piątek, 6 września 2013

św. o. Pio

"Palma chwały jest zarezerwowana tylko dla tego, 
kto walczy mężnie aż do końca. 
Rozpocznijmy więc naszą świętą walkę. 
Bóg będzie nam towarzyszył i ukoronuje nas wiecznym triumfem." 

czwartek, 5 września 2013

Smarkacz

"To moja postawa. Postawa wielu z nas wobec Boga Ojca.

Mały zapłakany chłopiec, cały we łzach, spod nosa ciągną się smarki, kolana zdarte, łokcie w strupach, na twarzy rysy po gałęziach, a serce pęknięte na pół. Płacze tak głośno, że wszyscy zdają sobie sprawę z jego ogromnego bólu. Stoi jednak w miejscu. Jest tak uparty, że nie chce rzucić się w otwarte ramiona rodzica, woli zacisnąć zęby i czekać. Kiedyś musi być minąć.

To moja postawa. Postawa wielu z nas wobec Boga Ojca. Jabłko na drzewie dojrzewa, nabiera barw, wytwarza się cukier i spada na ziemię. Jest obite, ale słodkie. Kto z nas dokładnie wyznaczy moment, w którym jest dojrzałe? Czy można określić ten proces tylko na podstawie biologii? Nie każde dorodne jabłko przypomina swym smakiem i zapachem lata dzieciństwa, wakacje na wsi, dobroć dziadka, który nam je obrał. Sercem czujemy, że jest ono dojrzałe. Jego dojrzałość sprawia, że nasze serce jest pełne refleksji. Dojrzały owoc niesie treść. Jaka więc jest droga bożego smarkacza?

Podczas jednej z ostatnich Eucharystii nie mogłem przyjąć Komunii Świętej. Klęczałem pod ołtarzem stęskniony i zastanawiałem się kto bardziej cierpi z tego powodu, komu jest bardziej potrzebna ta relacja. Zawsze myślałem, że sprawiam Bogu przykrość bo On chce przyjść, a ja zamykam drzwi, że poprostu chodzi o Niego. Spróbowałem pomyśleć odwrotnie. Sprawiam Bogu smutek, ponieważ On wie, że jest mi niezbędny. Każde stworzenie żyje z daru Miłości. Jest ona nam bardziej potrzebna niż powietrze i woda. Nawet gdy świat nas nie kocha, Bóg to robi. Jego ból to smutek nad moją powolną śmiercią, której jest świadkiem. Nie jest chytrym Ojcem, który cierpi bo nie może mieć wszystkich dzieci u siebie. Bóg to dawca życia boleśnie doświadczający niemocy wobec naszej wolnej woli odrzucającej niezbędny pokarm stworzeń - Miłość.

Na smarkacza wpływa to bardzo. Ma on w sobie niemoc wobec przyjęcia Miłości i niemoc wobec jej ofiarowania. Zahamowany gdzieś pomiędzy pragnieniem, a rodzącym się ego. Spadek dziejów czyniący spustoszenie w męskiej duszy. Próba ominięcia prawdziwego wyzwania, inicjacji w dojrzałość by bezstratnie dotrzeć i zająć miejsce Ojca. Ciągłe potyczki Syna z Ojcem to nic innego jak próba wejścia na tron ze swoim ego. Tymczasem historia zbawienia przez Jezusa, która przejawia się w każdym elemencie świata i stanowi jego rytm, uczy nas, że każdy przycinany szczep na miejsce zadanych ran wypuszcza kolejne silniejsze gałęzie, owocujące słodkim i dorodnym gronem. Im bardziej pozwolimy Ojcu zranić nasze ego, tym silniejsi wejdziemy w jego dziedzictwo umocnieni pokorą.

Świat zdał się na biologię. Za dojrzałych traktuje chłopców i dziewczynki, którzy nauczyli się mówić sobie wzajemnie Kocham Cię. Świat, który ma potrzebę wyznawania miłości codziennie innej osobie, a nie trwać w Miłości. Dlatego piszę te dwa słowa różnie. Mamy miłość, której uczy świat, naskórkowa, powierzchowna, zmienna. I mamy też Miłość, z której Jezus zrobił misterium, które brzmi jak obietnica. Smarkacz dojrzewa kiedy mówi Kocham Cię Ojcu. Nie dziewczynie, przyjaciołom czy sobie. Staje się godnym dziedzictwa gdy z wrodzoną niewinnością dziecka bożego wyznaje Miłość Ojcu pomimo ran. Jakby czekał, aż Ojciec zaszczepi w tych ranach silniejsze winorośle. Tak z dziczki formuje się winny krzew, tak ze smarkacza rodzi się do wieczności syn dziedzic, tak dorasta jabłko upadając na ziemię. I warto spojrzeć na swoje rany jak na wołanie umierającego ciała o tlen. Relacja eucharystyczna jest potrzebna przede wszystkim mi chociaż bolesne rany zadaje Mu. Choćbym zniknął dla świata, Ojciec mnie widzi.

"Uwielbiam Cię Panie, w każdej mojej ranie! Ile razy przybijam się do krzyża, Ty dajesz mi zmartwychwstanie"."


Źródło: http://symeon.blog.deon.pl/

Łk 5, 1-11

"W życiu każdego człowieka Jezus chce dokonać rzeczy, które są zdumiewające. Potrzebuje jednak naszego przyzwolenia. Potrzebuje, abyśmy wiele rzeczy robili "na Jego słowo". A na ogół są to rzeczy z pozoru nielogiczne. Trzeba zaufać! Trzeba zaufać przede wszystkim Bożym przykazaniom, że są dobrymi wskazówkami. Potrzebne jest jednak zaufanie także w codziennych wydarzeniach, których znaczenia w pierwszej chwili nie rozumiemy. Nie ufajmy natomiast zbytnio swojej logice (podobnie jak Piotr), bo może nas ominąć coś zdumiewającego."

Chodź w blasku Jego światła!

"Jezus mówi nam wciąż, że mamy cieszyć się naszym życiem  i dzielić się nim z innym ludźmi. Możemy błądzić i wciąż popełniać nowe błędy, ale ważne jest to, abyśmy przede wszystkim chcieli dobra dla siebie i innych. Na tym polega miłość bliźniego, którego powinniśmy "kochać jak siebie samego". Tylko w ten sposób jesteśmy w stanie zobaczyć blask światła, który nadaje sens naszemu życiu. Dzięki temu blaskowi odkrywamy codzienność  i świat jako rzeczywistość nieocenioną i dającą poczucie sensu każdemu dniu jaki został nam dany przez Boga tu na ziemi…"


Źródło: http://www.deon.pl/religia/duchowosc-i-wiara/na-dobranoc-i-dzien-dobry/art,374,na-dobranoc-i-dzien-dobry-lk-5-1-11.html

Łk 5, 1-11

"Gdy tłum cisnął się do Jezusa, aby słuchać słowa Bożego, a On stał nad jeziorem Genezaret - zobaczył dwie łodzie, stojące przy brzegu; rybacy zaś wyszli z nich i płukali sieci. Wszedłszy do jednej łodzi, która należała do Szymona, poprosił go, żeby nieco odbił od brzegu. Potem usiadł i z łodzi nauczał tłumy.
Gdy przestał mówić, rzekł do Szymona: Wypłyń na głębię i zarzućcie sieci na połów! A Szymon odpowiedział: Mistrzu, całą noc pracowaliśmy i niceśmy nie ułowili. Lecz na Twoje słowo zarzucę sieci. Skoro to uczynili, zagarnęli tak wielkie mnóstwo ryb, że sieci ich zaczynały się rwać.
Skinęli więc na współtowarzyszy w drugiej łodzi, żeby im przyszli z pomocą. Ci podpłynęli; i napełnili obie łodzie, tak że się prawie zanurzały.
Widząc to Szymon Piotr przypadł Jezusowi do kolan i rzekł: Odejdź ode mnie, Panie, bo jestem człowiek grzeszny. I jego bowiem, i wszystkich jego towarzyszy w zdumienie wprawił połów ryb, jakiego dokonali; jak również Jakuba i Jana, synów Zebedeusza, którzy byli wspólnikami Szymona. Lecz Jezus rzekł do Szymona: Nie bój się, odtąd ludzi będziesz łowił.
I przyciągnąwszy łodzie do brzegu, zostawili wszystko i poszli za Nim."


Jezus najpierw wsiada w naszą łódź życia i prosi, początkowo tylko o małe odpłynięcie od brzegu bezpiecznego poprzestawania na małym, powszedniego dnia. Minimalne wypuszczenie się na coś co nieznane. Prosi o kawałek naszej codzienności, dla siebie. I wtedy zaczyna się czas nauki. Objawia Swoją mądrości, moc Słowa, pozwala przebywać blisko Siebie, usiąść razem w jednej łodzi, zobaczyć jak to jest.

Aż nadchodzi moment gdy gwałtownie i stanowczo poleca teraz wypłynąć na głębie, teraz zarzucić sieci. Zaufać Mu, zrobić coś, co po ludzku wydaje się bez sensu. Coś co nie może się udać. Przecież nie mamy siły, nic nie potrafimy, nic nam nie wychodzi. I jeszcze ta noc i brak widocznych efektów całego wysiłku. Ale dane nam było poznać moc Jego słowa, więc na Jego słowo zarzucamy sieci, pomimo zniechęcenia. Nie wierzymy w siebie, ale wierzymy, że On może więcej.

Następnym etapem jest zbieranie owoców zawierzenia. Jest ich tak wiele, że sami jesteśmy przepełnieni miłością i możemy jeszcze wypełnić nią całą łódź innych ludzi, tak, że i im będzie zbywać.

Widząc działanie Boga, człowiek zaczyna dostrzegać swoją nędze i czuje się niegodny stając ramię w ramię z Kimś tak potężnym, przeczystym, Przenajświętszym.

A Jezus jak zwykle uspokaja biednego człowieka, który jest przerażony tym do czego zaprasza go Bóg. Nie bój się. Odtąd z Moją Mocą, na moje Słowo, ludzi będziesz przyprowadzał.

W takim momencie trzeba zakończyć pewien etap w życiu. Przyciągnąć łódź swojej dotychczasowej codzienności, planów. Zostawić to wszystko. I pójść za Nim.

I Ci którzy są świadkami tego potężnego działania Boga w Twoim życiu, zaczynają dostrzegać jego wielkość. I pójdą...

środa, 4 września 2013

Panie, moja mocy i tarczo, Tobie ufa moje serce (Ps 28, 7)

"Boże wieczny, Ty widzisz ułomność tej naszej ludzkiej natury, widzisz, jak bardzo jest słaba, ułomna i nędzna. Dlatego Ty, najwyższy Opiekunie, we wszystkim troszczysz się o swoje stworzenie, Ty, najlepszy Lekarzu, co na wszystko masz odpowiednie lekarstwo, kruszysz twardość i upór woli i łączysz je ze słabością ciała; ta wola jest tak mocna, że ani szatan, ani stworzenie nie mogą jej zwyciężyć, jeśli my tego nie zechcemy, to jest, jeśli wolna wola, od której to męstwo zależy, nie zgadza się.
   O Dobroci nieskończona, skąd się bierze tak wielkie męstwo w woli Twojego stworzenia? Od Ciebie, najwyższa i wieczna mocy, widzę, że tutaj ona uczestniczy w mocy Twojej woli, bo Twoja wola porusza naszą. Widzimy więc, że o tyle jest mężna nasza wola, o ile naśladuje Twoją, a o tyle jest słaba, o ile się od niej oddala; bo na podobieństwo Twojej woli stworzyłeś naszą, dlatego ona trwając w Twojej woli jest mężna... W woli naszej, Ojcze przedwieczny, ukazujesz moc Twojej woli; i jeśli małemu stworzeniu dałeś tak wielką moc, czyż możemy ocenić, jaką jest Twoja, który jesteś Stworzycielem i Rządcą wszystkich rzeczy?" (św. Katarzyna ze Sieny).

"Bóg jest „jak bohater niezwyciężony”, który „kroczy z wielką swą mocą (Iz 42, 13; 63, 1). Mocą swoją stwarza i rządzi wszechświatem; utwierdza góry i uśmierza burzliwy szum morza (Ps 65, 7-5). Tak też kieruje ludźmi: „Jego potęga włada na wieki; oczy Jego śledzą narody: niech się buntownicy nie podnoszą przeciw Niemu” (Ps 66, 7). Stary Testament obfituje w pełne uniesienia opisy mocy Boga. Moc stanowi wyłączny przymiot Boga, o który Pan jest zazdrosny. „Siłacz niech się nie chełpi swą siłą-.. Raczej chcąc się chlubić, niech się szczyci tym, ze Mnie poznaje”, mówi Pan (Jr 9, 22-23); istotnie, tylko w Nim człowiek może znaleźć swoją siłę. Do narodu izraelskiego, który Pan „mocą ramienia swego” uwolnił z Egiptu i poprzez pustynię wprowadził do ziemi obiecanej, kieruje Bóg następującą zachętę: „Obyś nie powiedział w sercu: <to moja siła i moc moich rąk zdobyły mi to bogactwo>. Pamiętaj o Panu, twoim Bogu, bo On udziela ci siły” (Pwt 8, 17-18), Jeżeli człowiek może coś uczynić, to tylko dlatego, że Bóg udziela mu swojej siły lub raczej stawia swoją siłę na usługi temu, kto w Nim pokłada nadzieję. Skoro tylko człowiek uznaje swoją słabość i zwraca się z ufnością do Boga, znajduje w Nim podporę. „Będę miał ufność i nie ulęknę się — mówi Izajasz — bo mocą moją i pieśnią moją jest Pan. On stał się dla mnie zbawieniem” (12, 2). Jeremiasz modli się: „Pan moją siłą, moją twierdzą, moją ucieczką w dniu ucisku” (16, 19). Psalmista śpiewa: „Nie uratuje króla liczne wojsko ani wojownika nie ocali wielka siła... Dusza nasza wyczekuje Pana, On jest naszą pomocą i tarczą” (Ps 33, 16. 20). I niestrudzenie powtarza: „O Boże... ja opiewać będę Twą potęgę... bo stałeś się dla mnie warownią i ucieczką w dniu mego ucisku” (Ps 59, 17). Tylko Bóg posiada własną moc i chętnie użycza jej człowiekowi, pod warunkiem, że świadom swojej słabości, zwróci się do Niego z ufnością. Tak mówi Pan: «w ufności leży wasza siła» (Iz 30, 15)."


Źródło: http://mateusz.pl/czytania/2013/20130904.htm

wtorek, 3 września 2013

3.09.2013

„Kwitnij tam gdzie cię posadzono. Wkładaj w to, co robisz całe serce, niech ono kwitnie i zapuszcza korzenie, nawet jeśli czasem wydaje ci się to głupie. Wydawaj owoce. Nie oglądaj się na innych i nie analizuj ile w tym sensu. Kiedyś się dowiesz… kiedyś na pewno…”

Na dobranoc i dzień dobry

"Zadziwić kogoś sobą, zainspirować, oczarować, sprowokować do widzenia inaczej to często hasła, które są w naszej sferze marzeń. Tymczasem wystarczy być sobą, tzn. być autentycznym i szczerym wobec siebie i innych, a to wystarcza, aby "zaczarować" swoją osobowością, która zawsze jest jedyna i niepowtarzalna. Tymczasem bardzo często naśladujemy innych nie uświadamiając tego sobie, a nawet wbrew naszej woli…

Jezus uczy nas autentyzmu i szczerości. Nie interesuje Go to, co inni myślą, tylko przekazuje prawdę, która niektórych boli, a nawet doprowadza do "wypieków na twarzy". Wielu jest i takich, którzy chcą pochwycić Go na mowie po to, aby go zgładzić.  To nie przeszkadza Mu, aby głosić naukę, która prowadzi do prawdy o sobie i innych ludziach…"


"Jeżeli będziecie trwać w nauce mojej,
będziecie prawdziwie moimi uczniami
i poznacie prawdę, a prawda was wyzwoli."
Jezus

Mk 5, 35-43

"Gdy On jeszcze mówił, przyszli ludzie od przełożonego synagogi i donieśli: «Twoja córka umarła, czemu jeszcze trudzisz Nauczyciela?» Lecz Jezus słysząc, co mówiono, rzekł przełożonemu synagogi: «Nie bój się, wierz tylko!». I nie pozwolił nikomu iść z sobą z wyjątkiem Piotra, Jakuba i Jana, brata Jakubowego. Tak przyszli do domu przełożonego synagogi. Wobec zamieszania, płaczu i głośnego zawodzenia, wszedł i rzekł do nich: «Czemu robicie zgiełk i płaczecie? Dziecko nie umarło, tylko śpi». I wyśmiewali Go. Lecz On odsunął wszystkich, wziął z sobą tylko ojca, matkę dziecka oraz tych, którzy z Nim byli, i wszedł tam, gdzie dziecko leżało. Ująwszy dziewczynkę za rękę, rzekł do niej: «Talitha kum», to znaczy: "Dziewczynko, mówię ci, wstań!" Dziewczynka natychmiast wstała i chodziła, miała bowiem dwanaście lat. I osłupieli wprost ze zdumienia. Przykazał im też z naciskiem, żeby nikt o tym nie wiedział, i polecił, aby jej dano jeść."