czwartek, 5 grudnia 2013

Budowanie

"Tylko budując na solidnym gruncie-fundamencie możemy być pewni, że nasza praca nie pójdzie na marne. Od solidności podłoża zależy cała konstrukcja domu, który budujemy naszym wysiłkiem i pracą. Tylko człowiek niepoważny i nieodpowiedzialny budowałby na "ruchomych piaskach". No chyba, że z pierwotnego założenia chce tylko "nacieszyć się" swoim niepowodzeniem. Wtedy jednak nie jest budowniczym, ale jego karykaturą...

Jezus uczy nas, że w każdym naszym działaniu powinien "uruchomić się" przede wszystkim rozsądek, który jest trzeźwym osądem zaistniałej sytuacji. Wszelkie plany, jakie mamy, powinny być wpierw przeliczone nie tylko na chęci i zamiary, ale przede wszystkim konkret życia. To on weryfikuje wszystkie nasze teoretyczne wywody. Musimy pamiętać, że budowanie samemu nie ma szans na realizację planu. Tylko trzymając z Bogiem i drugim człowiekiem, jesteśmy w stanie zakończyć naszą rozpoczętą budowę…"

środa, 4 grudnia 2013

Na dobranoc

"Nomadzi ciągnęli setkami i tysiącami przez piaszczystą pustynię, aby usłyszeć, jak mężczyzna na słupie rozmawia z Bogiem. Kiedy tak Szymon patrzył na nich, jak płyną niczym strumień ze wszystkich stron, ludzie z namiotów i z miast - Persowie, Ormianie, Arabowie i Rzymianie - i jak gromadzą się u stóp jego słupa, uświadomił sobie znaczenie swej modlitwy dla ludzi. Na widok jego samotnej egzystencji, która przetrwała wszystkie przeciwności i kłopoty, na dźwięk jego oddalonego głosu sławiącego Boga, synowie pustyni i mieszkańcy miast padali na kolana wokół słupa. Nomadzi przynosili częstokroć ze sobą wizerunki swoich bogów i rozbijali je na kawałki o skały u stóp słupa. Wyznawali wiarę w Boga, którego wyznawał Szymon i wyrzekali się pogańskich bożków swoich przodków. W oczach Szymona pustynia stała się ogrodem, w którym rozkwitały dusze, kiedy mówił do Boga. Trzydzieści lat spędził Szymon na słupie. Tam, gdzie żył, tam też i umarł."

Boże dziękuję Ci, że pokazujesz mi sens wszystkiego co dzieje się w moim życiu!
Bądź pochwalony moim życiem!
Amen


Źródło: http://www.deon.pl/religia/duchowosc-i-wiara/na-dobranoc-i-dzien-dobry/art,466,na-dobranoc-i-dzien-dobry-mt-7-21-24-27.html

poniedziałek, 2 grudnia 2013

Ez 11,19-20

"Dam im jedno serce i nowego ducha dam do ich wnętrza. Z ciała ich usunę serce kamienne, a dam im serce cielesne, aby postępowali zgodnie z moimi poleceniami, strzegli nakazów moich i wypełniali je. I tak oni będą moim ludem, a Ja będę ich Bogiem."

środa, 27 listopada 2013

Cudowny medalik

"Dlaczego Niepokalana wybrała Rue du Bac? Z racji celu, jaki pozostawił swym synom i córkom św. Wincenty a Paulo, czyli troskę o najuboższych, a do tej kategorii nie należą jedynie biedni materialnie, ale nade wszystko ci, którzy oddalili się od Boga. Oni są najbiedniejsi, ponieważ utracili praktycznie wszystko."


Źródło: http://www.fronda.pl/a/godlo-unii-europejskiej-glosi-przeslanie-cudownego-medalika-ks-prof-waldemar-rakocy-cm-cudowny-medalik-i-objawienia-maryjne-na-rue-du-bac,32256.html

niedziela, 24 listopada 2013

Z Chrystusem wobec kryzysu

"Kaznodzieja odczytał fragment Ewangelii z szokującym oświadczeniem Chrystusa: „Czy myślicie, że przyszedłem dać ziemi pokój? Nie, powiadam wam, lecz rozłam” /Łk 12, 51/. Następnie krótko wyjaśnił, że Jezus w tych słowach wychodzi naprzeciw pragnieniom ludzkiego serca, tęskniącego za spokojnym życiem, i jakby uprzedza słuchaczy przed niepotrzebnym rozczarowaniem. Jego Ewangelia zakłada sytuacje kryzysowe. Nie chodzi w nich tylko o kryzys pustej kieszeni czy głodnego żołądka, lecz o kryzys samego serca. Jezus mówi o rozdarciu w rodzinie: ojciec przeciw synowi, córka przeciw matce. W grę zatem wchodzi kryzys jedności domu, tysiące razy boleśniejszy niż wszystkie kryzysy materialne.

Kaznodzieja tłumaczył dalej, że w centralnym punkcie Ewangelii znajduje się najgłębszy kryzys Golgoty. To nie tylko ubóstwo umierającego na krzyżu skazańca, to nie tylko kryzys zaufania, w którym zawiedli przyjaciele, ale to dramatyczny kryzys ducha wołającego w niebo: „Boże mój, Boże mój, czemuś Mnie opuścił?” /Mk 15, 34/. Jako chrześcijanie gromadzimy się przy ołtarzu, by ciągle na nowo uświadamiać sobie, że nie ma takiego kryzysu, z którego nie byłoby wyjścia. Dramat Golgoty przypomina tę właśnie pełną nadziei prawdę. Nawet tak trudna sytuacja nie musi zniszczyć ducha, przeciwnie może go umocnić i udoskonalić. Tryumf Wielkiej Niedzieli mówi o tym, jak w duchu Ewangelii kończy się kryzys Kalwarii. Syn Boga przybył na ziemię, by nam powiedzieć: Nie bójcie się sytuacji kryzysowych, one mogą być dla was twórcze. To w nich wzrasta i doskonali się duch człowieka, jego wiara i jego miłość.

Krótką homilię kaznodzieja zakończył słowami: Gdyby chrześcijanie w Polsce, świadomi trudnej sytuacji, potrafili do kryzysu podejść w duchu Ewangelii za kilkanaście lat świat z wielkim zdumieniem obserwowałby wielkość naszego ducha. Polacy w historii wielokrotnie udowodnili, że dobrze rozumieją podejście Jezusa i w chwilach wyjątkowo trudnych potrafią zmobilizować i udoskonalić swego ducha. Da Bóg, że i tym razem logika Ewangelii odniesie zwycięstwo i obecny kryzys zostanie wygrany zmartwychwstaniem naszego ducha.

Po kazaniu celebrans wezwał do modlitwy wiernych. Kilku uczestników podchodziło do mikrofonu, by podać intencje. Jeden z nich w odpowiedzi na usłyszane słowo Boże sformułował ją w następujący sposób: „A my jednak, prosimy Cię Panie, by nie było kryzysów, rozdarć, niepokojów”. Wierni zgodnym chórem odpowiedzieli: „Wysłuchaj nas Panie”.

Ta scena doskonale odpowiada naszej ludzkiej mentalności. Chrystus może mówić: „przyszedłem dać ziemi rozłam”, może swoim przykładem udowodnić, że „trzeba było, by Mesjasz cierpiał” i przez głęboki kryzys wszedł do swojej chwały, „a my jednak” mamy swoje własne zdanie na ten temat i nie zamierzamy słuchać Jezusa. W modlitwie, zamiast prosić o wygranie kryzysu i udoskonalenie w nim ducha, błagamy Boga, by pomógł nam w realizacji naszych wizji szczęśliwego życia na ziemi, wizji, w których jest dobrze, wygodnie i łatwo, wizji, które wykluczają możliwość zaistnienia kryzysu.

Uroczystość Chrystusa Króla gromadzi nas na Golgocie. Miejsce klęski naszego Władcy. Zebrany tam wokół Niego tłum żądał sukcesu, wyjścia z tragicznej sytuacji, wybawienia z kryzysu. Król jednak dobrowolnie zszedł na samo jego dno, by po trzech dniach przez zmartwychwstanie wznieść się ponad wszelkie kryzysy tego świata. Wszedł w świat wiecznego dobra, bez jakichkolwiek kryzysów, ale takiego świata bez kryzysów nie stworzył w naszej doczesnej rzeczywistości. Wskazał jedynie, że w kryzysach można dostrzec i udoskonalić wyższe wartości. Idealnie wprost swoją tragiczną sytuację wykorzystał umierający u boku Chrystusa łotr. Sam wisząc na krzyżu, w obliczu śmierci, dostrzegł, że wartością zdolną uszczęśliwić człowieka nie jest spokojne życie na ziemi, lecz możliwość dotarcia do królestwa Bożego. Prosi więc Jezusa, by o nim nie zapomniał. Pierwszy święty kanonizowany przez samego Chrystusa mówi nam, w jaki sposób można wykorzystać sytuacje trudne."


Źródło: http://mateusz.pl/czytania/2013/20131124.htm

ks. Edward Staniek

"Fatalna pomyłka w dziejach świata. Oto dowód, jak ludzie nie umieją rozpoznać prawdziwej wartości człowieka, oto świadectwo, jak nie potrafią cenić tego, kto sprawiedliwy, dobry, święty. Tego typu pomyłki zdarzają się na przestrzeni wieków ciągle, ale żadna z nich nie jest tak przerażająca w swej wymowie jak ta na Golgocie."

"Ileż nadziei jest zawarte w tej pierwszej kanonizacji. Jeśli łotr przez akt zawierzenia Jezusowi otrzymał prawo wejścia do nieba, to jest to możliwe dla każdego, nawet największego grzesznika. Wszystko zaś zależy od rozpoznania w Chrystusie prawdziwego Króla i od pragnienia należenia do Jego królestwa. Wieczne losy człowieka ważą się do ostatniego momentu jego życia na ziemi."


sobota, 23 listopada 2013

Trochę mądrości:

"Jego myśli są myślami pokoju, a nie udręczenia, i niosą nam pociechę we wszystkich naszych trudnościach i dramatach."

"Wszystko na tym świecie, również życie rodzinne, jest po prostu drogą do Nieba. Małżeństwo jest w swojej istocie wspaniałą szkołą Miłości. I właściwie niczym więcej."

środa, 20 listopada 2013

"Choć ciało nasze karmi się tym, co otrzymujemy, dusza karmi się samym tylko dawaniem" A. de Saint-Exupery

"Człowiek opanowany taką miłością pozbywa się wszelkiej zarozumiałości i chociaż wiele czyni dla Pana, czuje się zawsze sługą nieużytecznym, czuje się wobec Niego niczym (Łk 17, 10; Ps 39, 6). „Nawet wielkie czyny spełnione dla Umiłowanego uważa dusza za małe, mnogie za nieliczne, długi czas w służbie miłości za krótki, a wszystko to na skutek rozpalenia w niej miłości”. Odnosi się to także do jej obcowania z bliźnim, nie ma bowiem żadnej skłonności wynosić się nad innych lub ich potępiać." O. Gabriel od św. Marii Magdaleny

"Cóż bardziej upragnionego nad miłość, która sprawia, że z ufnością zbliżasz się do Słowa, pozostajesz z Nim złączona, przebywasz poufale w Jego obecności, radzisz się Go we wszystkim, posuwając tak daleko pragnienie poznania Go, jak tylko czujesz, że pojąć możesz? "św. Bernard

"A tymczasem Jezus uczy nas, że wtedy najwięcej zarabiamy, gdy się hojnie dzielimy z innymi tym, co mamy. Oczywiście to dzielenie się musi być mądre - nie ma być trwonieniem, ale warto pamiętać o zasadzie, że im więcej daję, tym więcej mam." Mieczysław Łusiak SJ

wtorek, 19 listopada 2013

Łk 19,1-10

"Każdy z nas jest choć trochę zagubiony. Co zrobić? Chcieć koniecznie zobaczyć Jezusa. Kto zobaczy Jezusa (spotka się z Nim), ten się odnajdzie. A człowieka, który się odnalazł poznajemy po tym, że zaczyna sprawiać mu radość czynienie dobra i dawanie siebie innym."

"(Jerycho) To tutaj właśnie Zacheusz odnajdzie sens życia, to tutaj zrozumie, o co chodzi Bogu, to tu spotka samego Mesjasza, to w Jego przyjściu odczuje błogosławieństwo i tak upragnioną wolność. To tu zrozumie, że pieniądze to nie wszystko i prawdziwie otworzy serce na drugiego człowieka, zauważając nawet rany, które zadał innym."