sobota, 15 marca 2014

Uwolnić serce

"Chyba nigdy nie było bardziej zrozpaczonej kobiety niż wdowa z Sarepty.
W kraju spustoszonym głodem, bez żadnego dostępnego pożywienia, matka spogląda na resztki jedzenia i uświadamia sobie, że może przyrządzić ostatni posiłek.
Scena ta rozgrywa się prawie 3 tysiące lat temu, na długo przed tym, nim pojawiły się przepełnione jedzeniem Mcdonaldy, gdzie można było za niewielką kwotę najeść się do syta.
Panowała susza. Wszystkie jabłka zostały wyzbierane, wszystkie ziemniaki wykopane, nawet kora została zerwana z drzew. Wszystko co dało się zjeść było zjedzone, a ostatnią pewną rzeczą była śmierć.
A teraz wyobraź sobie, że jesteś tą wdową. Byłaś przy śmierci swojego męża – a teraz stoisz przed straszną perspektywą – oglądania śmierci z głodu Twojego syna.
I właśnie wtedy w Twoje życie wkracza Dziwny Człowiek, który mówi, że jest prorokiem Boga. Prosi byś przygotowała mu obiad. Kiedy Mu mówisz, że mąka i oliwa kończą się, że to co masz starczy tylko na jeden posiłek – dla Twojego syna – On zapewnia Cię, że jeśli upieczesz dla Niego chleb – mąka i oliwa nigdy się nie skończy.
Co masz do stracenia?
Robisz więc to o co Cię prosił i patrzysz ze zdumieniem jak Jego słowa się spełniają.
Przez miesiąc niewielka ilość mąki ani oliwy nie wyczerpały się.
Na początku otwierałaś dzban z wielkim niepokojem. Chciałaś wierzyć, że żyjesz dzięki cudowi, ale Twój umysł cały czas z tym walczył – „a może mąka tylko przykleiła się do boków dzbana”. Ale stopniowo zaczynasz rozumieć, że jest tylko jedno wyjaśnienie: Bóg w cudowny sposób troszczy się od Ciebie.
Z czasem już przestajesz się dziwić. Przyzwyczaiłaś się. W sumie, choć to wydaje się sprzeczne ze zdrowym rozsądkiem, byłabyś bardziej zdziwiona, gdyby naczynia okazały się puste niż pełne. Cudowne napełnienie jest non stop – dlatego nie wydaje się cudem. Tak po prostu jest i już.
Ale wtedy uderza cios i wytrąca Cie z samozadowolenia. Twój syn zaczyna chorować i po bolesnej walce z chorobą umiera.
Teraz jesteś wściekła na Bożego człowieka, który uchronił Cię przed głodem. Stajesz przed Eliaszem i mówisz mu wprost, co o Nim myślisz i że żałujesz spotkania Go.
Eliasz zabiera Twojego syna do tylnego pomieszczenia domu. Za chwilę nie możesz uwierzyć własnym oczom – Twój martwy syn wychodzi żywy i rzuca się dla Ciebie w ramiona.
Nigdy jeszcze nie odczułaś takiej radości i odruchowo wykrzykujesz : „Teraz naprawdę jesteś mężem Bożym i słowo w Twoich ustach jest prawdą”
Nagle robi się cicho. Zdajesz sobie sprawę, że wcześniej obraziłaś człowieka, który uratował Ci syna. Teraz już wierzysz Bogu? Dopiero teraz?
A co jadłaś przez kilka ostatnich miesięcy?
Skąd brała się mąka w dzbanku i oliwa w beczułce? To nie był Bóg?
Teraz też tak jest. Cudowne zapewnienie codziennego posiłku przez Eliasza jest czymś normalnym. To co kiedyś było nadzwyczajne – dziś jest normalne, a nawet nudne.
Bo komu się chcę codziennie chodzić na Eucharystię? Kto docenia Moc jaką niesie ze sobą Ciało Chrystusa, które możesz przyjąć każdego dnia?
Niestety, dla wielu z nas to się stało zbyt nudne, zbyt powszednie. Wolimy czekać na coś bardziej spektakularnego. Ale Bóg dziś zachęca nas do tego aby docenić to co najważniejsze. Doceń bo ten pokarm daje Ci życie. I daje Ci siłę i moc do pokonywania problemów. Gdyby ludzie mieli świadomość jak wielką moc, ma świadome przyjęcie Eucharystii w kolejce stałoby się po kilka godzin."


Źródło: https://www.facebook.com/tajemnicaserca

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz