączenie. Ono może się dokonać przy pomocy fal radiowych lub telefonu, lecz jest to jedynie połączenie słowne. Tą drogą nic poza wiadomościami nie można przekazać. Prawdziwe połączenie dwu brzegów można osiągnąć dopiero przy pomocy kładki. Chcąc jednak przekazywać z jednego brzegu na drugi coś ciężkiego, potrzebny jest solidny most. O zaufaniu można mówić dopiero w chwili decyzji na budowę kładki. Jest to połączenie stałe. Od kładki do budowy solidnego mostu droga jednak daleka i trud niemały.

Obraz ten można zastosować zarówno w odniesieniu do doskonalenia zaufania drugiemu człowiekowi, jak i w odniesieniu do zawierzenia Bogu. Różnica polega jedynie na tym, że w zaufaniu człowiekowi most może być zniszczony zarówno z mojej, jak i z jego strony, natomiast w wypadku zawierzenia Bogu, może być zerwany wyłącznie przeze mnie. Bóg nigdy nie zawodzi, Jego brzeg jest zawsze w stu procentach pewny.

Każdy, kto zwraca się razem z Apostołami do Chrystusa z prośbą: „Panie, przymnóż nam wiary”, wyraża tym samym gotowość podjęcia pracy przy budowie mostu zaufania między sobą a Bogiem. Dokonuje się to zazwyczaj po pewnym okresie doraźnych kontaktów, w których Bóg wzywa do podjęcia prac nad doskonaleniem tego połączenia. Budowa solidnego mostu zaufania jest zawsze dziełem całożyciowym i tylko ten, kto wytrwa w jego budowie, odkrywa w momencie śmierci, że udało mu się połączyć doczesność z wiecznością, że przeniósł prawdziwy skarb doczesności w wieczność.

Modlitwa Apostołów jest prośbą, by Chrystus niepewną kładkę ich wiary pomógł im zamienić w mocny most. Każdy chrześcijanin jest na innym etapie doskonalenia wiary. Jedni radują się już pewnością solidnie zbudowanego mostu, inni trzęsą się ze strachu na bujającej się nad przepaścią kładce, a jeszcze inni prowadzą dopiero rozmowy z Bogiem na temat doskonalenia ich wzajemnego połączenia.

Budowa mostu zaufania Bogu stanowi najważniejsze zadanie w życiu człowieka. Ten, komu się to udaje, zostaje ocalony. Nie ma bowiem tak nieszczęśliwego położenia, ani grzechu, ani nałogu, ani dramatu rodzinnego, zawodowego, narodowego, by z niego nie było wyjścia, jeśli istnieje most łączący człowieka z Bogiem. Wspomniany na początku nieszczęśliwy człowiek, stojący wobec ruiny swego życia, miał całkowitą rację, gdy swej siostrze powiedział, że mimo wszystko jest szczęśliwa, ponieważ posiada wiarę. Gdyby on ją posiadał, dostrzegłby wyjście ze swej tragicznej sytuacji.