czwartek, 26 czerwca 2014

bł. Elżbieta od Trójcy Św.: Modlitwa do Trójcy Św.

"O Boże mój, Trójco Święta, którą uwielbiam, pomóż mi zapomnieć zupełnie o sobie, abym mogła zamieszkać w Tobie, nieporuszona i spokojna, jakby dusza moja była już w wieczności. Oby nic nie zamąciło mego pokoju i nie wyprowadziło mnie z Ciebie, o moje niezmienne Dobro, ale niech każda chwila pogrąża mnie coraz głębiej w Twoją tajemnicę. Uspokój moją duszę. Uczyń w niej swoje niebo, swoje mieszkanie umiłowane i miejsce swego spoczynku. Obym tam nigdy nie zostawiła Cię samego, lecz obym tam cała była, cała żyjąca wiarą, cała adorująca, cała poddana Twojemu twórczemu działaniu.

O mój Chryste umiłowany, ukrzyżowany z miłości, chciałabym być oblubienicą Twego Serca. Chciałabym okryć Cię chwałą, ukochać aż do śmierci... z miłości. Ale czuję moją bezsilność i błagam Cię, abyś mnie okrył sobą i wszystkie poruszenia mej duszy utożsamił z Twoimi; abyś mnie zatopił w sobie, zagarnął, zajął moje miejsce, tak by życie moje było jedynie odblaskiem Twego życia. Przyjdź do mnie jako Ten, który uwielbia, wynagradza i zbawia.
O Słowo przedwieczne, Słowo mego Boga, chcę spędzić życie moje na słuchaniu Ciebie. Chcę być uległą Tobie, by wszystkiego nauczyć się od Ciebie. A następnie poprzez wszystkie ciemności, poprzez całą pustkę i wszelką bezsilność chcę się wpatrywać w Ciebie i zawsze trwać w Twojej światłości. O Gwiazdo moja umiłowana, urzeknij mnie, abym już nie mogła wyjść poza krąg Twoich promieni.

O Ogniu trawiący, o Duchu miłości, zstąp na mnie, ażeby w mej duszy dokonało się jakby wcielenie Słowa, abym była dla Niego nowym człowieczeństwem, w którym mógłby ponawiać swoje tajemnice; a Ty, o Ojcze, racz się skłonić ku Twemu małemu stworzeniu, okryj je swym cieniem i zechciej w nim widzieć jedynie Umiłowanego, w którym sobie upodobałeś.
O moi Trzej, o moje Wszystko, moja Szczęśliwości, Samotności nieskończona, Bezmiarze, w którym się gubię, oddaję się Tobie jako ofiara. Zamknij się we mnie, abym i ja zamknęła się w Tobie, czekając na wejście w Twoją światłość i bezmiar Twoich wielkości, by Cię w nich kontemplować."

Fundament

Każdego więc, kto tych słów moich słucha i wypełnia je, można porównać z człowiekiem roztropnym, który dom swój zbudował na skale. (Mt 7)

Od jakiegoś czasu autor Księgi Królewskiej wprowadza nas w historię upadku Izraela. Zapomnienie o Bogu, o własnej historii, niewierność Przymierzu doprowadziły do konfliktów i podziału w Narodzie Wybranym, a w konsekwencji do kolejnej niewoli, tym razem babilońskiej. Taką cenę niesie każdy kompromis. Także i w moim życiu. Jeśli wygodne życie, względy ludzkie, dobre mniemanie o sobie są w nim najważniejsze, to nieuchronnie zmierzam do zdrady Boga. Życie w łączności z Bogiem nie jest łatwe. Trwanie przy Nim może narazić mnie na wyśmianie, odrzucenie ze strony innych ludzi. Czy stać mnie na to? Czy jestem gotowa, by taką cenę, za wierność Bogu, zapłacić?

Moja łączność z Bogiem będzie miała siłę przetrwania, jeśli oprę się wyłącznie na Nim, jeśli On będzie fundamentem, na jakim się wznosić będą wszelkie moje poczynania. Jezus w dzisiejszej Ewangelii zachęca do budowania na skale. To On jest tą skałą. Buduję na niej, gdy konsekwentnie trwam w wierze i zgodnie z nią żyję.

Jak często w ciągu dnia uświadamiam sobie, że Bóg jest przy mnie obecny? Odpowiedź wskaże, jakie miejsce w moim życiu tak naprawdę Bóg zajmuje i czy rzeczywiście na Nim opieram swoje życie, czy na Nim je buduję.