niedziela, 2 lutego 2014

"W czym bowiem sam cierpiał będąc doświadczany, w tym może przyjść z pomocą tym, którzy są poddani próbom."

"Chciałabym, Ojcze, tak właśnie przeżywać moją codzienność: wszystko, co mam, wszystko, co mnie stanowi, wszystko, co mam zamiar zrobić – przynosić Tobie i Tobie przedstawiać. Jak Józef i Maryja przynieśli do Ciebie i przedstawili Ci małego Jezusa. I czekać, czy będziesz temu błogosławił, czy wskażesz, bym z czegoś zrezygnowała, coś zostawiła, oddała.

To, co Tobie daję, zawsze jest dla mnie zyskiem. Nawet jeśli, patrząc po ludzku, tracę. Nigdy nie zostawiasz człowieka, który przynosi Ci dar, bez hojnej odpłaty.

Jeśli tylko potrafię przyjąć tę zupełnie dla mnie niepojętą logikę Twojej nieskończonej hojności, znika we mnie strach i obawa o przyszłość, o los najbliższych. Lęk zamienia się w zaufanie w Twoją dobroć i wierność przymierzu, które zawarłeś z człowiekiem. Ze mną także. Nie muszę sama zabiegać, troszczyć się i niepokoić. Ty jesteś drugą Stroną tego przymierza. Jesteś najlepszym Gwarantem mojego zwycięstwa w walce ze złem.

A walka, jak wiadomo, wiąże się z trudem, cierpieniem, ranami i bólem. Śmiercią. Ty zaś jesteś nie tylko najlepszym Wojownikiem, ale i Pocieszycielem, Lekarzem. Moim Mistrzem. Jedynie Ty masz moc dać mi życie, gdy umieram."
Czytania mszalne rozważa Elżbieta Krzewińska

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz