"Zwracamy się w modlitwie do Maryi, Matki Kościoła i Matki naszej wiary. Matko, wspomóż naszą wiarę! Otwórz nas na słuchanie Słowa, byśmy rozpoznali głos Boga i Jego wezwanie. Obudź w nas pragnienie, by iść za Nim, wychodząc z naszej ziemi i przyjmując Jego obietnicę. Pomóż nam, abyśmy pozwolili dotknąć się przez Jego miłość, byśmy mogli dotknąć Go wiarą. Pomóż nam w pełni Mu się zawierzyć, wierzyć w Jego miłość, zwłaszcza w chwilach zgryzoty i krzyża, gdy nasza wiara wezwana jest do dojrzewania. Zasiewaj w naszej wierze radość Zmartwychwstałego. Przypominaj nam, że ten, kto wierzy, nie jest nigdy sam. Naucz nas patrzeć oczami Jezusa, aby On był światłem na naszej drodze. Niech to światło wiary wzrasta w nas coraz bardziej, aż nadejdzie ten dzień bez zmierzchu, którym jest sam Chrystus, Twój Syn, nasz Pan!"
poniedziałek, 18 listopada 2013
Lumen Fidei cz. IV
"Wiara pozwala zrozumieć architekturę relacji ludzkich, ponieważ
dostrzega ich głęboki fundament i ostateczne przeznaczenie w Bogu, i w
Jego miłości, dzięki temu oświeca sztukę budowania, służąc dobru
wspólnemu."
"Przyrzeczenie miłości na zawsze staje się możliwe, gdy odkrywamy większy od naszych projektów plan, który nas wspiera i pozwala nam ofiarować ukochanej osobie całą przyszłość"
"Mówienie o wierze często wiąże się z mówieniem o bolesnych próbach, ale św. Paweł właśnie to postrzega jako najbardziej przekonujące głoszenie Ewangelii, ponieważ to w słabości i cierpieniu objawia się i zostaje odkryta moc Boża, przewyższająca nasze słabości i nasze cierpienia."
"Wiara oświeca nas w godzinie próby i właśnie w cierpieniu i słabości staje się jasne, że «nie głosimy (...) siebie samych, lecz Chrystusa Jezusa jako Pana»"
"Chrześcijanin wie, że nie da się wyeliminować cierpienia, ale może ono nabrać sensu, może stać się aktem miłości, powierzeniem się w ręce Boga, który nas nie opuszcza, i tym samym być etapem wzrostu wiary i miłości. "
"Światło wiary nie powoduje, że zapominamy o cierpieniach świata. Dla iluż ludzi wiary cierpiący stali się pośrednikami światła! Dla św. Franciszka z Asyżu trędowaty, a dla bł. Matki Teresy z Kalkuty jej ubodzy. Zrozumieli tajemnicę, która jest w nich. Zbliżając się do nich, z pewnością nie uwolnili ich od wszystkich cierpień, ani nie mogli wytłumaczyć każdego zła. Wiara nie jest światłem rozpraszającym wszystkie nasze ciemności, ale lampą, która w nocy prowadzi nasze kroki, a to wystarcza, by iść. Cierpiącemu człowiekowi Bóg nie daje wyjaśniającej wszystko argumentacji, ale swoją odpowiedź ofiaruje w formie obecności, która towarzyszy historii dobra, łączącej się z każdą historią cierpienia, by rozjaśnił ją promień światła."
"Chrystus jest Tym, który zniósł ból."
"Dynamika wiary, nadziei i miłości (por. 1 Tes 1, 3; 1 Kor 13, 13) sprawia zatem, że bliskie są nam troski wszystkich ludzi, na naszej drodze prowadzącej do tego miasta, «którego architektem i budowniczym jest sam Bóg» (Hbr 11, 10), ponieważ «nadzieja zawieść nie może» (Rz 5, 5)."
"nadzieja kieruje nas ku pewnej przyszłości... daje nam nowy zapał i nową siłę do codziennego życia."
"...mówi nam o pamięci Maryi, o tym, że zachowywała w swoim sercu wszystko, co słyszała i widziała, aby Słowo przynosiło owoc w Jej życiu."
"W Maryi, Córce Syjonu, wypełnia się długa historia wiary Starego Testamentu, opowiadająca o licznych wiernych kobietach, poczynając od Sary, kobietach, w których, obok patriarchów, spełniała się Boża obietnica i rozkwitało nowe życie. "
"Maryja, przyjmując orędzie anioła, poczęła «wiarę i radość». Wiara Matki Jezusa była bowiem owocna, a kiedy nasze życie duchowe przynosi owoce, napełnia nas radość, będąca najbardziej wyraźnym znakiem wielkości wiary."
"Będąc Synem, Jezus może przynieść światu nowy początek i nowe światło."
"Przyrzeczenie miłości na zawsze staje się możliwe, gdy odkrywamy większy od naszych projektów plan, który nas wspiera i pozwala nam ofiarować ukochanej osobie całą przyszłość"
"Mówienie o wierze często wiąże się z mówieniem o bolesnych próbach, ale św. Paweł właśnie to postrzega jako najbardziej przekonujące głoszenie Ewangelii, ponieważ to w słabości i cierpieniu objawia się i zostaje odkryta moc Boża, przewyższająca nasze słabości i nasze cierpienia."
"Wiara oświeca nas w godzinie próby i właśnie w cierpieniu i słabości staje się jasne, że «nie głosimy (...) siebie samych, lecz Chrystusa Jezusa jako Pana»"
"Chrześcijanin wie, że nie da się wyeliminować cierpienia, ale może ono nabrać sensu, może stać się aktem miłości, powierzeniem się w ręce Boga, który nas nie opuszcza, i tym samym być etapem wzrostu wiary i miłości. "
"Światło wiary nie powoduje, że zapominamy o cierpieniach świata. Dla iluż ludzi wiary cierpiący stali się pośrednikami światła! Dla św. Franciszka z Asyżu trędowaty, a dla bł. Matki Teresy z Kalkuty jej ubodzy. Zrozumieli tajemnicę, która jest w nich. Zbliżając się do nich, z pewnością nie uwolnili ich od wszystkich cierpień, ani nie mogli wytłumaczyć każdego zła. Wiara nie jest światłem rozpraszającym wszystkie nasze ciemności, ale lampą, która w nocy prowadzi nasze kroki, a to wystarcza, by iść. Cierpiącemu człowiekowi Bóg nie daje wyjaśniającej wszystko argumentacji, ale swoją odpowiedź ofiaruje w formie obecności, która towarzyszy historii dobra, łączącej się z każdą historią cierpienia, by rozjaśnił ją promień światła."
"Chrystus jest Tym, który zniósł ból."
"Dynamika wiary, nadziei i miłości (por. 1 Tes 1, 3; 1 Kor 13, 13) sprawia zatem, że bliskie są nam troski wszystkich ludzi, na naszej drodze prowadzącej do tego miasta, «którego architektem i budowniczym jest sam Bóg» (Hbr 11, 10), ponieważ «nadzieja zawieść nie może» (Rz 5, 5)."
"nadzieja kieruje nas ku pewnej przyszłości... daje nam nowy zapał i nową siłę do codziennego życia."
"...mówi nam o pamięci Maryi, o tym, że zachowywała w swoim sercu wszystko, co słyszała i widziała, aby Słowo przynosiło owoc w Jej życiu."
"W Maryi, Córce Syjonu, wypełnia się długa historia wiary Starego Testamentu, opowiadająca o licznych wiernych kobietach, poczynając od Sary, kobietach, w których, obok patriarchów, spełniała się Boża obietnica i rozkwitało nowe życie. "
"Maryja, przyjmując orędzie anioła, poczęła «wiarę i radość». Wiara Matki Jezusa była bowiem owocna, a kiedy nasze życie duchowe przynosi owoce, napełnia nas radość, będąca najbardziej wyraźnym znakiem wielkości wiary."
"Będąc Synem, Jezus może przynieść światu nowy początek i nowe światło."
Arcybiskup Fulton J. Sheen
"Świętość nie jest kwestią porzucania lub rezygnowania z czegoś dla Chrystusa; jest ona kwestą wymiany. W świecie duchowym okazuje się, że istnieje wiele rzeczy, bez których mogę się obyć i wraz ze wzrostem mojej znajomości z Chrystusem, przekonuję się, że mogę się obyć bez grzechu, lecz nie mogę się obyć bez spokoju sumienia, zatem wymieniam ten pierwszy na ów drugi. Poznając Go jeszcze bardziej dogłębnie, przekonuję się, iż mogę się obyć bez dóbr tego świata, lecz nie mogę się obyć bez bogactwa łaski Chrystusa, więc wymieniam te pierwsze na to drugie i w ten właśnie sposób święty kontynuuje wymianę jednych rzeczy na inne. I w ten sposób, czyniąc się biednym, staje się on bogaty, a czyniąc się niewolnikiem - staje się człowiekiem wolnym. "
piątek, 15 listopada 2013
Z Deona:
"Fanatyk wszczyna alarm, wytacza procesy sądowe i wzywa do świętej wojny, natomiast święty najpierw szuka zrozumienia, aby potem doprowadzić do porozumienia i pojść jeszcze dalej, do pojednania i zgody.
Fanatyk nie umie prowadzić rozmów i, prawdę powiedziawszy, wcale go one nie interesują. On tylko wykonuje rozkazy, albo je na kimś brutalnie wymusza. Tymczasem święty nie traktuje wrogo tego, kto ma odmienne zdanie. Wierzy, że chociaż myślą inaczej, mogą dojść do porozumienia a nawet do współpracy.
Fanatyk chce przede wszystkim zwycięstwa jego sprawy, święty natomiast chce widzieć ludzkie szczęście.
Fanatyzm promuje nienawiść, strach, ducha zemsty i ciągłą podejrzliwość. Tam, gdzie chodzi o świętość, dominuje łagodność, nikogo sie tam nie ściga, nie prześladuje, nie potępia i nie niszczy .
Święty okazuje zaufanie i cierpliwie czeka, fanatyk natomiast bez wahania i natychmiast dokonuje egzekucji.
Fanatyk bardzo łatwo może się stać terrorystą i morduje wówczas ludzi w imię Boże za kawałek mięsa, święty natomiast nawet kawałkiem mięsa chce Bogu oddać chwałę i ludziom się przysłużyć."
Fanatyk nie umie prowadzić rozmów i, prawdę powiedziawszy, wcale go one nie interesują. On tylko wykonuje rozkazy, albo je na kimś brutalnie wymusza. Tymczasem święty nie traktuje wrogo tego, kto ma odmienne zdanie. Wierzy, że chociaż myślą inaczej, mogą dojść do porozumienia a nawet do współpracy.
Fanatyk chce przede wszystkim zwycięstwa jego sprawy, święty natomiast chce widzieć ludzkie szczęście.
Fanatyzm promuje nienawiść, strach, ducha zemsty i ciągłą podejrzliwość. Tam, gdzie chodzi o świętość, dominuje łagodność, nikogo sie tam nie ściga, nie prześladuje, nie potępia i nie niszczy .
Święty okazuje zaufanie i cierpliwie czeka, fanatyk natomiast bez wahania i natychmiast dokonuje egzekucji.
Fanatyk bardzo łatwo może się stać terrorystą i morduje wówczas ludzi w imię Boże za kawałek mięsa, święty natomiast nawet kawałkiem mięsa chce Bogu oddać chwałę i ludziom się przysłużyć."
Nikt świętym się nie narodził...
Panie, Ty jesteś! Uczyń ze mną to, co w oczach Twoich jest dobre (1 Sm 3, 18)
"„Dusza – mówi św. Jan od Krzyża – bardzo oddala się od drogi wiodącej do wysokiego stanu zjednoczenia z Bogiem, kiedy przywiązuje się do wysokiego stanu zjednoczenia z Bogiem, kiedy przywiązuje się do jakiegoś sposobu pojmowania, odczuwania, wyobrażenia, upodobania w swojej woli i w ogóle do swych nawyknień, i w ogóle do jakiejkolwiek innej rzeczy lub własnego dzieła, nie umiejąc oderwać i ogołocić się z tego wszystkiego” (Dr. II, 4, 4). Utrapienia nocy zmysłów i ducha mają właśnie uwolnić człowieka od tych wszystkich więzów. W życiu każdego stworzenia istnieje zawsze pewna miara cierpień, wystarczających, aby dokonać całkowitego oczyszczenia; wybiera je i zsyła Bóg, zależnie od potrzeb i warunków każdego, lecz niestety niewielu jest takich, którzy potrafią je wykorzystać, niewielu bowiem uznaje w nich rękę Bożą, która chce ich oczyścić. Niewielu pozwala się prowadzić Bogu, oczyścić i odnowić według Jego upodobania, wielu natomiast usiłuje dojść do zjednoczenia z Bogiem według własnych planów i zapatrywań. „Synu – ostrzega Duch Święty – jeżeli masz zamiar służyć Panu, przygotuj swą duszę na doświadczenie... Przyjmij wszystko, co przyjdzie na Ciebie, a w zmiennych losach utrapień bądź wytrzymały... Bądź Mu wierny, a On zajmie się tobą, prostuj swe drogi i Jemu zaufaj” (Syr 2, 1. 4. 6). Człowiek nigdy dosyć nie przekonuje się, że „prosta droga” dojścia do Boga i do świętości to ta, którą sam Bóg wytyczył, a nie ta, jaką każdy wybiera według własnego sądu. Albo człowiek staje się świętym według planu Boga, albo w ogóle nie staje się świętym; albo pozwala się Jemu prowadzić, albo nie dojdzie nigdy do celu."
czwartek, 14 listopada 2013
Zaufanie
"Kogo Bóg darzy wielką miłością, w kim pokłada wielkie nadzieje, na tego
zsyła wielkie cierpienie, doświadcza go nieszczęściem." Fiodor
Dostojewski
poniedziałek, 11 listopada 2013
"Poślubię cię sobie przez wierność"
"Bóg starał się na wszelki sposób pozyskać serce człowieka, którego
stworzył dla siebie. On jednak, często grzesząc, stał się niegodnym
Bożej miłości. Lecz Bóg nie wyrzeka się swojego planu i grzesznym
ludziom ofiaruje swoje przymierze. Przymierze z Abrahamem, Izaakiem,
Jakubem, odnowione przymierze z Mojżeszem na Synaju, potwierdzone
z Dawidem i jego potomstwem, na koniec ukazane przez proroków w wymowny
sposób jako umowa ślubna między Bogiem a Izraelem. Bóg jest Oblubieńcem:
On miłuje swój naród, który wybrał dla siebie, miłością wierną
i zazdrosną. Był przy nim, wspierał go cudami wszelkiego rodzaju,
i pragnie, aby lud ten miłował Go z wiernością i oddaniem oblubienicy.
„Poślubię cię sobie na wieki — mówi Pan przez usta Ozeasza — poślubię
przez sprawiedliwość i prawo, przez miłość i miłosierdzie. Poślubię cię
sobie przez wierność, a poznasz Pana” (2, 21-22). Bóg nie mógł
wyrazić w sposób bardziej wzruszający swojej nieskończonej miłości ku
ludziom, swego zamiaru pociągnięcia ich i zjednoczenia ich z sobą
przyjaźnią tak ścisłą i osobistą, że może być porównana do tej, jaka
zachodzi między oblubieńcami. Owszem, ponieważ chodzi tutaj o związek
czysto duchowy i Boży, przewyższa on nieskończenie ten, jaki istnieje
między dwoma stworzeniami.
Tradycja katolicka upatrywała zawsze w alegorii godów nie tylko obcowanie Boga z Izraelem w Starym Testamencie i Chrystusa z Kościołem w Nowym, lecz także obcowanie każdej duszy chrześcijańskiej ze swoim Bogiem. Na tym fundamencie Pisma świętego mistycy mogli opisywać zjednoczenie z Bogiem jako mistyczne zaślubiny Boga z duszą miłującą Go wiernie. Do niej Bóg kieruje dawną obietnicę: „Poślubię cię sobie na wieki... poślubię cię przez miłość i miłosierdzie”. Lecz aby to nastąpiło, poucza św. Jan od Krzyża, trzeba „podobieństwa miłości” (Dr. II, 5, 3). Jeżeli Bóg miłuje człowieka nieskończenie, pragnąc tylko jego dobra, to człowiek powinien miłować Boga ze wszystkich swoich sił, lgnąc całkowicie do woli Bożej i pragnąc jak ona całego dobra, jakiego chce sam Bóg. Doskonałe zjednoczenie z Bogiem dokonuje się wówczas właśnie, „gdy dwie wole, to jest wola duszy i wola Boga, są zupełnie zgodne i nic ich nie dzieli (tamże)."
Tradycja katolicka upatrywała zawsze w alegorii godów nie tylko obcowanie Boga z Izraelem w Starym Testamencie i Chrystusa z Kościołem w Nowym, lecz także obcowanie każdej duszy chrześcijańskiej ze swoim Bogiem. Na tym fundamencie Pisma świętego mistycy mogli opisywać zjednoczenie z Bogiem jako mistyczne zaślubiny Boga z duszą miłującą Go wiernie. Do niej Bóg kieruje dawną obietnicę: „Poślubię cię sobie na wieki... poślubię cię przez miłość i miłosierdzie”. Lecz aby to nastąpiło, poucza św. Jan od Krzyża, trzeba „podobieństwa miłości” (Dr. II, 5, 3). Jeżeli Bóg miłuje człowieka nieskończenie, pragnąc tylko jego dobra, to człowiek powinien miłować Boga ze wszystkich swoich sił, lgnąc całkowicie do woli Bożej i pragnąc jak ona całego dobra, jakiego chce sam Bóg. Doskonałe zjednoczenie z Bogiem dokonuje się wówczas właśnie, „gdy dwie wole, to jest wola duszy i wola Boga, są zupełnie zgodne i nic ich nie dzieli (tamże)."
Św. Teresa od Jezusa
"Boże mój, istotnie jest prawdą, że jesteś przyjacielem mocnym
i wielkodusznym, i możesz uczynić, cokolwiek zechcesz, i nigdy nie
przestajesz miłować tych, którzy Ciebie miłują. Niechaj Cię chwali
wszystko stworzenie, wszechwładny Panie świata. Niechaj się głosi po
całym świecie, jak wierny Ty jesteś przyjaciołom swoim. Wszystko
zawodzi; Ty, Panie wszechrzeczy, nigdy nie zawodzisz i nie pozwalasz
cierpieć tym, którzy Cię miłują. Z jak wielką delikatnością. Panie,
z jaką słodkością umiesz ich pocieszać. Szczęśliwy ten, kto tylko Ciebie
umiłował. Na to tylko dotkliwymi próbami doświadczasz miłujących
Ciebie, aby w nadmiarze cierpień objawił się większy jeszcze nadmiar
Twojej miłości. O Boże mój, kto by mi dał światły rozum i naukę, i słowa
nowe, abym umiała wysławiać dzieła Twoje, tak jak je dusza moja
pojmuje? Brak mi tego wszystkiego, o Panie mój. Lecz jeśli tylko Ty mnie
nie opuścisz, ja Tobie zawodu nie zrobię. Niech powstają przeciwko mnie
wszyscy uczeni, niech mię prześladuje wszystko stworzenie, niech mię
nękają czarci, bylebyś Ty nie wypuścił mnie z ręki swojej, niczego się
nie lękam. Już doznałam tego i wiem z własnego doświadczenia, z jakim
zyskiem Ty z utrapienia wywodzisz tych, którzy w Tobie samym ufność swą
pokładają!"
piątek, 8 listopada 2013
Na dobranoc i dzień dobry
"Stara francuska legenda opowiada o pewnym kuglarzu, który zmęczony życiem cyrkowym, postanowił wstąpić do klasztoru. Trudno mu było jednak przyzwyczaić się do stylu klasztornego, niewiele rozumiał z medytacji i śpiewów, obca mu była powaga i asceza mnichów. Czuł się więc nieswojo, habit ciążył mu jak ołów.
W tej swojej rozterce pewnego dnia zamiast iść na wspólne modły, uciekł do bocznej kaplicy i tam pozwiedzał sobie: jeżeli już nie umiem się modlić, to chciałbym przynajmniej robić to, co potrafię. I zaczął tańczyć ciałem i duszą przed Panem, wywijał koziołki fikołki, robił salta i najśmielsze figury. Tańczył tak długo, aż opadł z sił.
Wtedy dopiero zauważył, że wszystkie jego popisy obserwował opat, który potem wezwał go do siebie i wyznał pełen skruchy: Twoim tańcem wielbiłeś Boga całym sobą. Niech nam Pan przebaczy wszystkie tandetne słowa, które wychodzą z naszych ust, ale nie dotykają serca..."
W tej swojej rozterce pewnego dnia zamiast iść na wspólne modły, uciekł do bocznej kaplicy i tam pozwiedzał sobie: jeżeli już nie umiem się modlić, to chciałbym przynajmniej robić to, co potrafię. I zaczął tańczyć ciałem i duszą przed Panem, wywijał koziołki fikołki, robił salta i najśmielsze figury. Tańczył tak długo, aż opadł z sił.
Wtedy dopiero zauważył, że wszystkie jego popisy obserwował opat, który potem wezwał go do siebie i wyznał pełen skruchy: Twoim tańcem wielbiłeś Boga całym sobą. Niech nam Pan przebaczy wszystkie tandetne słowa, które wychodzą z naszych ust, ale nie dotykają serca..."
Subskrybuj:
Posty (Atom)