niedziela, 24 marca 2013

Znalezione

"Po modlitwie zaniesionej w ogólnych intencjach, możemy modlić się w szczególnych potrzebach ludzi znajdujących się z nami w kościele. Powinniśmy zacząć od modlitwy za każdego człowieka żyjącego na świecie, a następnie przejść do modlitwy za ludzi z naszej wspólnoty, którzy cierpią i przeżywają trudne chwile. Często bywa, że tacy właśnie ludzie życzą sobie w duchu, aby ksiądz jak najszybciej zakończył odprawiać Mszę Świętą. Czują się bowiem zbolali i pogrążeni w
cierpieniu. Czasami podczas liturgii Mszy Świętej będącej jednocześnie nabożeństwem o uzdrowienie zapraszam kilku cierpiących członków wspólnoty, aby wystąpili do przodu i stanęli przy mnie. Kiedy modlimy się wspólnie, nasza modlitwa nabiera szczególnej mocy. "Bo gdzie są dwaj albo trzej zebrani w imię moje, tam jestem pośród nich" (Mt 18,20). Jeśli jest obecnych pięćset osób, wówczas dotykamy cierpiącą osobę "500 woltami" uzdrawiającej miłości Jezusa. Im więcej ludzi się modli, tym większa kumuluje się duchowa energia. W takich chwilach wielu ludzi, którzy potrafią otworzyć się na działanie Boga, doznaje uzdrowienia. Jest to doświadczenie kapłanów mających odwagę zrobić krok do przodu i zawierzyć słowom Pisma świętego, które mówią: "Na chorych ręce kłaść będą, i ci odzyskają zdrowie" (Mk 16,18). Jesteśmy powołani do okazania współczucia alkoholikom, ludziom z ulicy, ludziom chorym na AIDS. "Pójdę do nich ze względu na łaskę Bożą. Specjaliści mówią, że wszystkie nasze psychiczne skłonności kształtują się w okresie między miesiącem a 2 rokiem życia. Może być tak, że przez całe życie musimy walczyć z tym, co zostało w nas zasiane we wczesnym dzieciństwie. Już w łonie matki przejmujemy dziedziczne cechy od naszych rodziców. Musimy być ludźmi, którzy kierują się miłością i współczuciem do naszych cierpiących sióstr i braci. Nie możemy zapominać o nich w naszych modlitwach wstawienniczych. Pan przypomina nam: "Nie sądźcie, abyście nie byli sądzeni" (Mt 7,1). Pamiętajmy Jezusie. Niech naszym udziałem stanie się Jego sposób myślenia.
Wszyscy doświadczamy cierpienia, jakie niesie z sobą życie na tym niedoskonałym świecie. Cokolwiek robimy, słowem czy czynem, możemy to podejmować w imię Jezusa. Po zakończeniu Mszy Świętej nadal możemy trwać na modlitwie wstawienniczej. Spójrzmy oczyma wiary-ca człowieka stojącego przed nami w kolejce po warzywa. Popatrzmy na niego oczami Jezusa. Nie masz najmniejszego pojęcia, co ten człowiek przeżywa. Ofiaruj Jezusowi czas spędzony przy praniu. Ofiaruj Mu czas spędzony w kolejce na poczcie, w biurze, banku. Odmawiaj różaniec, kiedy stoisz na czerwonym świetle lub gdy czekasz na rozładowanie się ulicznego korka czy usunięcie skutków wypadku drogowego. Ofiaruj Mu 5, 10, 20, 30 niewygód, jakich zaznałeś w ciągu dnia w jakiejś "specjalnej intencji", na przykład za swego nieszczęśliwego syna, za przepracowanego księdza proboszcza, za ciotkę chorą na raka. Wstawianie się za ludzi będących w potrzebie jest wspaniałą formą czynienia pokuty. Matka, modląca się całymi latami o nawrócenie swoich dzieci, może się spodziewać otrzymania takiej łaski od Pana, nawet, jeśli stanie się to już po jej śmierci. Słyszałem wiele historii w rodzaju: "Miałem ciocię, która modliła się za mnie przez wiele lat.., mamę... brata, którzy pamiętali o mnie w modlitwie". Słyszymy świadectwa mówiące o tym, jak:
"Pan dotknął mnie swoją łaską aż przestałem pić, nawróciłem się". Rzeczywistym kanałem łask koniecznych do nawrócenia może być babcia, która umierając na raka ofiarowała swe cierpienia w intencji swoich wnuków. Modlitwa i wiara daje nam nieskończoną moc, moc samego Boga. Znam pewną kobietę, której dwie dorastające córki zaczęły zażywać narkotyki. Jedna z nich omal nie zginęła postrzelona. Po latach nieustannej modlitwy matki, obie córki zaczęły prowadzić dobre, uporządkowane moralnie życie."

Źródło: "Uzdrowienie przez Eucharystie" O. Robert De Grandis SSJ

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz