piątek, 9 sierpnia 2013

Oz 2,16b.17b.21-22


"Na pustynię chcę ją wyprowadzić i mówić jej do serca. 
I będzie Mi tam uległa jak za dni swej młodości, 
gdy wychodziła z egipskiego kraju. 
I poślubię cię sobie na wieki, poślubię przez sprawiedliwość i prawo
przez miłość i miłosierdzie.
Poślubię cię sobie przez wierność, a poznasz Pana."


"Jeżeli chcę poznać, jaki jest Pan, muszę zgodzić się na to, że zostanę wyprowadzona na pustynię. Moje serce i umysł muszą zostać ogołocone ze wszystkiego, co mogłoby stanowić przeszkodę w poznaniu i przyjęciu Boga, który jest Miłością.

Na pustyni dokonuje się powolne obumieranie pychy i próżności, podejrzliwości i braku zaufania, surowości i braku miłosierdzia w ocenie siebie samej i bliźnich, lenistwa, zazdrości i innych grzechów i słabości.

Tam uczę się dostrzegać okruchy dobra i piękna i być za nie wdzięczna Bogu i człowiekowi. Tylko tam w pełni doświadczam ogromu Bożej miłości.

Tylko na pustyni mogę zgromadzić w moim sercu dostatecznie wiele tej oliwy miłości, by moje serce nigdy nie zgasło. Dlatego tak ważna jest pustynia w moim życiu. To życiodajne miejsce."

"Słowo Boże uczy, że Bóg chce mówić do nas na pustyni. Żeby Go usłyszeć potrzeba postarać się o własną “pustynię”. Po pierwsze konieczna jest cisza, ponieważ głos Boga jest łatwo zagłuszany. Pustynia to także pustka. Potrzeba ograniczyć liczbę spraw zajmujących nasz umysł, ograniczyć ilość zmysłowych wrażeń. Z czego dziś zrezygnujesz, żeby usłyszeć Boga?"

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz