"Gdybyśmy lepiej rozumieli tajemnicę dzisiejszej uroczystości, kościoły byłyby pełne. Ich pustka to znak małej wiary odnośnie tajemnic naszej wiary. Niewielu dziś przychodzi do świątyni, aby podziękować Bogu za otwartą drogę do świata prawdziwej wolności. Dzisiejsza uroczystość mówi nam o tej wartości, której wszyscy szukają, a znaleźć nie mogą, mówi o prawdziwej wolności.
Kiedy uważnie obserwujemy nasze życie doczesne, okazuje się, że jesteśmy bardzo ograniczeni i zniewoleni. Ograniczeni swoimi siłami, talentami, ilością pieniędzy w kieszeni, układami politycznymi, gospodarczymi, społecznymi, na które nie mamy większego wpływu. Ograniczeni dziurą ozonową, zatrutym powietrzem, wodą. Ograniczeni ilością przeżytych lat. Już nie wspomnę o chorobach i kalectwach. A jednak w sercu człowieka jest wielka tęsknota do pełnej wolności. I oto dzisiejsza uroczystość mówi nam o świecie pełnej wolności. Spośród naszych ograniczeń Chrystus wychodzi i przechodzi w świat wolności.
Syn Boga przychodząc na ziemię chciał nam powiedzieć coś więcej. Doczesność to nie tylko więzienie, czasami bardzo ciasne, takie niewygodne jak wózek, na którym siedzi kaleki człowiek, jak łóżko ciężko chorego człowieka, który czeka, aby go ktoś obrócił. To są te straszne więzienne cele na ziemi. To także wielka szansa wykorzystania wszystkich ograniczeń do kształtowania własnego serca, do dojrzałości. To jest tak, jakbyśmy byli w bardzo ciasnej formie, w której kształtuje się nasze serce do pełni wolności. Chrześcijaństwo to radość nie tylko czekania na wolność, ale radość twórczego przeżywania każdego dnia.
Podziękujmy dziś Chrystusowi zarówno za to, że otworzył przed nami drogę do świata prawdziwej wolności, jak i za to, że możemy razem z Nim przyjąć te wszystkie ograniczenia wiedząc, że kształtują one nasze serce.
Tu jest czas na zasługę, tu jest czas na dojrzewanie. A ponieważ każdego z nas rzeźbią inne ograniczenia, kształtuje się w nich indywidualność niepowtarzalna. Nie ma na świecie dwóch identycznych ludzi. Każdy człowiek to niepowtarzalne arcydzieło, które wielbić będzie Boga w świecie pełnej wolności przez wieki. Zanieśmy dziś do Boga dziękczynienie za świat wolności, do którego zmierzamy, i dziękczynienie za to, że Syn Boga nauczył nas w ziemskich ograniczeniach kształtować nasze serce. "
Ks. Edward Staniek
niedziela, 1 czerwca 2014
Ks. Edward Staniek
"(...)Istnieje druga grupa chrześcijan, którzy właśnie potraktowali na serio to ostatnie zdanie Chrystusa: „Oto Ja jestem z wami po wszystkie dni, aż do skończenia świata”. Oni odkrywają Chrystusa we wszystkim, co ich otacza, i we wszystkim, co przeżywają. Nie tylko w Eucharystii i w Kościele, lecz odkrywają Go w pięknie przyrody, w kwiatach, które się teraz rozchylają, w śpiewie ptaków, w tych nowych liściach, które w cudowny sposób rok w rok wydają drzewa. Odkrywają Chrystusa w uśmiechu małego dziecka i w miłości matki do dziecka. Odkrywają Chrystusa w każdej ludzkiej przyjaźni, w każdym dobrym czynie, w każdym cierpieniu, w każdej sytuacji, w jakiej są.
Tajemnica takiego życia religijnego polega na tym, że ci ludzie nie szukają nieba daleko od ziemi, nie szukają szczęścia dopiero po śmierci. Oni odkrywają niebo, bliżej aniżeli ziemię. Ziemia jest pod naszymi nogami, ale niebo jest bliżej, bo jest w naszym sercu. Chodzi tylko o to, aby Chrystusa w nim dostrzec. On jest w każdym ludzkim sercu. Tylko jest za obłokiem doczesności, za obłokiem różnych ludzkich wad, nałogów, czasami grzechu. Jeżeli człowiek potrafi odsunąć ten obłok i odkryje Chrystusa w swoim sercu, już Go nigdy nie będzie szukał daleko, lecz pójdzie z Nim przez życie i będzie szczęśliwy bez względu na to, w jakiej sytuacji się znajdzie.
Powiedzmy coś więcej. Gdyby grzesznik został wprowadzony w grono świętych, to nie będzie wiedział, że jest w niebie, bo on w to grono razem z sobą zaniesie piekło. Gdyby człowiek czystego serca, wypełniony Bogiem, znalazł się wśród potępionych, nie będzie wiedział, że jest w piekle, bo on w sercu ciągle przeżywa radość nieba. Nie szukajmy nieba na górze, a piekła na dole. Niebo jest w ludzkim sercu i piekło jest w ludzkim sercu. Człowiek, który odkryje Chrystusa w sobie, pójdzie przez świat zawsze ze szczęściem na twarzy. Tym szczęściem będzie zdumiewał innych i tego szczęścia będą mu zazdrościli.
Niech Chrystus, który w sposób eucharystyczny, sakramentalny się spotka z nami przy ołtarzu, pomoże nam uczynić z naszego serca niebo, pomoże nam odsunąć to wszystko, co je jeszcze zakrywa, pomoże nam odkryć prawdziwe szczęście."
Tajemnica takiego życia religijnego polega na tym, że ci ludzie nie szukają nieba daleko od ziemi, nie szukają szczęścia dopiero po śmierci. Oni odkrywają niebo, bliżej aniżeli ziemię. Ziemia jest pod naszymi nogami, ale niebo jest bliżej, bo jest w naszym sercu. Chodzi tylko o to, aby Chrystusa w nim dostrzec. On jest w każdym ludzkim sercu. Tylko jest za obłokiem doczesności, za obłokiem różnych ludzkich wad, nałogów, czasami grzechu. Jeżeli człowiek potrafi odsunąć ten obłok i odkryje Chrystusa w swoim sercu, już Go nigdy nie będzie szukał daleko, lecz pójdzie z Nim przez życie i będzie szczęśliwy bez względu na to, w jakiej sytuacji się znajdzie.
Powiedzmy coś więcej. Gdyby grzesznik został wprowadzony w grono świętych, to nie będzie wiedział, że jest w niebie, bo on w to grono razem z sobą zaniesie piekło. Gdyby człowiek czystego serca, wypełniony Bogiem, znalazł się wśród potępionych, nie będzie wiedział, że jest w piekle, bo on w sercu ciągle przeżywa radość nieba. Nie szukajmy nieba na górze, a piekła na dole. Niebo jest w ludzkim sercu i piekło jest w ludzkim sercu. Człowiek, który odkryje Chrystusa w sobie, pójdzie przez świat zawsze ze szczęściem na twarzy. Tym szczęściem będzie zdumiewał innych i tego szczęścia będą mu zazdrościli.
Niech Chrystus, który w sposób eucharystyczny, sakramentalny się spotka z nami przy ołtarzu, pomoże nam uczynić z naszego serca niebo, pomoże nam odsunąć to wszystko, co je jeszcze zakrywa, pomoże nam odkryć prawdziwe szczęście."
wtorek, 20 maja 2014
J 14,27-31a
"Prześladowcy nie odpuszczają – uciekł im Paweł z Ikonium, więc gonią go
aż do Listry. Z łatwością podburzają miejscowych i wykonują wyrok. Paweł
jednak okazuje się „niezniszczalny”. Nie tylko przeżył śmiertelne
kamienowanie, ale też na nowo podejmuje trud głoszenia Ewangelii. Co
więcej, nie szuka łatwych ścieżek, lecz wraca do miejsc, gdzie był
prześladowany, by umacniać tych, którzy uwierzyli. W ten sposób – dając
się prowadzić Duchowi Świętemu – odnajduje pokój, który jest darem
Jezusa, nie świata."
sobota, 26 kwietnia 2014
Miłość jest wychodzeniem od siebie, aby pójść na spotkanie z drugim człowiekiem.
Gdy miłość cię woła, idź za jej głosem,
choćby cię wiodła po ostrych kamieniach.
Uwierz miłości, gdy mówi do ciebie, choćby jej wołanie rozwiało sny twoje, choćby jej wicher polamał twoje gałęzie.
Bo miłość wywyższa , nawet gdy krzyżuje, bo miłość umacnia i otwiera oczy.
Ogień milości jest święty, a kiedy spala,czyni cię chlebem dla Boga.
Miłość przemienia, odsłania tajemnicę serca, daje ci udział w sercu Życia.
Miłość daje siebie i tylko siebie, w niej wszystko się zawiera.
Miłość nic nie pochłania i nie da się pochłonąć, bo miłość samą miłością się napełnia.
Miłości nie zdołasz za nos wodzić, pozwól - niech ona - ciebie wiedzie.
Marzeniem miłości - płonąć nawet do unicestwienia siebie, Czy kochasz szczerze?
Oto wołanie miłości: wstawaj o świcie i leć na skrzydłach serca, by powitać dziękczynieniem dzień miłości, by nie zasnąć przed nocą bez modlitwy za umiłowanych, bez hymnu uwielbienia.
Khalil Gibran
Uwierz miłości, gdy mówi do ciebie, choćby jej wołanie rozwiało sny twoje, choćby jej wicher polamał twoje gałęzie.
Bo miłość wywyższa , nawet gdy krzyżuje, bo miłość umacnia i otwiera oczy.
Ogień milości jest święty, a kiedy spala,czyni cię chlebem dla Boga.
Miłość przemienia, odsłania tajemnicę serca, daje ci udział w sercu Życia.
Miłość daje siebie i tylko siebie, w niej wszystko się zawiera.
Miłość nic nie pochłania i nie da się pochłonąć, bo miłość samą miłością się napełnia.
Miłości nie zdołasz za nos wodzić, pozwól - niech ona - ciebie wiedzie.
Marzeniem miłości - płonąć nawet do unicestwienia siebie, Czy kochasz szczerze?
Oto wołanie miłości: wstawaj o świcie i leć na skrzydłach serca, by powitać dziękczynieniem dzień miłości, by nie zasnąć przed nocą bez modlitwy za umiłowanych, bez hymnu uwielbienia.
Khalil Gibran
" Jesteś jak wzburzone morze, które nie może się uciszyć i którego fale wyrzucają muł i błoto." S. Fausti SJ
W życiu wewnętrznym doświadczamy różnorodnych poruszeń, odczuć, doświadczeń. Często stajemy wobec nich bezradni. Pytamy: jak je ocenić? Jak rozpoznać ich źródło? Jak poznać, które z nich są emocjami, które pochodzą od Boga, a które podsuwa szatan?
Na życie ludzkie ma wpływ Duch Święty (duch dobry); ma również wpływ szatan (zły duch). Umiejętność rozróżniania, który z nich w danej chwili oddziałuje nie należy do rzeczy łatwych. Św. Paweł zalicza rozeznanie duchowe do charyzmatów, a więc szczególnych darów Boga. Tylko człowiek, który wsłuchuje się w słowo Boże, jest zdolny rozpoznawać działanie Boga w swoim życiu. Zdolność duchowego rozeznania jest dyspozycją dojrzałej wiary, słuchania i gotowości odpowiadania. Jest więc ono możliwe w życiu człowieka wolnego, oczyszczonego, który dokonał fundamentalnego wyboru, a więc wyboru Boga.
W Regułach o rozeznawaniu duchów św. Ignacy pisze, że duch dobry pociesza, a duch zły trapi (Ćwiczenia Duchowne, 313nn) . Gdy mówimy o pociesze lub strapieniu nie chodzi nam o naturalne odczucia, które mają swe źródło w dobrym czy złym samopoczuciu, uwarunkowanym przyczynami czysto naturalnymi; chociaż one również mogą być bazą działania duchów. Istotne są odczucia, które powstają w wyniku konfrontacji człowieka z Bogiem, z reakcji na Jego wezwanie.
Pociecha duchowa, pocieszenie duchowe polega na wzroście życia teologalnego, czyli na ukierunkowaniu człowieka ku Bogu w wierze, nadziei i miłości. Pociecha dotyczy przede wszystkim poziomu wiary. Zmusza niejako do ciągłego przekraczania siebie, by odpowiadać Bogu hojniej, bezinteresownie i w wolności. Pociesze mogą towarzyszyć odczucia fizyczne, zmysłowe, np. miłości, pokoju, łzy. Nie są jednak konieczne ani najważniejsze.
Strapienie jest stanem przeciwnym do pociechy duchowej, a więc polega na pomniejszeniu życia wiarą, nadzieją i miłością. Towarzyszą mu: oschłość, oziębłość, smutek, skłonność do zniechęcenia, poczucie odłączania od Boga. Rodzą się myśli i uczucia ciemności, zakłócenia, pragnienia rzeczy przyziemnych, niskich, różnego rodzaju niepokoje. Oddzielony od Boga, którego jesteś obrazem, tracisz swoją tożsamość. Po zerwaniu twej podstawowej relacji, rwą się również inne. Pozostajesz sam, opuszczony, w samotności coraz większej i bez granic. Ogarnięty ciemnością nicości, nie wiesz, kim jesteś, skąd pochodzisz i dokąd zmierzasz. Jesteś zakłopotany i wzburzony, napełniony strachem, zawieszony w żarłocznej pustce, którą bezskutecznie starasz się wypełnić iluzorycznymi przyjemnościami. Jesteś niespokojny, niezdolny do działania, pozbawiony nadziei, wiary i miłości. Jesteś jak wzburzone morze, które nie może się uciszyć i którego fale wyrzucają muł i błoto (S. Fausti SJ).
Jednym słowem strapienie deprymuje człowieka. Oczywiście należy pamiętać, że nie każda trudność życiowa, problem czy kryzys jest strapieniem. W życiu wewnętrznym wyraża się ona w braku jakiegokolwiek smaku i upodobania w sprawach duchowych, w rodzącej się niechęci do modlitwy, Eucharystii, sakramentu pojednania, rozmów o sprawach duchowych... Zycie duchowe wydaje się wówczas nierealnym albo niemożliwym do urzeczywistnienia. Strapienie demaskuje wszelkie iluzje człowieka. Odzywają się namiętności, skrywane pragnienia, żądze.
Św. Ignacy w liście do siostry Teresy Rejadell w taki sposób opisuje strapienie: Nieprzyjaciel dręczy nas bez przerwy, wywołuje smutek, którego przyczyn zupełnie nie rozumiemy. Nie odczuwamy żadnej pobożności ani w modlitwie, ani w kontemplacji, żadnego smaku i upodobania wewnętrznego w mówieniu i słuchaniu o rzeczach Bożych. Na tym jednak jeszcze nie koniec, bo gdy nieprzyjaciel spostrzeże, że jesteśmy osłabieni i upokorzeni przez tego rodzaju przykre przeżycia, wówczas podsuwa nam myśl, że Bóg, nasz Pan, zupełnie o nas zapomniał. W takich chwilach zaczyna nam się wydawać, że jesteśmy daleko od Pana naszego i że wszystko, co zrobiliśmy i co chcielibyśmy jeszcze zrobić, nie ma żadnej wartości.
W Ćwiczeniach Duchownych (nr 332) św. Ignacy wylicza cechy strapienia duchowego. Należy do nich ciemność w duszy, którą charakteryzuje głęboki duchowy smutek, brak światła Bożego. Pojawia się bezradność; poczucie opuszczenia; wszystko wydaje się bezsensowne. Taka forma strapienia występuje u Eliasza, który czuje się rozczarowany, zniechęcony, zagubiony. Przeżywa kryzys nerwowy. Pragnie umrzeć i modli się do Boga: Wielki już czas, o Panie! Odbierz mi życie, bo nie jestem lepszy od moich przodków (1Krl 19, 4). Podobne ciemności przeżywa prorok Jonasz.
Strapienie powoduje zakłócenie w duszy. Zakłócenie dotyczy świadomości, wymiaru racjonalnego. Wszystkie idee, wartości, uczucia są pomieszane. Trudno obiektywnie wartościować i podejmować decyzje. Pojawia się poruszenie do rzeczy niskich i ziemskich. Ponieważ Bóg wydaje się odległy, rodzi się pragnienie oparcia na wartościach dotykalnych, zewnętrznych, np. na człowieku, posiadaniu, ambicjach, szeroko rozumianej konsumpcji. Św. Jan mówi o trzech żądzach - pożądliwość ciała, oczu i pycha (por. 1J 2, 16). Te trzy pożądliwości są szczególnie aktywne w czasie strapienia.
Kolejną cechą strapienia jest niepokój. Strapienie pozbawia pokoju i harmonii wewnętrznej. Pojawiają się wątpliwości, zakłócenia w prawidłowym funkcjonowaniu sumienia. Wątpliwości przypominają przyjaciół Hioba, którzy przychodzą, by go pocieszyć, a w rzeczywistości wprowadzają w jego życie rozdźwięk i niepokój, ogarniający umysł i serce. Im bardziej osoba jest wrażliwa, tym większy niepokój, a nawet tendencje do skrupułów.
Niepokój rodzi podniety i pokusy skłaniające do nieufności, beznadziei i braku miłości. Św. Ignacy mówi o trzech przyczynach pokus. Są nimi: szatan, świat w ujęciu św. Jana, a więc w znaczeniu negatywnym, dalekim od Boga oraz własne pożądliwości. Czujemy się wówczas letni, leniwi, smutni, jakby oddaleni od Boga. Wydaje się, że On o nas zapomniał, albo że jest poza naszym zasięgiem. Podobne doświadczenie było udziałem uczniów z Emaus po śmierci Jezusa. Byli smutni, rozczarowani, sfrustrowani, rozbici wewnętrznie. Jezus zarzucił im lenistwo duchowe. O nierozumni (inni tłumaczą: leniwi sercem, albo wręcz głupi), jak nieskore są wasze serca do wierzenia we wszystko, co powiedzieli prorocy! (Łk 24, 25). Przyczyną strapienia uczniów było lenistwo duchowe i brak wiary słowom Pisma Świętego.
I jeszcze przykład z życia św. Ignacego. W swoim Dzienniku duchowym pod datą 12 III 1544 pisze: Po skończeniu Mszy i potem w pokoju czułem się całkowicie opuszczony i bez żadnej pomocy, nie mogłem mieć żadnego smaku duchowego w Pośrednikach, ani Osobach Boskich, tak bardzo byłem oddalony i odłączony od nich, jakbym nigdy niczego nie odczuł od nich, albo nigdy w przyszłości nie miał odczuwać. Natomiast przychodziły mi myśli, już to przeciw Jezusowi, już to przeciw komu innemu; i czułem się zmieszany różnymi myślami. I w niczym nie znajdowałem spokoju. Św. Ignacy doświadczał wcześniej stanów mistycznych. Zwykle ponad godzinę przygotowywał się do Mszy świętej, a po jej zakończeniu trwał w modlitwie dziękczynnej ponad dwie godziny. A mimo to w czasie strapienia czuł się całkowicie opuszczony i oddalony od Boga; nie czuł żadnego smaku duchowego.
Na życie ludzkie ma wpływ Duch Święty (duch dobry); ma również wpływ szatan (zły duch). Umiejętność rozróżniania, który z nich w danej chwili oddziałuje nie należy do rzeczy łatwych. Św. Paweł zalicza rozeznanie duchowe do charyzmatów, a więc szczególnych darów Boga. Tylko człowiek, który wsłuchuje się w słowo Boże, jest zdolny rozpoznawać działanie Boga w swoim życiu. Zdolność duchowego rozeznania jest dyspozycją dojrzałej wiary, słuchania i gotowości odpowiadania. Jest więc ono możliwe w życiu człowieka wolnego, oczyszczonego, który dokonał fundamentalnego wyboru, a więc wyboru Boga.
W Regułach o rozeznawaniu duchów św. Ignacy pisze, że duch dobry pociesza, a duch zły trapi (Ćwiczenia Duchowne, 313nn) . Gdy mówimy o pociesze lub strapieniu nie chodzi nam o naturalne odczucia, które mają swe źródło w dobrym czy złym samopoczuciu, uwarunkowanym przyczynami czysto naturalnymi; chociaż one również mogą być bazą działania duchów. Istotne są odczucia, które powstają w wyniku konfrontacji człowieka z Bogiem, z reakcji na Jego wezwanie.
Pociecha duchowa, pocieszenie duchowe polega na wzroście życia teologalnego, czyli na ukierunkowaniu człowieka ku Bogu w wierze, nadziei i miłości. Pociecha dotyczy przede wszystkim poziomu wiary. Zmusza niejako do ciągłego przekraczania siebie, by odpowiadać Bogu hojniej, bezinteresownie i w wolności. Pociesze mogą towarzyszyć odczucia fizyczne, zmysłowe, np. miłości, pokoju, łzy. Nie są jednak konieczne ani najważniejsze.
Strapienie jest stanem przeciwnym do pociechy duchowej, a więc polega na pomniejszeniu życia wiarą, nadzieją i miłością. Towarzyszą mu: oschłość, oziębłość, smutek, skłonność do zniechęcenia, poczucie odłączania od Boga. Rodzą się myśli i uczucia ciemności, zakłócenia, pragnienia rzeczy przyziemnych, niskich, różnego rodzaju niepokoje. Oddzielony od Boga, którego jesteś obrazem, tracisz swoją tożsamość. Po zerwaniu twej podstawowej relacji, rwą się również inne. Pozostajesz sam, opuszczony, w samotności coraz większej i bez granic. Ogarnięty ciemnością nicości, nie wiesz, kim jesteś, skąd pochodzisz i dokąd zmierzasz. Jesteś zakłopotany i wzburzony, napełniony strachem, zawieszony w żarłocznej pustce, którą bezskutecznie starasz się wypełnić iluzorycznymi przyjemnościami. Jesteś niespokojny, niezdolny do działania, pozbawiony nadziei, wiary i miłości. Jesteś jak wzburzone morze, które nie może się uciszyć i którego fale wyrzucają muł i błoto (S. Fausti SJ).
Jednym słowem strapienie deprymuje człowieka. Oczywiście należy pamiętać, że nie każda trudność życiowa, problem czy kryzys jest strapieniem. W życiu wewnętrznym wyraża się ona w braku jakiegokolwiek smaku i upodobania w sprawach duchowych, w rodzącej się niechęci do modlitwy, Eucharystii, sakramentu pojednania, rozmów o sprawach duchowych... Zycie duchowe wydaje się wówczas nierealnym albo niemożliwym do urzeczywistnienia. Strapienie demaskuje wszelkie iluzje człowieka. Odzywają się namiętności, skrywane pragnienia, żądze.
Św. Ignacy w liście do siostry Teresy Rejadell w taki sposób opisuje strapienie: Nieprzyjaciel dręczy nas bez przerwy, wywołuje smutek, którego przyczyn zupełnie nie rozumiemy. Nie odczuwamy żadnej pobożności ani w modlitwie, ani w kontemplacji, żadnego smaku i upodobania wewnętrznego w mówieniu i słuchaniu o rzeczach Bożych. Na tym jednak jeszcze nie koniec, bo gdy nieprzyjaciel spostrzeże, że jesteśmy osłabieni i upokorzeni przez tego rodzaju przykre przeżycia, wówczas podsuwa nam myśl, że Bóg, nasz Pan, zupełnie o nas zapomniał. W takich chwilach zaczyna nam się wydawać, że jesteśmy daleko od Pana naszego i że wszystko, co zrobiliśmy i co chcielibyśmy jeszcze zrobić, nie ma żadnej wartości.
W Ćwiczeniach Duchownych (nr 332) św. Ignacy wylicza cechy strapienia duchowego. Należy do nich ciemność w duszy, którą charakteryzuje głęboki duchowy smutek, brak światła Bożego. Pojawia się bezradność; poczucie opuszczenia; wszystko wydaje się bezsensowne. Taka forma strapienia występuje u Eliasza, który czuje się rozczarowany, zniechęcony, zagubiony. Przeżywa kryzys nerwowy. Pragnie umrzeć i modli się do Boga: Wielki już czas, o Panie! Odbierz mi życie, bo nie jestem lepszy od moich przodków (1Krl 19, 4). Podobne ciemności przeżywa prorok Jonasz.
Strapienie powoduje zakłócenie w duszy. Zakłócenie dotyczy świadomości, wymiaru racjonalnego. Wszystkie idee, wartości, uczucia są pomieszane. Trudno obiektywnie wartościować i podejmować decyzje. Pojawia się poruszenie do rzeczy niskich i ziemskich. Ponieważ Bóg wydaje się odległy, rodzi się pragnienie oparcia na wartościach dotykalnych, zewnętrznych, np. na człowieku, posiadaniu, ambicjach, szeroko rozumianej konsumpcji. Św. Jan mówi o trzech żądzach - pożądliwość ciała, oczu i pycha (por. 1J 2, 16). Te trzy pożądliwości są szczególnie aktywne w czasie strapienia.
Kolejną cechą strapienia jest niepokój. Strapienie pozbawia pokoju i harmonii wewnętrznej. Pojawiają się wątpliwości, zakłócenia w prawidłowym funkcjonowaniu sumienia. Wątpliwości przypominają przyjaciół Hioba, którzy przychodzą, by go pocieszyć, a w rzeczywistości wprowadzają w jego życie rozdźwięk i niepokój, ogarniający umysł i serce. Im bardziej osoba jest wrażliwa, tym większy niepokój, a nawet tendencje do skrupułów.
Niepokój rodzi podniety i pokusy skłaniające do nieufności, beznadziei i braku miłości. Św. Ignacy mówi o trzech przyczynach pokus. Są nimi: szatan, świat w ujęciu św. Jana, a więc w znaczeniu negatywnym, dalekim od Boga oraz własne pożądliwości. Czujemy się wówczas letni, leniwi, smutni, jakby oddaleni od Boga. Wydaje się, że On o nas zapomniał, albo że jest poza naszym zasięgiem. Podobne doświadczenie było udziałem uczniów z Emaus po śmierci Jezusa. Byli smutni, rozczarowani, sfrustrowani, rozbici wewnętrznie. Jezus zarzucił im lenistwo duchowe. O nierozumni (inni tłumaczą: leniwi sercem, albo wręcz głupi), jak nieskore są wasze serca do wierzenia we wszystko, co powiedzieli prorocy! (Łk 24, 25). Przyczyną strapienia uczniów było lenistwo duchowe i brak wiary słowom Pisma Świętego.
I jeszcze przykład z życia św. Ignacego. W swoim Dzienniku duchowym pod datą 12 III 1544 pisze: Po skończeniu Mszy i potem w pokoju czułem się całkowicie opuszczony i bez żadnej pomocy, nie mogłem mieć żadnego smaku duchowego w Pośrednikach, ani Osobach Boskich, tak bardzo byłem oddalony i odłączony od nich, jakbym nigdy niczego nie odczuł od nich, albo nigdy w przyszłości nie miał odczuwać. Natomiast przychodziły mi myśli, już to przeciw Jezusowi, już to przeciw komu innemu; i czułem się zmieszany różnymi myślami. I w niczym nie znajdowałem spokoju. Św. Ignacy doświadczał wcześniej stanów mistycznych. Zwykle ponad godzinę przygotowywał się do Mszy świętej, a po jej zakończeniu trwał w modlitwie dziękczynnej ponad dwie godziny. A mimo to w czasie strapienia czuł się całkowicie opuszczony i oddalony od Boga; nie czuł żadnego smaku duchowego.
o. Przemysław Ciesielski OP
Sporo się Jezus musiał natrudzić, by uczniowie uwierzyli, że
zmartwychwstał. Wyrzucał im brak wiary, ale ich nie opuścił, nie
zniechęcił się, nie zwątpił w nich. Właśnie ich, którzy musieli pokonać
naprawdę wielkie ciemności niewiary, uczynił Jezus świadkami swego
zmartwychwstania. A oni bardziej uwierzyli Jemu niż własnym
wątpliwościom, i dlatego później nie ulegli groźbom tych, którzy
zabraniali im głosić Ewangelię, lecz opierając się na wierze, „bardziej
słuchali Boga niż ludzi”.
piątek, 18 kwietnia 2014
Wielki Piątek
Spadła Nań chłosta zbawienna dla nas, a w Jego ranach jest
nasze zdrowie.
Spodobało się Panu zmiażdżyć Go cierpieniem. Jeśli On wyda
swe życie na ofiarę za grzechy, ujrzy potomstwo, dni swe przedłuży, a wola
Pańska spełni się przez Niego. Po udrękach swej duszy, ujrzy światło i nim się
nasyci.
A chociaż był Synem, nauczył się posłuszeństwa przez to, co
wycierpiał.
Każdy, kto jest z prawdy, słucha mojego głosu.
I skłoniwszy głowę oddał ducha.
niedziela, 13 kwietnia 2014
sobota, 12 kwietnia 2014
O cierpieniu
"Dlatego, kiedy On wkracza w życie człowieka przez zewnętrzne
i wewnętrzne doświadczenia, nie szczędząc utrapień jego ciału i duszy,
czyni mu największą łaskę, będącą zadatkiem Jego zamiarów miłości
i uświęcenia."
"Kiedy zsyłasz nam cierpienie, jest to znak, że nas wybrałeś i umiłowałeś, Panie, i dajesz nam zadatek Twojej miłości. Zatrzymajmy więc spojrzenie na Twoim cierpieniu, a znajdziemy pomoc w każdym naszym utrapieniu. Ty, Synu Boży, otrzymałeś zło za dobro! "
"Kiedy zsyłasz nam cierpienie, jest to znak, że nas wybrałeś i umiłowałeś, Panie, i dajesz nam zadatek Twojej miłości. Zatrzymajmy więc spojrzenie na Twoim cierpieniu, a znajdziemy pomoc w każdym naszym utrapieniu. Ty, Synu Boży, otrzymałeś zło za dobro! "
Subskrybuj:
Posty (Atom)